"Portrety Meli Muter są do głębi podjętą kwintesencją człowieka, spostrzeżoną w jakimś bardzo nieuchwytnym, nieraz może jedynym momencie zdrady wewnętrznej przed innym człowiekiem. Jest to portrecistka obdarzona wielką umiejętnością wnikania w życie ludzkie, umiejętnością oddawania bardzo mozolnie wyszukanej prawdy o człowieku portretowanym w wyrazie twarzy, w układzie ciała, w ułożeniu i wyrazie rąk i podawania tej prawdy w formie bardzo bezwzględnej. Portrety Meli Muter są często dla portretowanego jak gdyby odsłonięciem przed kimś innym własnego charakteru. Bezwzględność prawdy dojrzanej przez malarkę przeraża go. Zdaje mu się, że jest "zbrzydzony". Godzi go z portretem niezawodne podobieństwo fizyczne i osobista faktura malarki, faktura zdobyta latami ciężkiej pracy. Mocno zbudowane rysunkiem, kładzione silnymi, chropowatymi płaszczyznami farby w kolorze najczęściej niebieskim, opartym o żółte tony akcesoriów, pomyślane jako kompozycja barw i płaszczyzn, portrety te są dzisiaj arcydziełami sztuki malarskiej."
(M.Sterling, Z paryskich pracowni. August Zamoyski - Mela Muter, "Głos Prawdy", 1929, nr 6, s. 3.)
Prezentowana na aukcji Stara Bretonka powstała podczas jednych z letnich pobytów artystki w Concarneau w Bretanii, dokąd parokrotnie przyjeżdżała, poczynając od 1901 roku. To tutaj Melania poznała malarzy z kręgu Ecole de Pont-Aven, w tym, przede wszystkim Władysława Ślewińskiego. Zafascynowana krajobrazem Bretanii artystka znalazła wiele inspirujących tematów dla swojej twórczości - malowała sceny rodzajowe, martwe natury, pejzaże z portami rybackimi i przede wszystkim portrety mieszkańców tego regionu. Najprawdopodobniej właśnie tymi słowami Mela Muter wspomina prezentowany na aukcji obraz: "Pierwszą była stara wieśniaczka, o rysach jakby wyrzeźbionych, wyrytych przez ból. Nie znałam jej życia, lecz spoglądając na tę twarz wyniszczoną przez łzy, nie mogłam powstrzymać się, by nie powtarzać w głębi duszy - 'oto dojrzały owoc boleści'. I gdy tak powtarzałam w myślach te słowa przez cały czas malowania, głuche cierpienie rodzące się we mnie stawało się tłem mojej pracy."
(Mela Muter Wspomnienia; fragment cytuje B. Nawrocki w tekście Mela Muter, jej malarstwo i jej modele w katalogu wystawy Mela Muter, MNW, s 32-33., cyt. za: Jerzy Malinowski, Barbara Brus-Malinowska, W kręgu École de Paris: malarze żydowscy z Polski, Warszawa 2007, s. 36.)
olej, płótno, 80,5 x 63,5 cm
sygn. p. d.: M.Mutermilchowa/ Concarneau/1904
* droit de suite
"Portrety Meli Muter są do głębi podjętą kwintesencją człowieka, spostrzeżoną w jakimś bardzo nieuchwytnym, nieraz może jedynym momencie zdrady wewnętrznej przed innym człowiekiem. Jest to portrecistka obdarzona wielką umiejętnością wnikania w życie ludzkie, umiejętnością oddawania bardzo mozolnie wyszukanej prawdy o człowieku portretowanym w wyrazie twarzy, w układzie ciała, w ułożeniu i wyrazie rąk i podawania tej prawdy w formie bardzo bezwzględnej. Portrety Meli Muter są często dla portretowanego jak gdyby odsłonięciem przed kimś innym własnego charakteru. Bezwzględność prawdy dojrzanej przez malarkę przeraża go. Zdaje mu się, że jest "zbrzydzony". Godzi go z portretem niezawodne podobieństwo fizyczne i osobista faktura malarki, faktura zdobyta latami ciężkiej pracy. Mocno zbudowane rysunkiem, kładzione silnymi, chropowatymi płaszczyznami farby w kolorze najczęściej niebieskim, opartym o żółte tony akcesoriów, pomyślane jako kompozycja barw i płaszczyzn, portrety te są dzisiaj arcydziełami sztuki malarskiej."
(M.Sterling, Z paryskich pracowni. August Zamoyski - Mela Muter, "Głos Prawdy", 1929, nr 6, s. 3.)
Prezentowana na aukcji Stara Bretonka powstała podczas jednych z letnich pobytów artystki w Concarneau w Bretanii, dokąd parokrotnie przyjeżdżała, poczynając od 1901 roku. To tutaj Melania poznała malarzy z kręgu Ecole de Pont-Aven, w tym, przede wszystkim Władysława Ślewińskiego. Zafascynowana krajobrazem Bretanii artystka znalazła wiele inspirujących tematów dla swojej twórczości - malowała sceny rodzajowe, martwe natury, pejzaże z portami rybackimi i przede wszystkim portrety mieszkańców tego regionu. Najprawdopodobniej właśnie tymi słowami Mela Muter wspomina prezentowany na aukcji obraz: "Pierwszą była stara wieśniaczka, o rysach jakby wyrzeźbionych, wyrytych przez ból. Nie znałam jej życia, lecz spoglądając na tę twarz wyniszczoną przez łzy, nie mogłam powstrzymać się, by nie powtarzać w głębi duszy - 'oto dojrzały owoc boleści'. I gdy tak powtarzałam w myślach te słowa przez cały czas malowania, głuche cierpienie rodzące się we mnie stawało się tłem mojej pracy."
(Mela Muter Wspomnienia; fragment cytuje B. Nawrocki w tekście Mela Muter, jej malarstwo i jej modele w katalogu wystawy Mela Muter, MNW, s 32-33., cyt. za: Jerzy Malinowski, Barbara Brus-Malinowska, W kręgu École de Paris: malarze żydowscy z Polski, Warszawa 2007, s. 36.)