Bruno Schulz jest ofiarą stereotypu interpretacyjnego. Zrobiono z niego fetyszystę i masochistę. Podstawą tej diagnozy są „wyznania” artystyczne – rysunki i Xięga bałwochwalcza. Wystawa w MOCAK-u oraz towarzysząca jej publikacja starają się podważyć taki wizerunek, ponieważ wydaje się zbyt dużym uproszczeniem tej niezwykłej indywidualności.
Schulz używał dwóch języków. Historia literatury i sztuki zna twórców, którzy operują i słowem, i obrazem. Jednak rzadko się zdarza, aby na obu polach pojawił się talent równej klasy. Jego literatura zachłystuje się nadmiarem samej siebie. Jego rysunki drążą temat na wzór mantry. Schulz próbował poznać i zrozumieć siebie. Używał do tego dwóch narzędzi – słowa i obrazu. Niestety żadne nie okazało się kuloodporne.
Najlepiej ze współczesnych rozumiała go Nałkowska; łączył ich krótki romans. „Z tej udręki odrywa się nagłe dobro, parę dni pobytu Brunona Schulza, jego listy. Jest zbyt delikatny i słaby, aby mógł mi być ratunkiem – ale świat jego myśli dał mi przeciwwagę i wytchnienie”.
Na wystawie w MOCAK-u pokażemy kilkadziesiąt rysunków i grafik Brunona Schulza. Przygotowaliśmy również eksperyment z autoportretami. Z większych kompozycji wycięliśmy przedstawienia twarzy artysty i ułożyliśmy w ciągu analizującym jego psychikę. Również ten podgląd nie potwierdza stereotypów interpretacyjnych na temat Schulza.
Kurator wystawy: Maria Anna Potocka
Cytat wizualny z rysunku Brunona Schulza
Bruno Schulz, Mężczyzna, kobieta, autoportret, ok. 1930, ołówek / papier, 16 × 18 cm, courtesy Muzeum Literatury im. Adama Mickiewicza w Warszawie
Bruno Schulz, Odwieczna baśń z cyklu Xięga Bałwochwalcza, 1920–1922, cliché-verre / papier, 16 × 11,6 cm, courtesy Muzeum Literatury im. Adama Mickiewicza w Warszawie