Rysunek, subtelnie i z wyczuciem uzupełniony barwną akwarelą, ujmuje liryzmem i kameralnością sceny. Zaglądamy - jakby ukradkiem - do pokoju, gdzie panuje spokój i cisza, czujemy bliskość znajdującej się tam rodziny. Artysta posługuje się celowo uproszczeniem kształów; wzrok postaci skierowany jest bezpośrednio na widza, który wkraczając z zewnątrz mógłby zakłucić błogość tej sceny. Kolorystyka, podobnie jak w innych akwarelach czy obrazach olejnych z tego czasu ograniczona została do kilku kolorów - czerni, szarości, ugrów i delikatnej czerwieni , odpowiednio rozmytych, rozjaśnionych w miejscach, gdzie pada łagodne światło. Maria Rogoyska we wstępie do katalogu wystawy malarza w Muzeum Narodowego w Warszawie w 1960 roku pisze:„Ten przyrost liryzmu uciszył również paletę Makowskiego. W omawianych latach stała się ona znów przygaszona i wytworna. (...) Zwiewna subtelność koloru decyduje, że niekiedy jego obrazy zdają się wypowiedziane jakimś malarskim półszeptem”.
Akwarela, piórko, sepia, papier; wym.: 28 x 34,5 cm; nie sygn.
Kup abonament Wykup abonament, aby zobaczyć więcej informacjiRysunek, subtelnie i z wyczuciem uzupełniony barwną akwarelą, ujmuje liryzmem i kameralnością sceny. Zaglądamy - jakby ukradkiem - do pokoju, gdzie panuje spokój i cisza, czujemy bliskość znajdującej się tam rodziny. Artysta posługuje się celowo uproszczeniem kształów; wzrok postaci skierowany jest bezpośrednio na widza, który wkraczając z zewnątrz mógłby zakłucić błogość tej sceny. Kolorystyka, podobnie jak w innych akwarelach czy obrazach olejnych z tego czasu ograniczona została do kilku kolorów - czerni, szarości, ugrów i delikatnej czerwieni , odpowiednio rozmytych, rozjaśnionych w miejscach, gdzie pada łagodne światło. Maria Rogoyska we wstępie do katalogu wystawy malarza w Muzeum Narodowego w Warszawie w 1960 roku pisze:„Ten przyrost liryzmu uciszył również paletę Makowskiego. W omawianych latach stała się ona znów przygaszona i wytworna. (...) Zwiewna subtelność koloru decyduje, że niekiedy jego obrazy zdają się wypowiedziane jakimś malarskim półszeptem”.