Smutki - dlaczego? Kilka lat temu chodząc po polach i dołach, zobaczyłem wyrwane drzewa i drzewka. Inaczej mówiąc - wykarczowane. Oglądałem, przerzucałem je długo, zastanawiałem się. Wiadomo, jaki czeka je los - do pieca. Postanowiłem uratować je, a nawet więcej - przywrócić im życie, tylko korzeniami ku chmurom. Dobierałem je parami, jakby swatałem. Poprzez te czupryny z korzeni pary nabierały innego charakteru. Każdej stworzyłem twarz, czasem montując ją jak kolaż, czasem owijając gałązkami. Powstała cała rodzina Smutków, którą od czasu do czasu ubieram w różne szaty. Wtedy one grzecznie "pozują" do zdjęć, albo całą procesją spacerują po Placu Zamkowym, po Starym MIeście i wracają z powrotem do mojej pracowni na Bednarskiej. Z ich twarzy bije tęsknota za miejscami, z których przybyły. Dotychczas zawitały one do Galerii Zapiecek, w drewnianych pudłach leciały do Tokio...
[wypowiedź artysty, w: Stasys 50. Wystawa retrospektywna, kat. red. J. Grabski, IRSA, Kraków 1999, r. IX, s. 371]

55
Stasys EIDRIGEVICIUS (ur. 1949)

SMUTEK, 1991

pastel, płyta, korzenie, drewno
198 x 39 cm
na odwr. na płycie napis oł.: 61 | Paris

"Smutki" były wystawiane, m.in. w warszawskiej Galerii Zapiecek, w Seed Hall (Seibu, Tokio) oraz w Musee d’Art et d’Historie (Saint Denis, Francja) w 1991 roku. Wystawie w Zapiecku towarzyszył katalog. (Stasys. Smutki, Galeria Zapiecek, Warszawa 1991).

Kup abonament Wykup abonament, aby zobaczyć więcej informacji

Smutki - dlaczego? Kilka lat temu chodząc po polach i dołach, zobaczyłem wyrwane drzewa i drzewka. Inaczej mówiąc - wykarczowane. Oglądałem, przerzucałem je długo, zastanawiałem się. Wiadomo, jaki czeka je los - do pieca. Postanowiłem uratować je, a nawet więcej - przywrócić im życie, tylko korzeniami ku chmurom. Dobierałem je parami, jakby swatałem. Poprzez te czupryny z korzeni pary nabierały innego charakteru. Każdej stworzyłem twarz, czasem montując ją jak kolaż, czasem owijając gałązkami. Powstała cała rodzina Smutków, którą od czasu do czasu ubieram w różne szaty. Wtedy one grzecznie "pozują" do zdjęć, albo całą procesją spacerują po Placu Zamkowym, po Starym MIeście i wracają z powrotem do mojej pracowni na Bednarskiej. Z ich twarzy bije tęsknota za miejscami, z których przybyły. Dotychczas zawitały one do Galerii Zapiecek, w drewnianych pudłach leciały do Tokio...
[wypowiedź artysty, w: Stasys 50. Wystawa retrospektywna, kat. red. J. Grabski, IRSA, Kraków 1999, r. IX, s. 371]