Pejzaż ukazuje, w bliskim planie, rozległy stok łagodnie schodzący od lewej ku prawej, przesłonięty lekką kurtyną z rzadka rosnących świerków w zróżnicowanej gamie zieleni. Malarz skupia naszą uwagę na rosnącym pośrodku kompozycji drzewie, wydobytym ostrym światłem zachodzącego słońca, którego oranżowe plamy ślizgają się po pniu i gałęziach. Po prawej w obniżeniu, wyłania się zwarty ciemnozielony las, pasma schodzącego ku prawej, przesłonięty niemal abstrakcyjnymi plamami w jasno zielonej tonacji, które to wrażenie sprawia złudna gra słonecznego światła. Rozległy, pusty trawiasty stok jest w głębi, pośrodku, przecięty samotną kępą widocznych czubków ciemnych, niemal czarnych świerków. Za linią lasu, w pewnej odległości po prawej, rysuje się wyniosły, ale łagodny stok zwieńczony stożkiem, potraktowany rozciągniętymi plamami w tonacji zszarzałych błękitów ożywionych w cieniu plamą zrudziałej czerwieni. Kompozycję, na linii podniesionego horyzontu, zamyka monumentalnie wypiętrzony, skalisty masyw górski wyniosłych osobnych, jakby „zębatych” szczytów. Na ich stokach, miejscami w skalistych rynnach zalegają jęzory śniegu. Urozmaicone zarysy szczytów górskich utrzymane są w gamie subtelnie zróżnicowanych szafirów, przebijających granatem i szmaragdem. Rysują się ostrym grzebieniem, odcinając się wyraźnie na tle wąskiego pasma bladego nieba.
Ukształtowany w ostatniej ćwiartce XIX wieku Fałat, rozmiłowany w krajobrazach litewskich puszcz i jezior oraz bagnach Polesia, gdzie zresztą opanował jak nikt inny, urodę i morfologię rozmaitego drzewostanu, odkrywa polskie góry około 1893 r. Początkowo są to okazjonalne wypady do Zakopanego (coraz bardziej wydłużane, jak sam notuje w korespondencji), gdzie z pasją maluje czyste pejzaże, widoki z motywami drewnianej architektury oraz studia typów góralskich. Ta nasilająca się fascynacja zróżnicowanym krajobrazem górskim, to łagodnym narastającym w pofalowanych kadencjach, to groźnym w poszarpanych skalnych majestatycznych formacjach, sprawia, że po zamieszaniu na krakowskiej Akademii Sztuk Pięknych zakończonym dymisją, decyduje się ostatecznie w 1910 r. na zamieszkanie w Bystrej, wsi w Beskidzie Śląskim (znanym mu zresztą od 1902 r.). Miejscowość i okolice otoczone łagodnie falującymi pasmami rozciągniętych wzgórz i niewysokich gór, pokrytych mozaiką łąk, lasów świerkowych i leśnych polan, staną się treścią jego życia i urozmaiconej twórczości. Tutejszy krajobraz, obserwowany wnikliwie i ze zrozumieniem praw natury we wszystkich porach roku i dnia, podlegający zmienności i kaprysom pogody, narzuci artyście formę jego sztuki. Tej zmienności krajobrazu podporządkowuje kompozycję, coraz bardziej upraszczając formy. Wydobywa je rozlewną plamą akwareli opanowaną do perfekcji. Zabarwia umiejętnie podpatrzonym rozkładem światła, zarówno słonecznego ciepłego, bądź zimnego, jak i rozproszonego, przesączającego się przez woal lekkich obłoków lub przebijającego się refleksami spod ciężkich nawisów chmur.
Z ekspertyzy Elżbiety Charazińskiej
akwarela, gwasz, tektura
49,2 x 117,3 cm
sygn. po prawej u dołu: Jul Fałat | 1910
Do obrazu dołączona jest ekspertyza p. Elżbiety Charazińskiej z lutego 2025 r.
Pejzaż ukazuje, w bliskim planie, rozległy stok łagodnie schodzący od lewej ku prawej, przesłonięty lekką kurtyną z rzadka rosnących świerków w zróżnicowanej gamie zieleni. Malarz skupia naszą uwagę na rosnącym pośrodku kompozycji drzewie, wydobytym ostrym światłem zachodzącego słońca, którego oranżowe plamy ślizgają się po pniu i gałęziach. Po prawej w obniżeniu, wyłania się zwarty ciemnozielony las, pasma schodzącego ku prawej, przesłonięty niemal abstrakcyjnymi plamami w jasno zielonej tonacji, które to wrażenie sprawia złudna gra słonecznego światła. Rozległy, pusty trawiasty stok jest w głębi, pośrodku, przecięty samotną kępą widocznych czubków ciemnych, niemal czarnych świerków. Za linią lasu, w pewnej odległości po prawej, rysuje się wyniosły, ale łagodny stok zwieńczony stożkiem, potraktowany rozciągniętymi plamami w tonacji zszarzałych błękitów ożywionych w cieniu plamą zrudziałej czerwieni. Kompozycję, na linii podniesionego horyzontu, zamyka monumentalnie wypiętrzony, skalisty masyw górski wyniosłych osobnych, jakby „zębatych” szczytów. Na ich stokach, miejscami w skalistych rynnach zalegają jęzory śniegu. Urozmaicone zarysy szczytów górskich utrzymane są w gamie subtelnie zróżnicowanych szafirów, przebijających granatem i szmaragdem. Rysują się ostrym grzebieniem, odcinając się wyraźnie na tle wąskiego pasma bladego nieba.
Ukształtowany w ostatniej ćwiartce XIX wieku Fałat, rozmiłowany w krajobrazach litewskich puszcz i jezior oraz bagnach Polesia, gdzie zresztą opanował jak nikt inny, urodę i morfologię rozmaitego drzewostanu, odkrywa polskie góry około 1893 r. Początkowo są to okazjonalne wypady do Zakopanego (coraz bardziej wydłużane, jak sam notuje w korespondencji), gdzie z pasją maluje czyste pejzaże, widoki z motywami drewnianej architektury oraz studia typów góralskich. Ta nasilająca się fascynacja zróżnicowanym krajobrazem górskim, to łagodnym narastającym w pofalowanych kadencjach, to groźnym w poszarpanych skalnych majestatycznych formacjach, sprawia, że po zamieszaniu na krakowskiej Akademii Sztuk Pięknych zakończonym dymisją, decyduje się ostatecznie w 1910 r. na zamieszkanie w Bystrej, wsi w Beskidzie Śląskim (znanym mu zresztą od 1902 r.). Miejscowość i okolice otoczone łagodnie falującymi pasmami rozciągniętych wzgórz i niewysokich gór, pokrytych mozaiką łąk, lasów świerkowych i leśnych polan, staną się treścią jego życia i urozmaiconej twórczości. Tutejszy krajobraz, obserwowany wnikliwie i ze zrozumieniem praw natury we wszystkich porach roku i dnia, podlegający zmienności i kaprysom pogody, narzuci artyście formę jego sztuki. Tej zmienności krajobrazu podporządkowuje kompozycję, coraz bardziej upraszczając formy. Wydobywa je rozlewną plamą akwareli opanowaną do perfekcji. Zabarwia umiejętnie podpatrzonym rozkładem światła, zarówno słonecznego ciepłego, bądź zimnego, jak i rozproszonego, przesączającego się przez woal lekkich obłoków lub przebijającego się refleksami spod ciężkich nawisów chmur.
Z ekspertyzy Elżbiety Charazińskiej