Wierusz-Kowalski, sam będąc zapalonym myśliwym, namalował wiele obrazów ze scenami odnoszącymi się do polowań. Zimowy pejzaż, w którym osadził scenę, daje artyście sposobność do śmiałych, a równocześnie efektownych rozwiązań luministyczno-kolorystycznych. Niebo rozświetla żółtoróżowa łuna wschodzącego słońca, od której barwę biorą śniegi pokrywające równinne pole. Wierusz wiedział, że kolor biały w przyrodzie nie istnieje. Na ostateczną jego barwę ma wpływ całe otoczenie, a zwłaszcza niebo. Rankiem, kiedy jest ono żółte to również i ten kolor musi pojawić się na śnieżnych połaciach.
Genezę zamiłowania Wierusza do zimowych pejzaży przeanalizował H. P. Bühler. Uważał on, że cofnąć się trzeba do okresu pobytu malarza w Dreźnie, dokąd przybył on mając lat zaledwie dwadzieścia, w roku 1869. Przypadek zrządził, że na wystawie sztuki Akademii Drezdeńskiej młody artysta natknął się na obrazy, które wprawdzie nie wpłynęły decydująco na jego późniejszą twórczość, ale stanowiły istotny czynnik w ewolucji malarskich zainteresowań. Były to pejzaże zimowe Nikołaja Swierczkowa, ożywione elementami rosyjskiego folkloru. Płótna Swierczkowa przedstawiają najczęściej pędzące sanie, zaprzężone w trzy konie, tzw. trojkę. Scenie dodaje uroku pomarańczowa lub purpurowa poświata zachodu na linii horyzontu. Jest to przykład typowego dla artystów rosyjskich zastosowania kontrastu jaskrawych i kremowych barw pejzażu, co przypomina nieco ówczesnych malarzy-orientalistów i ich widoki znad Nilu. Z pewnością Wierusz-Kowalski zauroczony był płótnami petersburskiego artysty. (...) Dwaj polscy malarze, Alfred Wierusz-Kowalski i jego nauczyciel - Józef Brandt, przeformułowali rosyjski wzorzec krajobrazu zimowego. W ten sposób powstał słynny „polski pejzaż zimowy“.
Od Swierczkowa przejął Wierusz-Kowalski tematykę i upodobania kolorystyczne, natomiast od Brandta zasady portretowania postaci z niewielkiej perspektywy. Wypracowawszy odpowiadającą gatunkowi technikę, mógł artysta puścić wodze fantazji i przelać na płótno miłość do ojczystego kraju i jego przyrody, uwieczniając sceny wesołe i dramatyczne, orszaki weselne, myśliwych jadących na łowy.
(H. P. Bühler, Józef Brandt, Alfred Wierusz-Kowalski i inni, Warszawa 1998, s. 52, 54)
olej, deska mahoniowa z trzema szpongami
31,9 x 55,1 cm
sygn. l.d.: A. Wierusz-Kowalski
Na odwrocie fragment owalnej nalepki z numerem (tuszem): 20[.].
Wierusz-Kowalski, sam będąc zapalonym myśliwym, namalował wiele obrazów ze scenami odnoszącymi się do polowań. Zimowy pejzaż, w którym osadził scenę, daje artyście sposobność do śmiałych, a równocześnie efektownych rozwiązań luministyczno-kolorystycznych. Niebo rozświetla żółtoróżowa łuna wschodzącego słońca, od której barwę biorą śniegi pokrywające równinne pole. Wierusz wiedział, że kolor biały w przyrodzie nie istnieje. Na ostateczną jego barwę ma wpływ całe otoczenie, a zwłaszcza niebo. Rankiem, kiedy jest ono żółte to również i ten kolor musi pojawić się na śnieżnych połaciach.
Genezę zamiłowania Wierusza do zimowych pejzaży przeanalizował H. P. Bühler. Uważał on, że cofnąć się trzeba do okresu pobytu malarza w Dreźnie, dokąd przybył on mając lat zaledwie dwadzieścia, w roku 1869. Przypadek zrządził, że na wystawie sztuki Akademii Drezdeńskiej młody artysta natknął się na obrazy, które wprawdzie nie wpłynęły decydująco na jego późniejszą twórczość, ale stanowiły istotny czynnik w ewolucji malarskich zainteresowań. Były to pejzaże zimowe Nikołaja Swierczkowa, ożywione elementami rosyjskiego folkloru. Płótna Swierczkowa przedstawiają najczęściej pędzące sanie, zaprzężone w trzy konie, tzw. trojkę. Scenie dodaje uroku pomarańczowa lub purpurowa poświata zachodu na linii horyzontu. Jest to przykład typowego dla artystów rosyjskich zastosowania kontrastu jaskrawych i kremowych barw pejzażu, co przypomina nieco ówczesnych malarzy-orientalistów i ich widoki znad Nilu. Z pewnością Wierusz-Kowalski zauroczony był płótnami petersburskiego artysty. (...) Dwaj polscy malarze, Alfred Wierusz-Kowalski i jego nauczyciel - Józef Brandt, przeformułowali rosyjski wzorzec krajobrazu zimowego. W ten sposób powstał słynny „polski pejzaż zimowy“.
Od Swierczkowa przejął Wierusz-Kowalski tematykę i upodobania kolorystyczne, natomiast od Brandta zasady portretowania postaci z niewielkiej perspektywy. Wypracowawszy odpowiadającą gatunkowi technikę, mógł artysta puścić wodze fantazji i przelać na płótno miłość do ojczystego kraju i jego przyrody, uwieczniając sceny wesołe i dramatyczne, orszaki weselne, myśliwych jadących na łowy.
(H. P. Bühler, Józef Brandt, Alfred Wierusz-Kowalski i inni, Warszawa 1998, s. 52, 54)