Dzieło to, namalowane w 1886 r., jest dojrzalszą malarsko wersją obrazu z 1871, a uznawanego przez ówczesną krytykę za najdoskonalszą pracę z tego wczesnego okresu twórczości malarza. Dodatkowo świadczy o tym zamieszczenie aż dwóch drzeworytniczych reprodukcji w czołowych warszawskich czasopismach („Tygodnik Ilustrowany“ 1871, nr 199, s. 197, ryt. Julian Schübeler oraz „Kłosy“ 1871, nr 333, s. 309, ryt. Feliks Zabłocki). Niezwykle entuzjastycznie, o kompozycji z 1871 roku, napisał Wojciech Gerson, koryfeusz ówczesnego malarstwa polskiego: „W kościele“ przedstawia rodzinę wiejską, wchodzącą do skromnego drewnianego kościółka. Matka, trzymając za rękę niemowlę, starszą dziewczynkę podnosi, aby mogła ucałować nogi wyobrażenia ukrzyżowanego Zbawiciela. W głębi nieco ojciec klęczący pada krzyżem, obok niego zaś mały chłopczyna ten pobożny ruch ojca stara się naśladować. Reszta wnętrza kościoła zapełniona kilkoma jeszcze postaciami, między któremi wyborną charakterystyką odznacza się dziadek dzwoniący na nabożeństwo. Całość obrazu robi nader miłe, pełne prawdziwego religijnego uczucia a głębokie wrażenie; wszystko to znać z serca artysty wypłynęło. Rysunek postaci poprawny a energiczny, malowanie śmiałe i bez przesady, wskazuje iż autor tego obrazu chwyta prawdę z łatwością, a przelewa ją bez wielkiego trudu, czyli iż jest obdarzony rzeczywistą plastyczną zdolnością. Koloryt tego obrazu ma to w sobie zajmującego, że przy sile bardzo wielkiej, nie ma w nim czarności. Nawet same ściany drewniane, w naturze ciemne i brudne, tu zyskały na barwach i stanowią łącznie z szeregiem chorągwi zagłębienie, w którem brak zupełny uganiania się za teatralnym efektem dekoracyjnej głębokości wnętrza.
„Tygodnik Ilustrowany“ 1871, nr 187, s. 60.

Musimy przy tym pamiętać, że Chełmoński miał wtedy 22 lata. Wszystko wskazuje, że ukazana scena zaobserwowana była przez Chełmońskiego w jego rodzimym, modrzewiowym kościółku w Boczkach koło Łowicza, miejscu urodzenia malarza. Kościółek stoi do dzisiaj.
W przeciwieństwie do obrazu olejnego (obecnie zaginionego – patrz Tadeusz Matuszczak, Chełmoński poszukiwany, Dom Pracy Twórczej, Radziejowice 2014, s. 28-29), prezentowana na aukcji druga wersja kompozycji powstała zapewne na konkretne zamówienie wielbiciela twórczości Chełmońskiego, któremu Kościółek namalowany piętnaście lat wcześniej szczególnie przypadł do gustu.

Dzieło fascynuje, typową dla Chełmońskiego wirtuozerią malarskiego warsztatu oraz prawdą i prostotą ukazywanej sceny, przepojonej poetyckim, pełnym tkliwości nastrojem, a jednocześnie kojącym spokojem. Smakować można subtelny, acz silny i wyrazisty, koloryt dzieła. Harmonijna gama barwna oparta została na szerokim spectrum ciepłych brązów i zróżnicowanych błękitów. Dominującym akcentem barwnym jest szmaragdowa zieleń okrycia młodej wieśniaczki wyraziście kontrastująca z żółcieniami jej spódnicy oraz z czerwienią sukienki jej dziecka.

Podziwiać należy realizm i przestrzenność kompozycji. Albowiem, jest Chełmoński mistrzem rysunku i obserwacji, co powoduje, że jego malowanie oparte o rysunkowy kościec i precyzję postrzegania, jest tak fascynująco wierne naturze. Dzieło frapuje malarską swobodą. Atencję budzą długie, spontaniczne i dynamiczne, ale pewnie budujące formę pociągnięcia pędzla.
Z ekspertyzy p. Tadeusza Matuszczaka

15
Józef CHEŁMOŃSKI (1849-1914)

W WIEJSKIM KOŚCIÓŁKU, 1886

tempera, gwasz, akwarela, papier naklejony na tekturę
39,7 x 32,7 cm
sygn. l.d.: Józef Chełmoński 1886
W narożnikach ślady po pinezkach; na odwrocie p.d. numer (ołówkiem): I | 429 v.
Do obrazu dołączona jest ekspertyza p. Tadeusza Matuszczaka z listopada 2021.

