Wierusz-Kowalski – jak pisał współczesny mu recenzent – przędzę swych pomysłów kompozytorskich, w których krajobraz, ludzie i konie grają równoważną, rolę snuł z życia wiejskiego, z rodzimych, polskich realiów. Dzieła te były wysoko cenione i poszukiwane na rynku sztuki, tak ze względu na „egzotyczny“ dla zachodnich odbiorców temat, jak i mistrzostwo malarza. W obrazach tych uderza dbałość o realia, doskonała charakterystyka postaci ludzi i świetnie uchwyconych w ruchu koni, a także wirtuozersko odtworzone światło i śniegi, mieniące się odcieniami różu, błękitów i słonecznych żółci. W „Tygodniku Ilustrowanym“ pisano: Znany nasz artysta-malarz, prof. Alfred Wierusz Kowalski, chociaż przebywający stale w Monachium, wszakże podczas częstych odwiedzin kraju rodzinnego, chwyta temata swojskie i ze znanym naszym czytelnikom talentem przenosi je na płótno. Obraz którego kopię dziś podajemy, przedstawia właśnie, jak wśród płaszczyzn naszych, tem jednostajniejszych, że przykrytych wielkim całunem świeżego śniegu, tak, że nawet drogi nie znać na nim, pędzi pośpiesznie z miasta do zagród wiejskich szereg sań ze świątecznymi snadź sprawunkami. Konie, śnieżny krajobraz, typy wiejskie – to specyalność A. Kowalskiego („Tygodnik Ilustrowany“ 1895, nr 52, s. 489). Słowa te, choć opisują inne dzieło Wierusza, znakomicie oddają charakterystykę również i naszej mroźnej Sanny.


Genezę zamiłowania Wierusza do zimowych pejzaży przeanalizował H.P. Bühler. Uważał on, że cofnąć się trzeba do okresu pobytu malarza w Dreźnie, dokąd przybył on mając lat zaledwie dwadzieścia, w roku 1869. Przypadek zrządził, że na wystawie sztuki Akademii Drezdeńskiej młody artysta natknął się na obrazy, które wprawdzie nie wpłynęły decydująco na jego późniejszą twórczość, ale stanowiły istotny czynnik w ewolucji malarskich zainteresowań. Były to pejzaże zimowe Nikołaja Swierczkowa, ożywione elementami rosyjskiego folkloru. Płótna Swierczkowa przedstawiają najczęściej pędzące sanie, zaprzężone w trzy konie, tzw. trojkę. Scenie dodaje uroku pomarańczowa lub purpurowa poświata zachodu na linii horyzontu. Jest to przykład typowego dla artystów rosyjskich zastosowania kontrastu jaskrawych i kremowych barw pejzażu, co przypomina nieco ówczesnych malarzy-orientalistów i ich widoki znad Nilu. Z pewnością Wierusz- Kowalski zauroczony był płótnami petersburskiego artysty. (...) Dwaj polscy malarze, Alfred Wierusz-Kowalski i jego nauczyciel – Józef Brandt, przeformułowali rosyjski wzorzec krajobrazu zimowego. W ten sposób powstał słynny „polski pejzaż zimowy“. Od Swierczkowa przejął Wierusz-Kowalski tematykę i upodobania kolorystyczne, natomiast od Brandta zasady portretowania postaci z niewielkiej perspektywy. Wypracowawszy odpowiadającą gatunkowi technikę, mógł artysta puścić wodze fantazji i przelać na płótno miłość do ojczystego kraju i jego przyrody, uwieczniając sceny wesołe i dramatyczne, orszaki weselne, myśliwych jadących na łowy. (H.P. Bühler, Józef Brandt, Alfred Wierusz-Kowalski i inni, Warszawa 1998, s. 52, 54)

Zimowy pejzaż, w którym artysta osadził scenę, daje mu sposobność do śmiałych, a równocześnie efektownych rozwiązań luministyczno-kolorystycznych. Niebo rozświetla żółto-różowy blask zimowego słońca, od którego barwę biorą śniegi pokrywające równinne pole. Wierusz wiedział, że kolor biały w przyrodzie nie istnieje a na ostateczną jego barwę ma wpływ całe otoczenie, zwłaszcza niebo. Zatem na śnieżnych połaciach muszą się znaleźć wszelkie kolory sąsiadujące. W prezentowanym obrazie widać rękę w pełni ukształtowanego artysty, świadomego swojego talentu i umiejętności. Artysta studiuje kolory i ich reakcje na zróżnicowane światło. Odważnie zestawia pierwszy, mocno zacieniony plan, na którym rozgrywa się główna scena całej kompozycji, z drugim skąpanym w intensywnym słońcu, co uwypukla głębię i bezkresność pejzażu. Pogodna scenka, rozgrywająca się w mroźny dzień, ujawnia niezwykłe mistrzostwo artysty w oddaniu efektów, jakie daje mocne, zimowe światło słoneczne, od którego intensywnieją barwy, różowieją śniegi i wydobywa efekty działania światła. Malowany swobodnymi pociągnięciami pędzla, odznacza się wyrazistą fakturą i zachowuje impresyjną swobodę. W obrazie czuje się dynamizm, głębię i przestrzenność zimowego pejzażu. Uwagę zwraca też żywa, choć oszczędna kolorystyka z mocnymi akcentami ostrego słońca na obłokach.

