W „Portrecie damy” Henry’ego Jamesa główna bohaterka – młoda, piękna i inteligentna Amerykanka – bardzo uważnie rozważa swoje życiowe opcje. Mamy koniec XIX wieku, opcje te są więc dość mocno ograniczone, głównie sprowadzają się do dobrego zamążpójścia. Ale naszej bohaterce się nie spieszy, chce poznać świat, ludzi a przede wszystkim samą siebie.
Nowy cykl Hanny Krzysztofiak to rozbudowany portret współczesnej damy. Mimo, że współczesna to też malarka i na fortepianie zagra i w histerię wpadnie, ale i w zachwyt często. Jak na prawdziwą damę przystało ma konia. Ten koń to nie do końca koń, jest to jej wyobrażenie o sile twórczej, nieokrzesanej, trochę niezdarnej, czasem zwycięskiej, czasem morderczej. Koń ten bezwstydnie kocha piękno, nie znosi fuszery oraz biurokracji. Łatwo się płoszy, ale zawsze wraca. Jest niezwykle ważny dla damy. O jego ucieczkach, ale też o wspólnych bądź nie, przygodach tej dwójki, jest to opowieść, albo raczej ich portret.
Chociaż czytanie dzisiaj Jamesa musi boleć ze względu na patriarchalnego ducha tamtych czasów, artystka pożycza czasami jego protekcjonalny ton, by spojrzeć na siebie z dystansu. Lęk przed podejmowaniem decyzji i ich konsekwencjami ma w sobie coś egotycznego i niedojrzałego, niełatwo z nim się obnosić w życiu. Hanna Krzysztofiak podstępem zwabiła go do swoich obrazów, obnażyła, zmiażdżyła i wyśmiała. „Podłożyła” siebie, by efekt był widowiskowy a rezultat ostateczny. Zatem artystka i jej alter ego - koń Napoleonka - palą w oknie papierosy, nie ukrywają znużenia grupą „wojtkiewiczowskich” dzieci potworów bawiących się przed domem. Nie ma wątpliwości, że marnie im życzą. Być może w przyszłości będą żałować swojej arogancji. Na kolejnym obrazie kobyła w niezgrabnym siadzie tępym wzrokiem wpatruje się w kwiatka, chociaż za jej plecami toczy się wzniosła bitwa. Frajerka. Udział w tej bitwie może przynieść korzyści. Centralnym elementem innej pracy jest proteza zębowa. Na pewno jest własnością artystki, która obawia się samotnego życia i samotnej śmierci oraz niezdiagnozowanego bruksizmu. Mogłaby dzisiaj odwrócić swój los, ale musi najpierw skończyć ten cykl.
To część o lęku i autoironii. Ale portret damy jest skomplikowany. W rzeczywistości dama jest bardzo zadowolona ze swojej marzycielskiej, twórczej natury. Najbardziej na świecie nie boi się przecież samotności, ale tego, że Napoleonka - ucieleśnienie pasji i niezgody na jałowe kompromisy - ucieknie. W jej oczach kobyła jest piękna, a moment sam na sam z urodą niepozornego kwiatka jest cenniejszy od zbiorowych, nawet prestiżowych bitew, do których bywa zapraszana. I tak naprawdę jej największy lęk dotyczy tego, że kiedy umrze wraz z nią umrze ulubiona część jej samej, czyli Napoleonka. I jeśli zawczasu owoce ich kreatywnej współpracy nie zostaną polubione przez innych, to cała ta twórcza samotnia będzie na nic i nikomu nie będzie żal tego, że obydwie zniknęły zjedzone przez mrówki.
Największe marzenie damy/artystki, to mieć w dupie to, co myślą inni, co czasami myśli o sobie ona sama - być postacią z obrazu „Babie lato”, czyli wyluzowaną babą z brudnymi stopami, która oprócz tego ze jest z siebie zdrowo zadowolona, to jeszcze potrafi się relaksować i nie myśli wtedy o pracy i ambicjach.
Przestrzeń w czasie trwania WGW dzięki współpracy z Cobalt Space.
Cobalt Space, które użycza przestrzeni Polana Institute w czasie Warsaw Gallery Weekend 2024, to nowe, wyjątkowe miejsce w centrum Warszawy, dedykowane działaniom artystycznym. Już wkrótce zainicjuje swój własny program, który obok koncertów i wystaw, koncentruje się na działaniach performatywnych i bardziej alternatywnych, w których przenikają się różne dziedziny sztuki.
Cobalt Space znajduje się w odrestaurowanej przedwojennej kamienicy przy ulicy Noakowskiego 16.
Foto: Hanna Krzysztofiak, Marzycielka, 2024; akryl na płótnie, 200x230 cm