Emancypacja jako wyzwolenie i obdarzenie kogoś pełnią praw, jest głównym tematem najnowszego cyklu Dominiki Kowyni. Obrazy i opowiedziane nimi historie rozpięte są na dwóch biegunach przeżywanej emancypacji. Z jednej strony istnieje potrzeba, wręcz przymus, intensywnej pracy, utożsamianej z rozwojem, walką o swoje prawa; z drugiej strony- uczestniczenie w emancypacji zbiorowej, opartej na narracji o wspólnocie, budowaniu wspierających relacji między kobietami, zaprzestaniu walki o bycie istotami nieustannie produktywnymi. Te dwa bieguny łączą się w trudnym do pogodzenia tańcu (obraz „Poganiaczka", "Pracuj") i są jednocześnie echem nakładającej się kultury patriarchalnej i nie w pełni zadomowionej kultury inkluzywnej, opartej na marzeniu o hierarchii poziomej.
Trudno się oprzeć wrażeniu, że malarstwo Dominiki Kowyni stanowi rodzaj kobiecego zbiorowego portretu wewnętrznego. Artystka jest jednocześnie wszystkimi portretowanymi kobietami, jak i portretującą. Również przedmioty i natura na obrazach nie są autonomiczne, lecz, podobnie jak w romantyzmie, oddają stan ducha artystki. Stąd tak charakterystyczne dla Dominiki Kowyni wykorzystanie paralaksy, czyli jednoczesnego obserwowania obiektów leżących w różnych odległościach od obserwatora lub urządzenia obserwującego.
Symbolem emancypacji może być praca. Artystka mierzy się z pozytywistycznym przekonaniem, że ciężka praca zapewnia rozwój. Nie jest jednak przekonana, czy praca sprzyja, czy jednak przeszkadza budowaniu relacji. Ta wątpliwość bywa główną, intrygującą bohaterką jej prac. Na obrazie „Las” kobieta z rysami artystki zajęta jest tkaniem lub haftowaniem. Jednak przedmiot przed nią bardziej przypomina czaszkę z obrazy „Ambasadorowie” Holbeina niż motek, włóczkę. Różowa ciecz kojarzy się z fragmentem ciała, płynami ustrojowymi, które rozlały się w renesansowy krajobraz. Wyprostowana, sztywna, siedząca przy stole sylwetka, kontrastuje ze „zrelaksowaną”, wykrzywioną w grymasie ekstazy, cieczo-czaszką na pierwszym planie.
Rozczłonkowanie, stały motyw w twórczości artystki, bywa obecne w tytułach prac: „Połowa drogi”, „Cząsteczka performatywna”, „W oku”. Sugerując, że współcześnie uczciwość wobec siebie, tak pożądaną integralność, można budować poprzez oddzielnie i ponowne sklejenie. Korzystając przy tym z doświadczenia zbiorowości, z elementów „innej”, „innego”.
Fascynująca jest rola pejzażu w obrazach Dominiki Kowyni. Las, pnie drzew, są jak brakujące ludzkie członki. Na obrazach nie widzimy korony drzew, jedynie pnie. Pojawiają się jak solidna podstawa, kolumna, która stanowi jednak integralną część organizmu ludzkiego. Na obrazie „Połowa drogi” pień niesiony przez dwie kobiety uzupełnia brak całej postaci. Odpowiada trzeciej kobiecie, z grupy kobiet, które widzimy w oddali. Kompozycja przywodzi na myśl renesansową pietę, grupę Laokona lub Święta Annę Samotrzeć. Te intuicyjne odniesienia wydają się kolejnym, lekko autoironicznym odniesieniem do emancypacyjnych poszukiwań artystki.
* Dominika Kowynia, Las, 150 x 120, olej na płótnie, 2023