„Pamiętam, co mi mówił Matejko o Lentzu: „Ten człowiek powinien bardzo daleko zajść, posiada ogromny przymiot, dar obserwacyi tak wybitny, że nie wiem doprawdy z kim go porównać”. Przepowiednia Matejki sprawdziła się.” 
W. Wankie, O Stanisławie Lentzu i jego sztuce., „Tygodnik Ilustrowany” 1920, II półr., s. 824.
„Najbardziej charakterystyczną cechą całej produkcyi plastycznej S. Lentza jest jednolitość wysiłku. Podczas gdy inni koledzy i współcześni Lentzowi zmieniali w ciągu lat linię swej pracy artystycznej, ulegając nieraz modzie, bądź własnej wrażliwości, która kazała im iść w tym lub w owym kierunku, Lentz pozostawał ten sam—może nawet nie z powodu obojętności na to, co się wokoło niego działo w atmosferze sztuki, ile raczej dzięki świadomości samego siebie i swego zadania artystycznego. Punktem wyjścia w pracy malarskiej S. Lentza byty wielkie tradycye szkoły holenderskiej, którym pozostał wierny i nie bez racyi. Stosunek Lentza do Holendrów, do Halsa zwłaszcza, którego obrał za mistrza, był racyonalniejszy, niż stosunek jakiegokolwiek z polskich artystów, którzy rozpoczynali pracę podobnie jak Lentz, wyszedłszy z założeń i tradycyi szkoły holenderskiej. (...) Siła ekspresyi, plastycznego wyrazu w obrazach Lentza jest wielka, pełna życia i artyzmu konwencyonalnego niekiedy, ale artyzmu niewątpliwego, w przednim, dobrym gatunku. Umiejętność modelowania, plastycznego formułowania figury ludzkiej posiada Lcntz w stopniu niezwykłym, operuje nią i włada nią z całą swobodą rasowego malarza, w manierze szerokiej, oryginalnej. Niema w tej sztuce kompromisów, schlebiania modzie i modelom prócz tego, który artysta zawarł z tradycyami malarstwa, jakie niegdyś obrał dobrowolnie za punkt zaczepienia dla swej pracy artystycznej i którym dotąd pozostał wierny.”
W. Mitarski, Wystawy zbiorowe w „Zachęcie”. Obrazy S. Lentza, J. Rapackiego i Szcz. Rutkowskiego, „Tygodnik Ilustrowany” 1917, I półr., s. 122–123.

003
Stanisław LENTZ (1861-1920)

Scena w gospodzie

olej, płótno, 64 × 88 cm
sygn. p. d.: St. Lentz

Kup abonament Wykup abonament, aby zobaczyć więcej informacji

„Pamiętam, co mi mówił Matejko o Lentzu: „Ten człowiek powinien bardzo daleko zajść, posiada ogromny przymiot, dar obserwacyi tak wybitny, że nie wiem doprawdy z kim go porównać”. Przepowiednia Matejki sprawdziła się.” 
W. Wankie, O Stanisławie Lentzu i jego sztuce., „Tygodnik Ilustrowany” 1920, II półr., s. 824.
„Najbardziej charakterystyczną cechą całej produkcyi plastycznej S. Lentza jest jednolitość wysiłku. Podczas gdy inni koledzy i współcześni Lentzowi zmieniali w ciągu lat linię swej pracy artystycznej, ulegając nieraz modzie, bądź własnej wrażliwości, która kazała im iść w tym lub w owym kierunku, Lentz pozostawał ten sam—może nawet nie z powodu obojętności na to, co się wokoło niego działo w atmosferze sztuki, ile raczej dzięki świadomości samego siebie i swego zadania artystycznego. Punktem wyjścia w pracy malarskiej S. Lentza byty wielkie tradycye szkoły holenderskiej, którym pozostał wierny i nie bez racyi. Stosunek Lentza do Holendrów, do Halsa zwłaszcza, którego obrał za mistrza, był racyonalniejszy, niż stosunek jakiegokolwiek z polskich artystów, którzy rozpoczynali pracę podobnie jak Lentz, wyszedłszy z założeń i tradycyi szkoły holenderskiej. (...) Siła ekspresyi, plastycznego wyrazu w obrazach Lentza jest wielka, pełna życia i artyzmu konwencyonalnego niekiedy, ale artyzmu niewątpliwego, w przednim, dobrym gatunku. Umiejętność modelowania, plastycznego formułowania figury ludzkiej posiada Lcntz w stopniu niezwykłym, operuje nią i włada nią z całą swobodą rasowego malarza, w manierze szerokiej, oryginalnej. Niema w tej sztuce kompromisów, schlebiania modzie i modelom prócz tego, który artysta zawarł z tradycyami malarstwa, jakie niegdyś obrał dobrowolnie za punkt zaczepienia dla swej pracy artystycznej i którym dotąd pozostał wierny.”
W. Mitarski, Wystawy zbiorowe w „Zachęcie”. Obrazy S. Lentza, J. Rapackiego i Szcz. Rutkowskiego, „Tygodnik Ilustrowany” 1917, I półr., s. 122–123.