„Ładne kwiatki” są zbiorem prawie 100 obrazów i rysunków, które powstawały w tym roku codziennie, właściwie przy okazji, mimochodem... to owoc, usiłowań, samodyscypliny i próba radzenia sobie ze sobą... Jest to także malarski zapis rozmów, konfrontacja i próba przyjaźni w innych niż dotychczas okolicznościach...13 marca 2020 roku, planowany był wernisaż wystawy „Bogna-Florentyna”. Tematem miały być – tak jak i teraz, kwiaty, bo od mniej więcej pięciu lat realizuję cykl prac zwany „bogna /florentyna”, w skrócie „bo/flo”, poświęcony naturze i roślinom. Do wystawy przygotwywałam się długo. Termin ustalony rok wcześniej, pozwalał mi na spokojne przemyślenie oraz namalowanie całości. Taki był plan. Lecz plan, jak to z planami bywa uległ zmianie, bo świat wiosną 2020 roku z powodu pandemii wirusa Covid-19, stanął na głowie i zmienił się nieodwołalnie. I tak niełatwa już rzeczywistość, skomplikowała się jeszcze bardziej. Sytuacja ta stała się przyczyną radykalnych zmian, także we mnie. Ja się też zmieniłam. Chcąc więc, pozostać szczerą wobec siebie, jak i odbiorców uznałam, że wystawa wymyślona i namalowana przed Covid-19 przestała być możliwa do pokazania w swoim dotychczasowym kształcie. Wystawa „Bogna-Florentyna”, jak wierny przyjaciel musi niestety zostać poddana próbie czasu. Wraz z Magdaleną Kąkolewską, kuratorką tej i poprzedniej wystawy zdecydowałyśmy się po dyskusjach i zadawaniu sobie nawzajem pytania, co tak naprawdę teraz jest ważne - na radykalną woltę. Postanowiłyśmy pokazać to, z czym się teraz najmocniej identyfikuję.Dlatego też, na tej wystawie, znajdują się - przede wszystkim - prace na papierze, wykonane w tym roku, podczas przymusowej, ogólnej izolacji. Paradoksalnie, lockdown pozwolił mi na głębsze skupienie się. Bark podniet, jak i brak możliwości czerpania inspiracji z zewnątrz, uwydatnił, to co mam w sobie, pozwolił mi na spotkanie się z emocjami, które mi towarzyszą każdego dnia.
Prace tegoroczne uzupełnia, a contraire, kilka prac wcześniejszych, pokaznych tu dla porównania i dopełnienia całości. Namalowane tu rośliny powstały przede wszystkim „z głowy”, to kwintesencja moich obserwacji oraz wieloletniej pracy w plenerze. Ulotne notatki na papierze, ponawiam studiami olejnymi na płótnie, multiplikuję je, by grupować w cykle, aż do próby oderwania się od natury. Wszystko to po to, by zagłębiać się we własnym odczuwaniu i widzeniu świata. W moim malarstwie wciąż nieśmiało, choć nieuchronnie dążę ku abstrakcji. Szukając malarskiego sposobu na nazwanie tego, co nienazywalne.
Bogna Gniazdowska, październik 2020.
Kurator wystawy : Magdalena Kąkolewska