Kup abonament Wykup abonament, aby zobaczyć więcej informacji

Dzieło to, namalowane w 1886 r., jest dojrzalszą malarsko wersją obrazu z 1871, a uznawanego przez ówczesną krytykę za najdoskonalszą pracę z tego wczesnego okresu twórczości malarza. Dodatkowo świadczy o tym zamieszczenie aż dwóch drzeworytniczych reprodukcji w czołowych warszawskich czasopismach („Tygodnik Ilustrowany“ 1871, nr 199, s. 197, ryt. Julian Schübeler oraz „Kłosy“ 1871, nr 333, s. 309, ryt. Feliks Zabłocki). Niezwykle entuzjastycznie, o kompozycji z 1871 roku, napisał Wojciech Gerson, koryfeusz ówczesnego malarstwa polskiego: „W kościele“ przedstawia rodzinę wiejską, wchodzącą do skromnego drewnianego kościółka. Matka, trzymając za rękę niemowlę, starszą dziewczynkę podnosi, aby mogła ucałować nogi wyobrażenia ukrzyżowanego Zbawiciela. W głębi nieco ojciec klęczący pada krzyżem, obok niego zaś mały chłopczyna ten pobożny ruch ojca stara się naśladować. Reszta wnętrza kościoła zapełniona kilkoma jeszcze postaciami, między któremi wyborną charakterystyką odznacza się dziadek dzwoniący na nabożeństwo. Całość obrazu robi nader miłe, pełne prawdziwego religijnego uczucia a głębokie wrażenie; wszystko to znać z serca artysty wypłynęło. Rysunek postaci poprawny a energiczny, malowanie śmiałe i bez przesady, wskazuje iż autor tego obrazu chwyta prawdę z łatwością, a przelewa ją bez wielkiego trudu, czyli iż jest obdarzony rzeczywistą plastyczną zdolnością. Koloryt tego obrazu ma to w sobie zajmującego, że przy sile bardzo wielkiej, nie ma w nim czarności. Nawet same ściany drewniane, w naturze ciemne i brudne, tu zyskały na barwach i stanowią łącznie z szeregiem chorągwi zagłębienie, w którem brak zupełny uganiania się za teatralnym efektem dekoracyjnej głębokości wnętrza.
„Tygodnik Ilustrowany“ 1871, nr 187, s. 60.

Musimy przy tym pamiętać, że Chełmoński miał wtedy 22 lata. Wszystko wskazuje, że ukazana scena zaobserwowana była przez Chełmońskiego w jego rodzimym, modrzewiowym kościółku w Boczkach koło Łowicza, miejscu urodzenia malarza. Kościółek stoi do dzisiaj.
W przeciwieństwie do obrazu olejnego (obecnie zaginionego – patrz Tadeusz Matuszczak, Chełmoński poszukiwany, Dom Pracy Twórczej, Radziejowice 2014, s. 28-29), prezentowana na aukcji druga wersja kompozycji powstała zapewne na konkretne zamówienie wielbiciela twórczości Chełmońskiego, któremu Kościółek namalowany piętnaście lat wcześniej szczególnie przypadł do gustu.

Dzieło fascynuje, typową dla Chełmońskiego wirtuozerią malarskiego warsztatu oraz prawdą i prostotą ukazywanej sceny, przepojonej poetyckim, pełnym tkliwości nastrojem, a jednocześnie kojącym spokojem. Smakować można subtelny, acz silny i wyrazisty, koloryt dzieła. Harmonijna gama barwna oparta została na szerokim spectrum ciepłych brązów i zróżnicowanych błękitów. Dominującym akcentem barwnym jest szmaragdowa zieleń okrycia młodej wieśniaczki wyraziście kontrastująca z żółcieniami jej spódnicy oraz z czerwienią sukienki jej dziecka.

Podziwiać należy realizm i przestrzenność kompozycji. Albowiem, jest Chełmoński mistrzem rysunku i obserwacji, co powoduje, że jego malowanie oparte o rysunkowy kościec i precyzję postrzegania, jest tak fascynująco wierne naturze. Dzieło frapuje malarską swobodą. Atencję budzą długie, spontaniczne i dynamiczne, ale pewnie budujące formę pociągnięcia pędzla.
Z ekspertyzy p. Tadeusza Matuszczaka