Wystawa Sztuka i ewakuacja stanowi szeroką prezentację prac malarskich i fotografii cyfrowej Beaty Bols, powstałych w ostatniej dekadzie.
Udostępnione na ekspozycji trzydzieści pięć obrazów akrylowych to kwintesencja poszukiwań malarskich artystki. Niemal monochromatyczne i abstrakcyjne, noszą wprawdzie wieloznaczne tytuły sugerujące odniesienia do rzeczywistości lub przywołują metaforyczne interpretacje, są jednak przede wszystkim efektem pracy z widzeniem i formą. To, co maluje Beata Bols, to na pozór dalekie echo abstrakcyjnego ekspresjonizmu. Widać pociągnięcia farby, efekty jej skapywania, nawarstwiania się. Widać twardość użytych narzędzi, mechaniczność szablonów. Zarazem jednak nie jest to malarstwo mięśni i gestu, rzekome efekty przypadkowości są pozornie przypadkowe. Przede wszystkim ujawnia się tu słynne „oko na końcu pędzla”, o którym pisał Władysław Strzemiński. Formy narastają i stają się intencjonalne. Temu, co widać, można nadać tytuł nasuwający różne skojarzenia, ale to nadal przede wszystkim kształty wizualne, barwa i jej brak, światło i ciemność, „bez próby manipulacji intelektualnej” – jak pisze autorka.
Ową pracę oka widać jeszcze wyraźniej w seriach fotografii cyfrowej. Beata Bols wykonuje swoje zdjęcia przede wszystkim w mieście. Cały czas. Przemieszczając się, podróżując, spacerując, wyglądając przez okna budynków, pojazdów, jadąc windą, idąc po schodach, odpoczywając. Niektóre fotografie są fragmentaryczne, jakby przypadkowe, niedokończone lub nieostre. We współczesnym świecie, kiedy wiele osób dokumentuje swoje życie na tysiąc sposobów w mediach społecznościowych, wydaje się to działaniem powszechnym. Jednak aparat w rękach Beaty Bols przede wszystkim rejestruje, a to, co jego mechaniczne oko „widzi”, artystka poddaje zwielokrotnieniu, powtórzeniu, wyabstrahowaniu, czasem powiększeniu lub zbliżeniu. Wypełnieniem powstałych kompozycji mogą być wizerunki tego, co było dostępne w rzeczywistości, na przykład architektura lub ludzie, choć stają się jedynie kształtem i barwą. Kolaże to pozbawione usilnej estetyzacji efekty owych działań. To surowe połączenia obrazów, impresje zamieniające się w kompozycje geometryczne, czasami wręcz rodzaj fotografii konceptualnej. Na podobnej zasadzie artystka tworzy serie „selfie” i kolaże z nich.
Beata Bols (primo voto Olszewska), artystka związana z Wrocławiem, po ukończeniu tamtejszej Akademii Sztuk Pięknych przez wiele lat działała w obszarze filmu jako szeroko doceniany kostiumograf. Od połowy lat 80. i w latach 90. ubiegłego stulecia był to jej główny sposób wypowiedzi artystycznej, przeplatany rzadko performansem, tworzeniem instalacji, obiektów i malarstwa, między innymi w ramach działań w Galerii Szalona Masarnia. Powrót do sztuk plastycznych nastąpił w jej twórczości na dobre dopiero w pierwszej dekadzie XXI wieku. Od końca drugiej dekady w obszarze jej zainteresowania pojawiła się też fotografia i grafika cyfrowa. I to one wraz z malarstwem zaczęły stopiono dominować w twórczości artystki w ostatnim czasie.
To, co robi Beata Bols, pokazuje, że można być artystą nowoczesnym i z powodzeniem realizować się zarówno w działaniach perfomatywnych i efemerycznych, jak i w malarstwie lub fotografii cyfrowej. I to malarstwie abstrakcyjnym, wynikającym z gestu i pracy z formą, jej przeżyciem, a także w fotografii, która jeszcze bardziej umożliwia skupienie się na samej wizualności, będącej istotą sztuk plastycznych. Pokazuje, że w sztuce ciągle ważna jest indywidualna wrażliwość wizualna i próba jej przełożenia dostępnymi środkami na konkretne realizacje. Na tle widocznego w twórczości wielu młodych artystów boomu na wątki surrealne, niekiedy hiperrealizm, ale też na sztukę krytyczną, uwikłaną społecznie, ten zwrot ku obrazowi i widzeniu wydaje się zaskakująco świeży i niepokorny. Artystka znajduje się w takim momencie swojej drogi twórczej, że czuje się wolna od zewnętrznych ograniczeń i swobodna w wypowiedzi. Sztuka to życiowa potrzeba wypowiedzi twórczej, ewakuacja może być skrytym wycofywaniem się z tego, co w niej niepotrzebne.
Paulina Kurc-Maj
Beata Bols
ELYTRA (DYSOCJACJE CHROMATYCZNE I ACHROMATYCZNE)
Mój dyplom z malarstwa we wrocławskiej PWSSP (obecnie ASP), u prof. Konrada Jarodzkiego, nosił tytuł Pejzaż emocjonalny.
