Myślę, że tytuł tej wystawy wyjaśnia wszystko. Tak, bo gdy po latach obejrzymy się za siebie, widzimy długą, krętą i wyboistą drogę. I powoli zaczynamy tęsknić do czasu wytchnienia właśnie... A gdy już się zjawia taki czas, łapiemy głęboki oddech i... i wracamy z radością do swoich pasji.
Elwiry pasją, ale i zawodem, było projektowanie wnętrz i ogrodów, było malarstwo i był rysunek oraz fotografia. Artystka nigdy jednak nie poruszała się w swojej sztuce na koturnach. I dobrze, bo nietrudno wtedy o potknięcie się czy upadek nawet! Zresztą... od czasu do czasu się potyka, ale tylko dlatego, że chodzi zwykle z głową w chmurach.
Joanna Wilengowska powiedziała kiedyś o twórczości Elwiry: "...to sztuka nie agresywna, nie koląca w oczy, nie rozdrapująca ran i nie bulwersująca. Być może każdy z "wynalazków" Elwiry (antygrawitacja, muzyka bezdźwięczna, napowietrzenie, ubudynkowienie itd...) już gdzieś zaistniał i być może dawno wymościł sobie wygodne gniazdko w historii sztuki, ale przecież nie odkrywczość jest siłą tego malarstwa, a kombinacja składników".
Twórczość Elwiry Iwaszczyszyn to pewnego rodzaju azyl, w którym wielu z nas znajdzie radość i wytchnienie, uśmiech i spokój, o co w tych coraz dziwniejszych czasach nie jest łatwo...
Mateusz Iwaszczyszyn