Urodził się w rodzinie polskich emigrantów we Francji, gdzie przez rok studiował w słynnej Ecole des Beaux Arts w Vallenciennes. Do Polski przyjechał w 1950 roku z zamiarem studiowania na wydziale Konsularno-Dyplomatycznym w Warszawie. Ze swoich planów musiał jednak zrezygnować z powodu choroby płuc. W wieku 21 lat trafił do sanatorium przeciwgruźliczego w Bukowcu koło Kowar na Dolnym Śląsku i tam spędził prawie całe dorosłe życie, tam powstały wszystkie jego grafiki. Architektura i otoczenie sanatorium były też najczęstszymi motywami jego prac, choć nie zawsze traktowanymi dosłownie. Opiekunem artystycznym Gielniaka był prof. Stanisław Dawski, rektor PWSSP we Wrocławiu, który zainteresował się jego pierwszymi pracami i jak wspominał Gielniak "wywołał jego twórczość". Jego sztuka już za jego życia uznawana była przez krytyków za zjawisko unikatowe w skali światowej. Klimat jego dzieł nasuwał skojarzenia z pracami Boscha, Ensora, Gaudiego, utworami Kafki, Schulza, a przede wszystkim z Czarodziejską górą Tomasza Manna. Do Bukowca "pielgrzymowali" ludzie kultury zafascynowani jego grafikami, a jego prace wystawiano na całym świecie.
Linoryt, bibułka; 20 x 27,5 (odbitka); 36,5 x 41 (arkusz)
Sygnowany ołówkiem pod ryciną; "SANATORIUM" V. linoryt 1958 Józef Gielniak
Pochodzenie: kolekcja Mateusza Grabowskiego
Urodził się w rodzinie polskich emigrantów we Francji, gdzie przez rok studiował w słynnej Ecole des Beaux Arts w Vallenciennes. Do Polski przyjechał w 1950 roku z zamiarem studiowania na wydziale Konsularno-Dyplomatycznym w Warszawie. Ze swoich planów musiał jednak zrezygnować z powodu choroby płuc. W wieku 21 lat trafił do sanatorium przeciwgruźliczego w Bukowcu koło Kowar na Dolnym Śląsku i tam spędził prawie całe dorosłe życie, tam powstały wszystkie jego grafiki. Architektura i otoczenie sanatorium były też najczęstszymi motywami jego prac, choć nie zawsze traktowanymi dosłownie. Opiekunem artystycznym Gielniaka był prof. Stanisław Dawski, rektor PWSSP we Wrocławiu, który zainteresował się jego pierwszymi pracami i jak wspominał Gielniak "wywołał jego twórczość". Jego sztuka już za jego życia uznawana była przez krytyków za zjawisko unikatowe w skali światowej. Klimat jego dzieł nasuwał skojarzenia z pracami Boscha, Ensora, Gaudiego, utworami Kafki, Schulza, a przede wszystkim z Czarodziejską górą Tomasza Manna. Do Bukowca "pielgrzymowali" ludzie kultury zafascynowani jego grafikami, a jego prace wystawiano na całym świecie.