Edyta Hul urodziła się w 1986 r. w Dobrym Mieście. Ukończyła studia na Akademii Sztuk Pięknych w Gdańsku w 2012 roku. Stypendystka Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego (2020). Rezydentka programu Artist-in-Residence Q21 w Mumok w Wiedniu (2019). Zajmuje się malarstwem, rysunkiem i kolażem. Obecnie pracuje w Warszawie.
Do tytułu wystawy „Currara” posłużyła mi nazwa kultowych perfum z okresu PRL. Perfumy Currara były biedniejszą i osiągalną wersją "Poison" Diora. Stanowiły ciężkie i duszące przywołanie zachodniego luksusu, w reklamie tv zapach Currara - kusi i zniewala. Kurara to oryginalnie nazwa neurotoksyny pozyskiwanej z roślin, a używanej w grotach trujących strzał i dmuchawek. Kurara powoduje natychmiastowe zwiotczenie mięśni, toteż stosowana była w anestezjologii.
W tytułach kilku swoich prac nawiązuję do substancji pozyskiwanych z roślin, których zastosowanie jest szczególne, rytualne, szamańskie, magiczne. Przywołanie tematu kosmetyczno-alchemicznego w kontekście człowiek - natura to nawiązanie do kultury tę przyrodę przetwarzającą. Wizja natury zawsze ujawnia się w pryzmacie feministycznym. Pojęcie szamanizmu ma szczególne znaczenie dla historii kobiet. Polowania na czarownice skierowane były w kobiety wykazujące się wyjątkową wiedzą z zakresu wykorzystywania roślin w celach leczniczych i wspierających. Współcześnie jako społeczeństwo straciliśmy dostęp do tych informacji, nasza wiedza o tym, jak samodzielnie wspomóc się przyrodą zanikła. Kapitalizm kobietom próbuje sprzedać coś, co należało do nich, a kiedyś przecież zostało najbrutalniej odebrane. Obecnie kampanie koncernów kosmetycznych promują produkty podszywające się pod magiczne roślinne rytuały, serwują specyfiki o nazwach takich jak serum, elixiry, ampułki, esencje itd., wszystko zapakowane w odpowiednie flakony.
Obraz abstrakcyjny stanowi nie do końca wytłumaczalne przywołanie jakiejś idei/wizji. Taki stan rzeczy pozwala zachować pewną intymność wypowiedzi (tajemnicę). Tytuły służą mi do dopełniania obrazu jako zjawiska, a nie do ograniczania widzowi jego interpretacji. Chęć analizy swoich prac sprowadza mnie do czasu sprzed powstania dzieła sztuki, choć nie zawsze. Sama swoich prac często nie jestem w stanie zrozumieć od razu, mapuję codzienność by odszukać dopełniające je detale odpowiadające moim zmysłom lub intelektowi. Czasami obrazy zaczynają mówić długo po namalowaniu, oceniam je, nadaję tytuł, widzę co znaczyły uzyskując oddech i dystans czasu. Nitki obrazu i bodźców łączą się ze sobą i odczytuję kod. Czasami powstaje kolejny obraz by nadać sens już istniejącym. Malarstwo to dla mnie proces i ciąg zazębiających się zjawisk, a nie tworzenie oddzielnych produktów.
W moich pracach figura ludzka pojawia jako jedynie jako ślad dotyku skóry autorki. Pozostaję skupiona na wizji przyrody, w której ja jestem zarazem stwórcą i obserwatorem.
W obrazach o nieregularnej formie nawiązuję do sztuki sakralnej i tematyki ołtarza. To romantyczno- duchowa wizja świata roślin, pozostawionego bez istnienia monoteistycznego boga. W tych wieloelementowych kompozycjach staram się nawiązać do formy pogańskiego ołtarza - lub jego skrawków, rozrzuconych lub renderujących się fragmentów. Odnoszę się do miejsc stykowych, gdzie to, co ziemskie, spotyka się z tym, co boskie. Czasem jest to też wizja lustra lub portalu równoległej rzeczywistości. Intryguje mnie kwestia postrzegania obrazu jako membrany odzwierciedlającej to co ukryte, a co poddajemy naświetleniu próbując interpretować go dla siebie.
Edyta Hul
Kuratorka: Katarzyna Jankowiak-Gumna