11
Alfred WIERUSZ-KOWALSKI (1849 Suwałki - 1915 Monachium)

SANNA, po 1900

olej, płótno naklejone na płytę pilś.
46,6 x 65,7 cm
sygn. l.d: A. Wierusz-Kowalski
Na odwrocie (czarną kredką): 00268

Zobacz katalog

AGRA-ART

Aukcja Sztuki Dawnej

23.03.2025

19:00

Cena wywoławcza: 370 000 zł
Estymacja: 400 000 - 800 000 zł
Zaloguj się, aby wysłać zgłoszenie

Wierusz-Kowalski – jak pisał współczesny mu recenzent – przędzę swych pomysłów kompozytorskich, w których krajobraz, ludzie i konie grają równoważną, rolę snuł z życia wiejskiego, z rodzimych, polskich realiów. Dzieła te były wysoko cenione i poszukiwane na rynku sztuki, tak ze względu na „egzotyczny“ dla zachodnich odbiorców temat, jak i mistrzostwo malarza. W obrazach tych uderza dbałość o realia, doskonała charakterystyka postaci ludzi i świetnie uchwyconych w ruchu koni, a także wirtuozersko odtworzone światło i śniegi, mieniące się odcieniami różu, błękitów i słonecznych żółci. W „Tygodniku Ilustrowanym“ pisano: Znany nasz artysta-malarz, prof. Alfred Wierusz Kowalski, chociaż przebywający stale w Monachium, wszakże podczas częstych odwiedzin kraju rodzinnego, chwyta temata swojskie i ze znanym naszym czytelnikom talentem przenosi je na płótno. Obraz którego kopię dziś podajemy, przedstawia właśnie, jak wśród płaszczyzn naszych, tem jednostajniejszych, że przykrytych wielkim całunem świeżego śniegu, tak, że nawet drogi nie znać na nim, pędzi pośpiesznie z miasta do zagród wiejskich szereg sań ze świątecznymi snadź sprawunkami. Konie, śnieżny krajobraz, typy wiejskie – to specyalność A. Kowalskiego („Tygodnik Ilustrowany“ 1895, nr 52, s. 489). Słowa te, choć opisują inne dzieło Wierusza, znakomicie oddają charakterystykę również i naszej mroźnej Sanny.


Genezę zamiłowania Wierusza do zimowych pejzaży przeanalizował H.P. Bühler. Uważał on, że cofnąć się trzeba do okresu pobytu malarza w Dreźnie, dokąd przybył on mając lat zaledwie dwadzieścia, w roku 1869. Przypadek zrządził, że na wystawie sztuki Akademii Drezdeńskiej młody artysta natknął się na obrazy, które wprawdzie nie wpłynęły decydująco na jego późniejszą twórczość, ale stanowiły istotny czynnik w ewolucji malarskich zainteresowań. Były to pejzaże zimowe Nikołaja Swierczkowa, ożywione elementami rosyjskiego folkloru. Płótna Swierczkowa przedstawiają najczęściej pędzące sanie, zaprzężone w trzy konie, tzw. trojkę. Scenie dodaje uroku pomarańczowa lub purpurowa poświata zachodu na linii horyzontu. Jest to przykład typowego dla artystów rosyjskich zastosowania kontrastu jaskrawych i kremowych barw pejzażu, co przypomina nieco ówczesnych malarzy-orientalistów i ich widoki znad Nilu. Z pewnością Wierusz- Kowalski zauroczony był płótnami petersburskiego artysty. (...) Dwaj polscy malarze, Alfred Wierusz-Kowalski i jego nauczyciel – Józef Brandt, przeformułowali rosyjski wzorzec krajobrazu zimowego. W ten sposób powstał słynny „polski pejzaż zimowy“. Od Swierczkowa przejął Wierusz-Kowalski tematykę i upodobania kolorystyczne, natomiast od Brandta zasady portretowania postaci z niewielkiej perspektywy. Wypracowawszy odpowiadającą gatunkowi technikę, mógł artysta puścić wodze fantazji i przelać na płótno miłość do ojczystego kraju i jego przyrody, uwieczniając sceny wesołe i dramatyczne, orszaki weselne, myśliwych jadących na łowy. (H.P. Bühler, Józef Brandt, Alfred Wierusz-Kowalski i inni, Warszawa 1998, s. 52, 54)

Zimowy pejzaż, w którym artysta osadził scenę, daje mu sposobność do śmiałych, a równocześnie efektownych rozwiązań luministyczno-kolorystycznych. Niebo rozświetla żółto-różowy blask zimowego słońca, od którego barwę biorą śniegi pokrywające równinne pole. Wierusz wiedział, że kolor biały w przyrodzie nie istnieje a na ostateczną jego barwę ma wpływ całe otoczenie, zwłaszcza niebo. Zatem na śnieżnych połaciach muszą się znaleźć wszelkie kolory sąsiadujące. W prezentowanym obrazie widać rękę w pełni ukształtowanego artysty, świadomego swojego talentu i umiejętności. Artysta studiuje kolory i ich reakcje na zróżnicowane światło. Odważnie zestawia pierwszy, mocno zacieniony plan, na którym rozgrywa się główna scena całej kompozycji, z drugim skąpanym w intensywnym słońcu, co uwypukla głębię i bezkresność pejzażu. Pogodna scenka, rozgrywająca się w mroźny dzień, ujawnia niezwykłe mistrzostwo artysty w oddaniu efektów, jakie daje mocne, zimowe światło słoneczne, od którego intensywnieją barwy, różowieją śniegi i wydobywa efekty działania światła. Malowany swobodnymi pociągnięciami pędzla, odznacza się wyrazistą fakturą i zachowuje impresyjną swobodę. W obrazie czuje się dynamizm, głębię i przestrzenność zimowego pejzażu. Uwagę zwraca też żywa, choć oszczędna kolorystyka z mocnymi akcentami ostrego słońca na obłokach.