W początkach lat 90. Wywiórski, nie rezygnując jeszcze z motywów czerkieskich, kaukaskich, rodzajowych, poszerzał tematyczny zakres swoich obrazów. Podczas przygotowań do malowania panoram artysta prowadził dokładne studia plenerowe o właściwej dla danego wydarzenia porze dnia (zdjęcia z takich studiów plenerowych do Berezyny, zamieszczał Tygodnik Ilustrowany w 1896 roku). Gwarantowało to sukces w odtworzeniu realiów topograficznych, ale również tych związanych ze światłem i nastrojem malowanej kompozycji. Światło, barwa, nastrój i zmienność natury, stały się dla artysty pociągające niezależnie od fabuły rozgrywajacej się sceny. W ostatniej dekadzie XIX wieku zbliżył się – również pod wpływem sztuki młodopolskiej – do „czystego pejzażu“.
Prezentowany obraz jest znakomitym przykładem najwyższego mistrzostwa, jakie Wywiórski osiągnął w dziedzinie „czystego pejzażu“. Niezwykłe wrażenie robi poetyckie ujęcie lasu z wdzierającym się do jego wnętrza snopem zimowego słońca. Widz z łatwością może odczuć zarówno chłód panujący w zimowej scenerii, jak i może być pewnym ciepła, jakie poczuje na twarzy, kiedy tylko wyjdzie z cienia wprost na nasłoneczniony brzeg strumienia. Takimi właśnie dziełami, cytując za „Tygodnikiem Ilustrowanym“ z 1904 roku, wzbudzał u współczesnych podziw, to one dały mu miano jednego z najwybitniejszych krajobrazistów naszych.
O twórczość Wywiórskiego, wielkiego piewcy krajobrazu polskiego, A. Breza pisał: [...] Głębie lasów, płaszczyzny pól szerokich, czyto kwieciem umajone, czy przysypane śniegiem, moczary wiosenne, rdzawa jesień, słońce i mroki – wszystko to podpatrzone wprost, odczute bezpośrednio, a wprawną ręką, wyrobioną techniką i pendzlem szerokim na płótno rzucone. Wywiórski jest skończonym typem polskiego malarza, który we wszystkich obcych szkołach, przez jakie przeszedł, zwłaszcza przez monachijską, nie zapomniał ani na chwilę motywów polskich, swojskich, własnych. Malował pod rozmaitemi wpływami, technikę wyrobił sobie na gróncie obcym, ale myślą pozostał zawsze w kraju.
Bibliografia:
– Tygodnik Ilustrowany 1904, I, nr 25, s. 486;
– A. Bereza, Album sztuki polskiej i obcej, Warszawa 1908;
– M. Gołąb, Michał Gorstkin Wywiorski, Między niebem a ziemią, Centrum Kultury Zamek w Poznaniu, 2004.
olej, płótno
90,5 x 140 cm
sygn. l.d.: M. G. Wywiórski
W początkach lat 90. Wywiórski, nie rezygnując jeszcze z motywów czerkieskich, kaukaskich, rodzajowych, poszerzał tematyczny zakres swoich obrazów. Podczas przygotowań do malowania panoram artysta prowadził dokładne studia plenerowe o właściwej dla danego wydarzenia porze dnia (zdjęcia z takich studiów plenerowych do Berezyny, zamieszczał Tygodnik Ilustrowany w 1896 roku). Gwarantowało to sukces w odtworzeniu realiów topograficznych, ale również tych związanych ze światłem i nastrojem malowanej kompozycji. Światło, barwa, nastrój i zmienność natury, stały się dla artysty pociągające niezależnie od fabuły rozgrywajacej się sceny. W ostatniej dekadzie XIX wieku zbliżył się – również pod wpływem sztuki młodopolskiej – do „czystego pejzażu“.
Prezentowany obraz jest znakomitym przykładem najwyższego mistrzostwa, jakie Wywiórski osiągnął w dziedzinie „czystego pejzażu“. Niezwykłe wrażenie robi poetyckie ujęcie lasu z wdzierającym się do jego wnętrza snopem zimowego słońca. Widz z łatwością może odczuć zarówno chłód panujący w zimowej scenerii, jak i może być pewnym ciepła, jakie poczuje na twarzy, kiedy tylko wyjdzie z cienia wprost na nasłoneczniony brzeg strumienia. Takimi właśnie dziełami, cytując za „Tygodnikiem Ilustrowanym“ z 1904 roku, wzbudzał u współczesnych podziw, to one dały mu miano jednego z najwybitniejszych krajobrazistów naszych.
O twórczość Wywiórskiego, wielkiego piewcy krajobrazu polskiego, A. Breza pisał: [...] Głębie lasów, płaszczyzny pól szerokich, czyto kwieciem umajone, czy przysypane śniegiem, moczary wiosenne, rdzawa jesień, słońce i mroki – wszystko to podpatrzone wprost, odczute bezpośrednio, a wprawną ręką, wyrobioną techniką i pendzlem szerokim na płótno rzucone. Wywiórski jest skończonym typem polskiego malarza, który we wszystkich obcych szkołach, przez jakie przeszedł, zwłaszcza przez monachijską, nie zapomniał ani na chwilę motywów polskich, swojskich, własnych. Malował pod rozmaitemi wpływami, technikę wyrobił sobie na gróncie obcym, ale myślą pozostał zawsze w kraju.
Bibliografia:
– Tygodnik Ilustrowany 1904, I, nr 25, s. 486;
– A. Bereza, Album sztuki polskiej i obcej, Warszawa 1908;
– M. Gołąb, Michał Gorstkin Wywiorski, Między niebem a ziemią, Centrum Kultury Zamek w Poznaniu, 2004.