Aneks do dyplomu, pod opieką prof. Wiesława Gołucha, powstał w Międzywydziałowej Katedrze Wiedzy Wizualnej (obecnie Katedra Sztuki Mediów).
Tytuł dyplomu był efektem postępującej rezygnacji z opisowej formy ekspresji wizualnej na rzecz ekspresji pogłębionej o doznanie sensoryczne i wrażeniowe formy – kształtu i koloru.
Doświadczanie formy nie było dla mnie marginalne i nie ograniczało się do przeżyć natury estetycznej. Za doświadczeniem formy estetycznej podążało działanie formy nieestetycznej, forma dynamiczna wymagała kontaktu z wyobrażoną formą statyczną… korzystałam z tej dychotomii.
Zaufanie swojej intuicji było złożone. Wymagało dystansu do teorii sztuki, którą poznawałam między innymi przez teksty Przybyszewskiego, Witkacego, Chwistka… jakże spójne z moimi spostrzeżeniami na temat sztuki. Przystawały one do mojej świadomości i były z nią integralnie związane.
Intelektualny proces syntezy i analizy następował zwykle po procesie twórczym.
Aneks do dyplomu z przedmiotu „struktury wizualne” poszerzył obszar moich działań o fotografię i działania performatywne.
W fotografii interesuje mnie to samo co w malarstwie – poetyka niedookreśleń, szukanie pogłębienia – ekwiwalentu formalnego dla intymnego kontaktu z rejestrowanym kadrem, napięcia wynikającego z kierunków układu kompozycyjnego, przesuwanie granicy w stronę nienazwanego, „rozrzedzenie”' czasu do granicy lekkiego poruszenia, wyabstrahowanie obiektu w kadrze i osadzenie w kontekście przestrzeni bez właściwości, z ograniczeniem rozpoznania (pejzaże miejskie), dążenie do uniwersum, przesunięcie w stronę nienazwanego i nierozpoznawalnego.
Opisywanie rzeczywistości pogłębionej o przeżycie i wyabstrahowanie formy z jej znaczeń i przydatności społecznej – bezinteresowności, bez próby manipulacji intelektualnej, stanowi we wszystkich moich pracach malarskich, fotograficznych i performerskich łącznik i spoiwo.
Wyraźne są podziały na etapy. We wczesnych pracach chromatycznych kolor jest ekwiwalentem podmiotu – jego życiowej energii.
Zestaw grafik cyfrowych z tego okresu to transformacje formalne rejestracji fotograficznych, przeobrażonych w programie graficznym (Photoshop). Przeobrażenia dotykają granicy wrażliwości percepcyjnej i badają synestezyjną możliwość przełożenia i użycia terminów muzycznych – akord, dźwięk, rytm…
Możliwości, jakie kryje wiązka światła przepuszczona przez filtr, pokazane są w innej serii fotografii, zatytułowanej Bi-medium. Wszystkie rejestracje powstały w jednym miejscu, o różnych porach dnia, z użyciem światła zza okna, czasem – w zależności od pory dnia – dodatkowo ze sztucznym światłem w pomieszczeniu. Tu formę porządkującą stanowi pełen pulsujących rytmów układ zgeometryzowany z drobnymi różnicami temperaturowymi światła. To „dysocjacja” wykorzystująca realne wnętrze pracowni i zarazem ucieczka od niego.
Kolejnym zestawem fotografii jest zbiór Wertykalnie. Powstał w plenerze, w ciągu trzech lat. Fotografie rejestrowane były z tego samego miejsca poprzez element małej architektury miejskiej użyty jako filtr. Potencjał metaforyczny pojęcia „wertykalnie” poszerzył obszar rejestracji o zapis przechodzących tam ludzi, identyfikowanych jako sylwety, bez historii i właściwości, zawieszonych w zmaterializowanym powietrzu przez unifikujący filtr, w którym ziemia, niebo i człowiek mają taką samą wartość.
Tak w przypadku malarstwa, jak i innych działań, staram się ograniczać środki do minimum. Do tego, co w kadrze jest niezbędne, co ma dla mnie bezsporną wartość.
Transparentność – zatrzymuję się przy niej – to synonim otwarcia i klarowności. Kotwicząca i stabilizująca czerń, świetlista biel. Formy geometryczne – ślady kultury… Czy mam chęć kontrolowania formy? Tylko w pewnym sensie. Kiedy się to w jakimś stopniu udaje, nie prowadzi do spełnienia. Widoczna jest kruchość ograniczającej obwiedni, a sam układ wyalienowany z kontekstu, zamknięty, nie niesie stabilności ani nie stanowi rozwiązania.
Fotografia u góruy: Beata Bols, Rozruch Startup, 2022
Beata Bols, Sześcian Cube, 2022
Beata Bols, Poza kadrem (czworokąt) Out of frame (quadrangle), 2022