Alfred Wierusz-Kowalski, mimo że stale mieszkał w Monachium, malował przede wszystkim obrazy osadzone w rodzimych, polskich realiach, obrazy przedstawiające sceny rodzajowe i drobne epizody z codziennego życia mieszkańców polskich wsi i małych miasteczek.
Artysta często powracał do tych samych, ulubionych tematów, malując różne ujęcia podobnych motywów. Tak jest też w przypadku prezentowanego obrazu, przedstawiającego dziewczynę i chłopaka wyjeżdżających saniami ze wsi. W twórczości artysty podobne kompozycje - przejażdżki saniami, kawalkady wozów, powroty z jarmarku czy orszaki weselne - pojawiały się już od lat 80. XIX w. i powtarzały się wielokrotnie. Obrazy te określano różnymi tytułami, różna też bywa ich sceneria z jesiennym, letnim czy zimowym krajobrazem. Uderza w nich dbałość o realia, doskonała charakterystyka postaci ludzi i świetnie uchwyconych w ruchu koni, a także wirtuozersko, „zdumiewająco naturalnie“ odtworzone światło, a także - jak w naszej Sannie - śniegi, mieniące się zróżnicowanymi odcieniami barw, iskrzące się w zimowym słońcu, ciemniejące w sferze cienia.
olej, płótno (dublaż)
47,5 x 62 cm
sygn. p.d.: A Wierusz-Kowalski
Alfred Wierusz-Kowalski, mimo że stale mieszkał w Monachium, malował przede wszystkim obrazy osadzone w rodzimych, polskich realiach, obrazy przedstawiające sceny rodzajowe i drobne epizody z codziennego życia mieszkańców polskich wsi i małych miasteczek.
Artysta często powracał do tych samych, ulubionych tematów, malując różne ujęcia podobnych motywów. Tak jest też w przypadku prezentowanego obrazu, przedstawiającego dziewczynę i chłopaka wyjeżdżających saniami ze wsi. W twórczości artysty podobne kompozycje - przejażdżki saniami, kawalkady wozów, powroty z jarmarku czy orszaki weselne - pojawiały się już od lat 80. XIX w. i powtarzały się wielokrotnie. Obrazy te określano różnymi tytułami, różna też bywa ich sceneria z jesiennym, letnim czy zimowym krajobrazem. Uderza w nich dbałość o realia, doskonała charakterystyka postaci ludzi i świetnie uchwyconych w ruchu koni, a także wirtuozersko, „zdumiewająco naturalnie“ odtworzone światło, a także - jak w naszej Sannie - śniegi, mieniące się zróżnicowanymi odcieniami barw, iskrzące się w zimowym słońcu, ciemniejące w sferze cienia.