Sama idea Magicznego KRK, jako pewnej całości, narodziła się właściwie na Facebooku. Zamieszczałem tam fotografie z krótkim ironicznym tekstem, najczęściej opatrując je przedtytułem ”Magiczny KRK”. Oczywiście jest to odniesienie do marketingowej kliszy, powielanej w nieskończonych konfiguracjach w oficjalnych narracjach o Krakowie. Magiczny KRK stawał się w tych fotografiach swego rodzaju miastem negatywem, w relacji do pojęcia „magii”- znaku towarowego przemysłu turystycznego.
Naturalnie, choć istotny, aspekt parodystyczny nie jest w tym fotografowaniu najważniejszy.
Magiczny Kraków nie jest projektem. To znaczy przede wszystkim, że nie jest zadaniem do zrealizowania. Znaczy to też, że jego forma nie jest z góry zaplanowana i określona; w ten sposób nie musi spełniać wymogów, których się zazwyczaj od projektu oczekuje, tzn. spoistości, spójności, ciągłości linii narracyjnej. Nie jest też jednak zbiorem przypadkowych fotografii, jest przede wszystkim wizualnym zapisem codziennego bycia w przestrzeni: społecznej, architektonicznej, emocjonalnej. Jest świadomą reakcją na rutynę, pożerającą pełnię naszego współ-bycia z rzeczami, ludźmi, kształtami, kolorami, nastrojami, gestami, interakcjami, emocjami. Jest próbą uchwycenia pod „rwącym nurtem rzeczywistości” może właśnie najważniejszych jej aspektów- niecelowości, ironii, karnawału, anarchii. Magiczny KRK jest też opowieścią o patrzeniu i uważności. O tym, co czasami wyłania się spod powierzchni rzeczy i o tym, jak rzadko się te momenty wydarzają.
Andrzej Pilichowski-Ragno
W Magicznym KRK Andrzeja Pilichowskiego – Ragno nie znajdziemy pereł architektury Krakowa ani wiszącego nad nimi upojnego nieba, nie uwiedzie nas zasnuty mgłą zaułek. Kraków Pilichowskiego - Ragno nie pragnie zachwycać. Artystę nie interesuje dostojne, zatrzymane na zawsze pocztówkowe piękno. Na streetowych, zadziornych i pełnych poczucia humoru fotografiach artysty ludzie ciągle coś wnoszą, wynoszą, przysiadują by patrzeć w smartfony i zostawiają ślady stóp na ulicach, których nie rozpoznamy na pierwszy rzut oka. W niejednym sercu może zrodzić się pytanie czy tym samym autor nie pozbawia naszego miasta magii. Głodnych cudów uspokajam. Jeśli podążymy za bardzo osobistym, czujnym i czułym spojrzeniem autora fotografii znajdziemy miasto, na które popatrzymy od nowa i to jest zupełnie magiczne.
Danuta Węgiel