Grabiański grawituje stale w stronę, jakby wstydliwego romantyzmu; Grabiańskiego znosi ciągle w gęstwinę słonecznych ogrodów pełnych życzliwości, serdecznej, młodzieńczej brawury, obietnicy dziwnych przygód (...) do nikogo nie zgłasza pretensji, ani nikogo nie przeklina. Grabiański nie wadzi się z Bogiem, nie wymyśla nowych estetyk, nie objaśnia zagadki bytu. (...) po prostu proponuje wszystkim, którzy chcą go słuchać, a właściwie widzieć, odrobinę czułej tęsknoty za tym, co nieustannie przemija (...) Grabiański wyciąga do nas rękę utytłaną w siedmiu barwach tęczy. (Tadeusz Konwicki, wstęp do katalogu wystawy, Grabiański, Galeria Browarna, 2002)
akwarela, gwasz, papier
56 x 75,5 cm
sygn. p.d.: J. Grabiański
Grabiański grawituje stale w stronę, jakby wstydliwego romantyzmu; Grabiańskiego znosi ciągle w gęstwinę słonecznych ogrodów pełnych życzliwości, serdecznej, młodzieńczej brawury, obietnicy dziwnych przygód (...) do nikogo nie zgłasza pretensji, ani nikogo nie przeklina. Grabiański nie wadzi się z Bogiem, nie wymyśla nowych estetyk, nie objaśnia zagadki bytu. (...) po prostu proponuje wszystkim, którzy chcą go słuchać, a właściwie widzieć, odrobinę czułej tęsknoty za tym, co nieustannie przemija (...) Grabiański wyciąga do nas rękę utytłaną w siedmiu barwach tęczy. (Tadeusz Konwicki, wstęp do katalogu wystawy, Grabiański, Galeria Browarna, 2002)