Obrazy, przedstawiające wilki napadające na jadących saniami podróżnych, należały do najpopularniejszych i najbardziej poszukiwanych kompozycji Wierusza-Kowalskiego. Artysta powtarzał ten motyw w różnych wersjach i układach kompozycyjnych, a samego wilka "wystudiował jak mało kto". Temat ten wysnuł z własnych wspomnień, kiedy, jako ośmioletni chłopiec, przeżył podobną przygodę i wraz z rodziną znalazł się w śmiertelnym niebezpieczeństwie. Trafną charakterystykę obrazów artysty o tym motywie dał Eligiusz Niewiadomski, pisząc m.in.: "Zwykle noc zimowa, szalony pęd sani, zapienione konie, oszalałe ze strachu, rwą co ducha w piersiach poprzez zarośla. W saniach ktoś z okiem obłąkanym zaciska krócicę w garści, tam dalej wali się jakaś bestia, farbując śnieg posoką. W całości - nie banalne zestawienie ludzi, koni i wilków, ale istotny, do dna wyczuty dramat, gdzie chodzi o śmierć i życie, oddany ze zdumiewającą swobodą, prawdą i rozmaitością wariantów jednego i tego samego pomysłu. Obrazy te miały szalone powodzenie, kupowali je bogaci Niemcy, a zwłaszcza Amerykanie i Anglicy."
(E. Niewiadomski, Malarstwo polskie XIX i XX wieku, Warszawa 1926, s. 182)
W "naszym" obrazie jest inaczej, nie ma tu jeszcze bezpośredniego zagrożenia, wilki jeszcze nie nadbiegły, ale poczuły je już gnające w szalonym pędzie konie, przeczuwa je zaniepokojony woźnica i jadący saniami mężczyzna ze strzelbą w ręku, w napięciu spoglądający w tył, w kierunku zarośli. Dramatyzm chwili wzmaga czerwono-pomarańczowy poblask na wieczornym niebie. Spod kopyt rozpędzonych koni ulatują grudy śniegu, którego biała powłoka poczyna szarzeć w zapadającym już zmierzchu. Szczególnie interesujące wydaje się specyficzne zawieszenie akcji na chwilę przed mającym nastąpić gwałtownym atakiem.
Artysta namalował jeszcze drugą - bardziej dosłowną - wersję tej kompozycji, z wilkami doganiającymi sanie. Obraz ten pod tytułem Napad wilków reprdukowany był w polskiej prasie w roku 1886, a przedtem w kilku niemieckich i francuskich czasopismach.
Porównaj, m.in. reprodukcje opatrzone tytułami: Von Wölfen verfolgt, Traqués par les loups, Napad wilków, Ścigani przez wilki:
- "Deutsche Ilustrierte Zeitung" 1885, nr 28, il. [drzeworyt sygn. G. Heuer & Krimse X.A. Berlin 1885], repr. obok;
- ten sam drzeworyt reprodukowany był także w innych czasopismach niemieckich, francuskich) oraz w warszawskim "Tygodniku Ilustrowanym" 1886, I półrocze, nr 157, il na s. 8 [tu p.t.: Napad wilków];
- E. Ptaszyńska, Obrazy w drewnie żłobione. Twórczość Alfreda Wierusza-Kowalskiego w drzeworytach, Suwałki 2009, il. 73 na s. 109, s. 143.
olej, płótno
72,2 x 119 cm
sygn. l. d.: A Wierusz - Kowalski
Na poprzecznej listwie krosna nalepka firmy z materiałami malarskimi o treści: München | Eisenmannstr. | Schachinger & Herrmann; na nalepce, poniżej cytowanego tekstu - rysunek wież i dachów Monachium oraz lew trzymający paletę z napisem "Malrequisiten".
Ponadto - na krośnie - nalepka antykwaryczna (druk, rękopis) o treści: Nr: Kovalski | (Kund) | Amells | Konsthandel AB | Birger Jarlsgatan 14, 114 34 Stockholm | Tel. 08-611 41 93 Fax 08-611 80 05
Obrazy, przedstawiające wilki napadające na jadących saniami podróżnych, należały do najpopularniejszych i najbardziej poszukiwanych kompozycji Wierusza-Kowalskiego. Artysta powtarzał ten motyw w różnych wersjach i układach kompozycyjnych, a samego wilka "wystudiował jak mało kto". Temat ten wysnuł z własnych wspomnień, kiedy, jako ośmioletni chłopiec, przeżył podobną przygodę i wraz z rodziną znalazł się w śmiertelnym niebezpieczeństwie. Trafną charakterystykę obrazów artysty o tym motywie dał Eligiusz Niewiadomski, pisząc m.in.: "Zwykle noc zimowa, szalony pęd sani, zapienione konie, oszalałe ze strachu, rwą co ducha w piersiach poprzez zarośla. W saniach ktoś z okiem obłąkanym zaciska krócicę w garści, tam dalej wali się jakaś bestia, farbując śnieg posoką. W całości - nie banalne zestawienie ludzi, koni i wilków, ale istotny, do dna wyczuty dramat, gdzie chodzi o śmierć i życie, oddany ze zdumiewającą swobodą, prawdą i rozmaitością wariantów jednego i tego samego pomysłu. Obrazy te miały szalone powodzenie, kupowali je bogaci Niemcy, a zwłaszcza Amerykanie i Anglicy."
(E. Niewiadomski, Malarstwo polskie XIX i XX wieku, Warszawa 1926, s. 182)
W "naszym" obrazie jest inaczej, nie ma tu jeszcze bezpośredniego zagrożenia, wilki jeszcze nie nadbiegły, ale poczuły je już gnające w szalonym pędzie konie, przeczuwa je zaniepokojony woźnica i jadący saniami mężczyzna ze strzelbą w ręku, w napięciu spoglądający w tył, w kierunku zarośli. Dramatyzm chwili wzmaga czerwono-pomarańczowy poblask na wieczornym niebie. Spod kopyt rozpędzonych koni ulatują grudy śniegu, którego biała powłoka poczyna szarzeć w zapadającym już zmierzchu. Szczególnie interesujące wydaje się specyficzne zawieszenie akcji na chwilę przed mającym nastąpić gwałtownym atakiem.
Artysta namalował jeszcze drugą - bardziej dosłowną - wersję tej kompozycji, z wilkami doganiającymi sanie. Obraz ten pod tytułem Napad wilków reprdukowany był w polskiej prasie w roku 1886, a przedtem w kilku niemieckich i francuskich czasopismach.
Porównaj, m.in. reprodukcje opatrzone tytułami: Von Wölfen verfolgt, Traqués par les loups, Napad wilków, Ścigani przez wilki:
- "Deutsche Ilustrierte Zeitung" 1885, nr 28, il. [drzeworyt sygn. G. Heuer & Krimse X.A. Berlin 1885], repr. obok;
- ten sam drzeworyt reprodukowany był także w innych czasopismach niemieckich, francuskich) oraz w warszawskim "Tygodniku Ilustrowanym" 1886, I półrocze, nr 157, il na s. 8 [tu p.t.: Napad wilków];
- E. Ptaszyńska, Obrazy w drewnie żłobione. Twórczość Alfreda Wierusza-Kowalskiego w drzeworytach, Suwałki 2009, il. 73 na s. 109, s. 143.