Ryszard Grzyb, w 1981 roku, uzyskał dyplom w pracowni Rajmunda Ziemskiego na warszawskiej ASP. Współzałożyciel grupy artystycznej Gruppa (1982). Przedstawiciel neoekspresjonizmu. Poza malarstwem uprawia projektowanie graficzne, jest również poetą. Po kilku fazach „papierów”, czyli kompozycji niemalże zawsze wykonywanych temperą na płótnie oraz neoekspresjonistycznym malarstwie pełnym ruchu i „walki”, w malarstwie artysty zaczynają pojawiać się zwierzęta: nosorożce, króliki, ptaki. Jak pisze Dorota Jarecka: „W 1987 roku malarstwo Grzyba traci straszliwy rozmach.
Wraca do poprzedniego stanu - równowagi i koncentracji. Kompozycje stają się zwarte, przedstawiają coraz mniej zdarzeń, coraz więcej pojedynczych postaci i znaków, które zawieszone w pustej przestrzeni przypominają totemy, maskotki albo maski. Malarstwo ogranicza się do maski. Zbliża się do metafizyki. Jakby coraz czystsza, coraz wyraźniejsza forma pozwalała stawiać coraz wyraźniejsze pytania.” Dzieła twórcy przybierają charakter dekoracyjny, z wykorzystaniem uproszczonych motywów, jednak wciąż posiadają intensywny wydźwięk. Jako poeta, jest autorem wydanej w 2005 roku, publikacji „Zdania napowietrzne”, która to stanowi część projektu rozpoczętego rok wcześniej, kiedy to na bilbordach, w przestrzeni miejskiej, pojawiały się krótkie poetyckie acz abstrakcyjne sentencje.
Oprac. na podstawie: culture.pl, ryszardgrzyb.pl, Dorota Jarecka, Wstęp do katalogu wystawy: Obrazy i Rysunki. Ryszard Grzyb, Kraków, Galeria Zderzak, listopad 1990.

„A właśnie, że nie dla historyków sztuki, nie dla potomności, nie dla koneserów, nie ambitnie. A właśnie malować tak, żeby było ładnie albo brzydko. Bez dupościsku, zwyczajnie. Niech to będzie bez “treści”, bez “Filozofii”. Jakieś historyjki o ptaszkach, nocniku, o pokazywaniu języka, o rybkach w akwarium, niech to będzie jak opowiadanie historyjek wymyślonych na poczekaniu. Lekko, jak dziecko robiące pipi pod krzakiem. Tego powinienem się trzymać. Wrócić do karnawału w sobie, który gdzieś mi się zapodział ostatnio - bo to jest mój żywioł, ja jestem śmieszek, błazenek, wesołek, to moja rola do odegrania. Wrócić do karnawału w malarstwie.” - Ryszard Grzyb „Oj dobrze już” nr 1 (wiosna 1984).
„Niewysoki i wysportowany. Karateka i maratończyk. Długodystansowiec - w sporcie i w sztuce.
Niepoprawny i poetycki, zarówno w słowie, jak i w malarstwie.
Szorstki, nieuładzony i diablo precyzyjny.
Hodowca kanarków, wielbiciel nosorożców.
Piewca koloru i absurdu.
Propagator nieustającego karnawału, mistrz groteski.
Erudyta, lecz nie gawędziarz.
Poeta haiku i nadmiaru.
Ziemski i napowietrzny.”
Ryszard Grzyb. (za: archiwum-obieg.u-jazdowski.pl/rozmowy/26432)

311
Ryszard GRZYB (ur. 1956, Sosnowiec)

Tęczanki śnione przez królika, na łące i jego formę z jaskini Platona, 2017

akryl, płótno;100 x 100 cm;
na odwrocie opis autorski: Ryszard Grzyb / Tęczanki śnione / przez królika / na łące i jego / Formę z jaskini / Platona / 100 x 100 cm / 2017 / akryl.

Kup abonament Wykup abonament, aby zobaczyć więcej informacji

Ryszard Grzyb, w 1981 roku, uzyskał dyplom w pracowni Rajmunda Ziemskiego na warszawskiej ASP. Współzałożyciel grupy artystycznej Gruppa (1982). Przedstawiciel neoekspresjonizmu. Poza malarstwem uprawia projektowanie graficzne, jest również poetą. Po kilku fazach „papierów”, czyli kompozycji niemalże zawsze wykonywanych temperą na płótnie oraz neoekspresjonistycznym malarstwie pełnym ruchu i „walki”, w malarstwie artysty zaczynają pojawiać się zwierzęta: nosorożce, króliki, ptaki. Jak pisze Dorota Jarecka: „W 1987 roku malarstwo Grzyba traci straszliwy rozmach.
Wraca do poprzedniego stanu - równowagi i koncentracji. Kompozycje stają się zwarte, przedstawiają coraz mniej zdarzeń, coraz więcej pojedynczych postaci i znaków, które zawieszone w pustej przestrzeni przypominają totemy, maskotki albo maski. Malarstwo ogranicza się do maski. Zbliża się do metafizyki. Jakby coraz czystsza, coraz wyraźniejsza forma pozwalała stawiać coraz wyraźniejsze pytania.” Dzieła twórcy przybierają charakter dekoracyjny, z wykorzystaniem uproszczonych motywów, jednak wciąż posiadają intensywny wydźwięk. Jako poeta, jest autorem wydanej w 2005 roku, publikacji „Zdania napowietrzne”, która to stanowi część projektu rozpoczętego rok wcześniej, kiedy to na bilbordach, w przestrzeni miejskiej, pojawiały się krótkie poetyckie acz abstrakcyjne sentencje.
Oprac. na podstawie: culture.pl, ryszardgrzyb.pl, Dorota Jarecka, Wstęp do katalogu wystawy: Obrazy i Rysunki. Ryszard Grzyb, Kraków, Galeria Zderzak, listopad 1990.

„A właśnie, że nie dla historyków sztuki, nie dla potomności, nie dla koneserów, nie ambitnie. A właśnie malować tak, żeby było ładnie albo brzydko. Bez dupościsku, zwyczajnie. Niech to będzie bez “treści”, bez “Filozofii”. Jakieś historyjki o ptaszkach, nocniku, o pokazywaniu języka, o rybkach w akwarium, niech to będzie jak opowiadanie historyjek wymyślonych na poczekaniu. Lekko, jak dziecko robiące pipi pod krzakiem. Tego powinienem się trzymać. Wrócić do karnawału w sobie, który gdzieś mi się zapodział ostatnio - bo to jest mój żywioł, ja jestem śmieszek, błazenek, wesołek, to moja rola do odegrania. Wrócić do karnawału w malarstwie.” - Ryszard Grzyb „Oj dobrze już” nr 1 (wiosna 1984).
„Niewysoki i wysportowany. Karateka i maratończyk. Długodystansowiec - w sporcie i w sztuce.
Niepoprawny i poetycki, zarówno w słowie, jak i w malarstwie.
Szorstki, nieuładzony i diablo precyzyjny.
Hodowca kanarków, wielbiciel nosorożców.
Piewca koloru i absurdu.
Propagator nieustającego karnawału, mistrz groteski.
Erudyta, lecz nie gawędziarz.
Poeta haiku i nadmiaru.
Ziemski i napowietrzny.”
Ryszard Grzyb. (za: archiwum-obieg.u-jazdowski.pl/rozmowy/26432)