Dzieło to zalicza się do teki litografii barwnych artysty, które zostały zebrane w Tece jubileuszowej kościoła Panny Marii w Krakowie (1926/1927) zawierającej nie tylko widok sylwety, ale przede wszystkim plansze pokazujące wnętrze świątyni z perspektywą na ołtarz Wita Stwosza oraz ujęcia rzeźb z ołtarza. Malarz z niezwykłą precyzją odtwarza wystrój kościoła, umiejętnie odwzorowując gotyckie detale architektoniczne. Całe płótno opiera się na doskonałym rozegraniu partii światła i cienia, co buduje mistyczny nastrój dzieła. Rozświetlony promieniami wpadającego przez okno słońca chór tonie w świetle. Odrealnia ono jego architekturę, sprawiając wrażenie niebiańskiej, nierzeczywistej wizji. Kontrastuje to z pogrążonymi w półmroku ścianami nawy głównej, w której niczym skamieniały klęczy w niskim pokłonie tłum. Stwarza to wrażenie, że modlący się ludzie czekają niejako na promień bożego światła, które obudzi ich z kamiennego snu. Jedyną drogą, wiodącą do wieczystej światłości jest w tej interpretacji rozwierający swe ramiona Chrystus przybity do krzyża, znajdujący się na osi kościoła na belce tęczowej.

50
Leon WYCZÓŁKOWSKI (1852 Huta Miastkowska k. Siedlec - 1936 Warszawa)

WNĘTRZE KOŚCIOŁA MARIACKIEGO W KRAKOWIE, 1925

Litografia barwna, papier; 47 x 36,5 cm (w świetle nowego passe-partout)
Sygnowany p. d.: LWyczuł 1925

Kup abonament Wykup abonament, aby zobaczyć więcej informacji

Dzieło to zalicza się do teki litografii barwnych artysty, które zostały zebrane w Tece jubileuszowej kościoła Panny Marii w Krakowie (1926/1927) zawierającej nie tylko widok sylwety, ale przede wszystkim plansze pokazujące wnętrze świątyni z perspektywą na ołtarz Wita Stwosza oraz ujęcia rzeźb z ołtarza. Malarz z niezwykłą precyzją odtwarza wystrój kościoła, umiejętnie odwzorowując gotyckie detale architektoniczne. Całe płótno opiera się na doskonałym rozegraniu partii światła i cienia, co buduje mistyczny nastrój dzieła. Rozświetlony promieniami wpadającego przez okno słońca chór tonie w świetle. Odrealnia ono jego architekturę, sprawiając wrażenie niebiańskiej, nierzeczywistej wizji. Kontrastuje to z pogrążonymi w półmroku ścianami nawy głównej, w której niczym skamieniały klęczy w niskim pokłonie tłum. Stwarza to wrażenie, że modlący się ludzie czekają niejako na promień bożego światła, które obudzi ich z kamiennego snu. Jedyną drogą, wiodącą do wieczystej światłości jest w tej interpretacji rozwierający swe ramiona Chrystus przybity do krzyża, znajdujący się na osi kościoła na belce tęczowej.