Na obrazie „Piosenki się mijają” postać artystki stoi w centrum - naga, wciśnięta między inne postaci, półprzezroczysta lub znikająca. Wywiesza białą flagę, podczas gdy inna postać - może podświadomość - pęta jej stopy, zmusza do pozostania na imprezie. To osiemnastka jej brata. Znajomy mężczyzna klepie go w tyłek i jest jak w tym powiedzeniu o klepaniu się po tyłkach, kiedy ty jesteś poza jakimś układem. Z kolei na innym obrazie artystka dokonuje odwrotnego zabiegu. Na oryginalnym zdjęciu z rodzinnego albumu jej nie ma. Dodaje zatem siebie - wyraźną, centralną i panującą nad otoczeniem. Ten cykl jest o poczuciu bezsilności, o fantazji na temat władzy oraz o obowiązku opiekuńczości, który karmi się poczuciem bezsilności, ale jednocześnie wykorzystuje mechanizmy przejmowania kontroli.
Kiedy artystka kolejny raz odwraca głowę od nie swojej piosenki, jak na obrazie „Kierunek spojrzenia”, to nie fuga, ale kolejna fantazja. Stosuje solipsyzm, czyli pogląd, że istnieje tylko jednostkowy podmiot poznający, a rzeczywistość jest jedynie zbiorem jego subiektywnych wrażeń. To solipsystyczne podejście być może rodzi się z poczucia zagubienia, ale na obrazie pozwala skoncentrować się na atrybutach siły i odrzucić bolesne elementy rzeczywistości.
Bolesne są rozważania na temat rodziny. O chłodzie w relacjach matki z córką, o emocjonalnym zaniedbaniu w dzieciństwie mówią rozczłonkowane postaci, odwołania do „Saturna pożerającego własne dzieci” Goi, zaborczy gest matki z obrazu „Chcąc lepiej”, ale też świadome przywoływanie przez artystkę pisarki Siri Hustvedt czy Didiera Eribona. Analiza różnic między obowiązkiem opieki a opiekuńczością wydaje się również pochodną refleksji o bezsilności i władzy. Na obrazach artystki obowiązek opieki dotyczy rodzica i wzbudza rodzaj buntu u dorosłego dziecka, którego emocje nie były szanowane. Opiekuńczość, jak w obrazie „Take care”, którego bohaterem jest chorowity, kilkunastoletni kot artystki, pozwala na większą kontrolę, ale sprzyja też nadużyciom.
Narrację Dominiki Kowyni na temat bezsilności i władzy prowadzą w jej imieniu dwa atrybuty. Obecne są na wszystkich obrazach z cyklu. Są to buty oraz plansza szachownicy, która „wyrosła” z posadzki i zyskała autonomię. Czerwone buty dodają odwagi i są symbolem przejmowania kontroli. Depczą lub dominują.
W baśni „Czerwone trzewiki” Chrystiana Andersena Karusia tak zachwyciła się czerwonymi trzewiczkami, „iż zapomniała zupełnie, że w ubogiej trumnie spoczywa jej matka”. Za niewdzięczność zapłaciła „odrąbaniem” nóg z trzewiczkami. Na obrazie „Chcąc najlepiej” artystka maluje zaborczą matkę i córkę z uciętymi nogami.
Drugim elementem, który pojawia się na wielu obrazach z cyklu, jest plansza. Artystka ukrywa ją czasami pod postacią pieluchy, posadzki lub rozłożonej mapy drogowej. To plansza szachowa - symbol gotowości, podjętego wyzwania. Jakby poza poczuciem bezsilności i refleksji na temat władzy istniało jeszcze uzależnienie od uwikłania i wiecznego przeciągania liny.
Tekst: Justyna Wesołowska
Fotografia u góry: Dominika Kowynia, Take Care, 2025