Pochodzenie:
– Obraz został zakupiony w 1990 r. w Paryżu do Muzeum Sztuki Europejskiej w Osace w Japonii.
– Następnie, po zamknięciu muzeum, prywatna kolekcja w Azji.
Z-5 jest jedną z kilku wersji katedry, które powstały w wyniku umowy-zlecenia zawartej przez artystę z marszandem Piotrem Dmochowskim w końcu grudnia 1987 roku. Zgodnie z jej treścią Mistrz zobowiązywał się do namalowania szesnastu obrazów zbliżonych stylowo do pejzaży fantastycznych z połowy lat 70. Kompozycje z tego okresu – owiane raczej aurą magii i tajemnicy niż pełnej grozy makabry – były pozbawione widocznych „desygnatów śmierci“. Ich brak był podstawowym warunkiem stawianym artyście, który estetykę zamawianych obrazów skwitował dopiskiem: „bez flaków i pajęczyn“. Dla malarza-wizjonera utrzymanie twórczego temperamentu w ryzach litery prawa okazało się nie lada wyzwaniem. O trudach dostosowania się do wytycznych relacjonował w liście do swego patrona z dn. 15 lutego 1988 roku:
A propos landszaftów. Nie doceniłem, że mi to będzie sprawiać tyle wysiłku psychicznego! Jak się okazało maluję nieświadomie i na luzie i trudność polegała nie na tym, by malować akurat krajobraz, lecz by narzucić sobie ograniczenia w swobodnym „mutowaniu“ w trakcie pracy. Ile razy zaczynał mi się malować jakiś nagrobek, kość, czy krzyżyk na horyzoncie, tyle razy musiałem na siłę trzymać się założenia. Koszmarna orka – nigdy bym tego nie przypuścił! Obrazy zgodnie z punktem „G“ nowelizacji umowy zostały na odwrocie ocechowane symbolami Z-1, Z-2, Z-3, Z-4 w odróżnieniu od cech stosowanych do tej pory. „Z“ oznacza „zamówienie“. W przyszłym roku będzie Z-5 etc.
Wydaje się jednak, że do przedstawienia piątej z serii katedry Beksiński subtelnie przemycił znamiona ulubionej stylistyki. Na wstępie uderza w nim intensywność koloru tła, które pulsuje niczym łuna katastrofalnego pożaru. W apokaliptycznym pogorzelisku ostała się jedynie wielka świątynia. Jej budulec to jednak nie kamień czy cegła, ale wielowarstwowa skorupa z grubej, klejącej się pajęczyny, a umieszczona u szczytu, iluzjonistycznie wypukła rozeta bardziej przypomina wielkie oko niż gotyckie okno. Elementy te, podobnie jak celowa asymetria – korpus flankuje tylko jedna wieża – sprawiają wrażenie surrealnej konstrukcji o cechach żywego organizmu, która przyciąga uwagę i niepokoi podobnie jak mroczne obrazy z początku lat. 70.
olej, płyta pilśniowa
132,4 x 97,8 cm
sygn. na odwr. na płycie: Z-5 | BEKSIŃSKI
* do wylictowanej ceny oprócz innych kosztów zostanie doliczony podatek graniczny VAT 8%
Pochodzenie:
– Obraz został zakupiony w 1990 r. w Paryżu do Muzeum Sztuki Europejskiej w Osace w Japonii.
– Następnie, po zamknięciu muzeum, prywatna kolekcja w Azji.
Z-5 jest jedną z kilku wersji katedry, które powstały w wyniku umowy-zlecenia zawartej przez artystę z marszandem Piotrem Dmochowskim w końcu grudnia 1987 roku. Zgodnie z jej treścią Mistrz zobowiązywał się do namalowania szesnastu obrazów zbliżonych stylowo do pejzaży fantastycznych z połowy lat 70. Kompozycje z tego okresu – owiane raczej aurą magii i tajemnicy niż pełnej grozy makabry – były pozbawione widocznych „desygnatów śmierci“. Ich brak był podstawowym warunkiem stawianym artyście, który estetykę zamawianych obrazów skwitował dopiskiem: „bez flaków i pajęczyn“. Dla malarza-wizjonera utrzymanie twórczego temperamentu w ryzach litery prawa okazało się nie lada wyzwaniem. O trudach dostosowania się do wytycznych relacjonował w liście do swego patrona z dn. 15 lutego 1988 roku:
A propos landszaftów. Nie doceniłem, że mi to będzie sprawiać tyle wysiłku psychicznego! Jak się okazało maluję nieświadomie i na luzie i trudność polegała nie na tym, by malować akurat krajobraz, lecz by narzucić sobie ograniczenia w swobodnym „mutowaniu“ w trakcie pracy. Ile razy zaczynał mi się malować jakiś nagrobek, kość, czy krzyżyk na horyzoncie, tyle razy musiałem na siłę trzymać się założenia. Koszmarna orka – nigdy bym tego nie przypuścił! Obrazy zgodnie z punktem „G“ nowelizacji umowy zostały na odwrocie ocechowane symbolami Z-1, Z-2, Z-3, Z-4 w odróżnieniu od cech stosowanych do tej pory. „Z“ oznacza „zamówienie“. W przyszłym roku będzie Z-5 etc.
Wydaje się jednak, że do przedstawienia piątej z serii katedry Beksiński subtelnie przemycił znamiona ulubionej stylistyki. Na wstępie uderza w nim intensywność koloru tła, które pulsuje niczym łuna katastrofalnego pożaru. W apokaliptycznym pogorzelisku ostała się jedynie wielka świątynia. Jej budulec to jednak nie kamień czy cegła, ale wielowarstwowa skorupa z grubej, klejącej się pajęczyny, a umieszczona u szczytu, iluzjonistycznie wypukła rozeta bardziej przypomina wielkie oko niż gotyckie okno. Elementy te, podobnie jak celowa asymetria – korpus flankuje tylko jedna wieża – sprawiają wrażenie surrealnej konstrukcji o cechach żywego organizmu, która przyciąga uwagę i niepokoi podobnie jak mroczne obrazy z początku lat. 70.