Rypin to niewielkie miasto położone we wschodniej części województwa kujawsko-pomorskiego. Jego ujęcia „z lotu ptaka“, typowe dla cyklu Podróży autostopem inspirowanego twórczością Nikifora Krynickiego (od 1967), często pojawiają się w sztuce Dwurnika. Do samego 1970 roku,na który datowany jest dyptyk, powstało ich aż dwanaście, nie licząc serii rysunków. Wybór tematu nie był przypadkowy – z Rypina pochodziła żona malarza, Teresa Gierzyńska.

Rodzice Teresy i młodsze siostry mieszkali w Rypinie. Ojciec był prawnikiem. Kiedyś w lecie pojechali autobusem do sanatorium do Ciechocinka. Teresa dała mi znać, że jest sama w domu i żebym do niej wpadł. Nosiłem się wtedy á la Nikifor: miałem sumiaste wąsy, długie włosy, do tego marynarę ojca. Wzbudzałem sensację. Pewnego razu spacerowaliśmy po Rypinie i spotkaliśmy na ulicy miejscowego sędziego, który później pytał ojca Teresy, co to za chłopak kręci się przy jego najstarszej córce. A ojciec odpowiedział, że to artysta, kolega ze studiów. Wszyscy tam się bardzo nami interesowali. Sąsiad Teresy mnie podpytywał, co ja tu robię. Jej rodzice bardzo się denerwowali, że ludzie w Rypinie będą plotkować, ale jak się okazało, że się pobierzemy, to się uspokoili. Ślub odbył się 20 października 1968 roku w Urzędzie Stanu Cywilnego przy ulicy Mycielskiego na Grochowie. (Edward Dwurnik, Od początku, Galeria ART, Warszawa 2016, s. nlb.)

W prezentowanym na aukcji Rypinie można odnaleźć wszystkie z cech dwurnikowych, miejskich pejzaży okresu PRL-u: swobodne traktowanie topografii, mieszanie skali i perspektyw, brak linii horyzontu i – przede wszystkim – przedstawiany z reporterskim zacięciem uliczny tłum uwikłany w różne rodzajowe scenki. Centrum „naszej“ kompozycji zajmuje dramatyczna bójka: Ciągle rysowałem, malowałem nawalanki. Ruch to jedna z tajemnic malarstwa. Boks i ćwiczenia kulturystyczne pomagały mi złapać moment, kiedy dyskretnie ujawniał się niepowtarzalny duch bohatera, który ma w sobie autentyczne życie. Dzięki temu, że sam wiedziałem, jak napiąć biceps i jak się poruszać, żeby się nie przewrócić i nie wyjść na ofiarę, umiałem wrażenie ruchu przenieść na papier. Do tego dodawałem atrybuty z innej bajki – a to spiąłem go mocno pasem, a to dałem ostrogi, wysokie buty, bryczesy, okulary słoneczne. Rysowałem wojny. Najczęściej rysowałem zajścia uliczne; zostało mi kilka szuflad rysunków, na których bohaterowie okładają się pięściami, kijami, nawalają się każdą bronią. (jw.)


* Do wylicytowanej ceny oprócz innych kosztów zostanie doliczona opłata wynikająca z prawa twórcy i jego spadkobierców do otrzymania wynagrodzenia zgodnie z Ustawą z dnia 4 lutego 1994 roku - o prawie autorskim i prawach pokrewnych (droit de suite).

127
Edward DWURNIK (1943 Radzymin - 2018 Warszawa)

RYPIN – DYPTYK, VIII 1970

olej, płótno
130 x 90 cm
130 x 90 cm - wymiar każdej z części
sygn. na p. części u dołu.: RYPIN | E. DWURNIK. VIII. 70
Każda część sygn. na odwr. na płótnie śr.g.: 1970 | E. DWURNIK
Na p. części na g. listwie krosna l. nalepka druk.: Muzeum Narodowe w Warszawie; na odwr. na płótnie na każdej z części l.d. i p.d. pieczątki zezwalające na wywóz za granicę z numerami zezwolenia.

Zobacz katalog

AGRA-ART

Aukcja Sztuki Współczesnej

15.06.2025

17:00

Cena wywoławcza: 180 000 zł
Estymacja: 200 000 - 250 000 zł
Zaloguj się, aby wysłać zgłoszenie

Rypin to niewielkie miasto położone we wschodniej części województwa kujawsko-pomorskiego. Jego ujęcia „z lotu ptaka“, typowe dla cyklu Podróży autostopem inspirowanego twórczością Nikifora Krynickiego (od 1967), często pojawiają się w sztuce Dwurnika. Do samego 1970 roku,na który datowany jest dyptyk, powstało ich aż dwanaście, nie licząc serii rysunków. Wybór tematu nie był przypadkowy – z Rypina pochodziła żona malarza, Teresa Gierzyńska.

Rodzice Teresy i młodsze siostry mieszkali w Rypinie. Ojciec był prawnikiem. Kiedyś w lecie pojechali autobusem do sanatorium do Ciechocinka. Teresa dała mi znać, że jest sama w domu i żebym do niej wpadł. Nosiłem się wtedy á la Nikifor: miałem sumiaste wąsy, długie włosy, do tego marynarę ojca. Wzbudzałem sensację. Pewnego razu spacerowaliśmy po Rypinie i spotkaliśmy na ulicy miejscowego sędziego, który później pytał ojca Teresy, co to za chłopak kręci się przy jego najstarszej córce. A ojciec odpowiedział, że to artysta, kolega ze studiów. Wszyscy tam się bardzo nami interesowali. Sąsiad Teresy mnie podpytywał, co ja tu robię. Jej rodzice bardzo się denerwowali, że ludzie w Rypinie będą plotkować, ale jak się okazało, że się pobierzemy, to się uspokoili. Ślub odbył się 20 października 1968 roku w Urzędzie Stanu Cywilnego przy ulicy Mycielskiego na Grochowie. (Edward Dwurnik, Od początku, Galeria ART, Warszawa 2016, s. nlb.)

W prezentowanym na aukcji Rypinie można odnaleźć wszystkie z cech dwurnikowych, miejskich pejzaży okresu PRL-u: swobodne traktowanie topografii, mieszanie skali i perspektyw, brak linii horyzontu i – przede wszystkim – przedstawiany z reporterskim zacięciem uliczny tłum uwikłany w różne rodzajowe scenki. Centrum „naszej“ kompozycji zajmuje dramatyczna bójka: Ciągle rysowałem, malowałem nawalanki. Ruch to jedna z tajemnic malarstwa. Boks i ćwiczenia kulturystyczne pomagały mi złapać moment, kiedy dyskretnie ujawniał się niepowtarzalny duch bohatera, który ma w sobie autentyczne życie. Dzięki temu, że sam wiedziałem, jak napiąć biceps i jak się poruszać, żeby się nie przewrócić i nie wyjść na ofiarę, umiałem wrażenie ruchu przenieść na papier. Do tego dodawałem atrybuty z innej bajki – a to spiąłem go mocno pasem, a to dałem ostrogi, wysokie buty, bryczesy, okulary słoneczne. Rysowałem wojny. Najczęściej rysowałem zajścia uliczne; zostało mi kilka szuflad rysunków, na których bohaterowie okładają się pięściami, kijami, nawalają się każdą bronią. (jw.)


* Do wylicytowanej ceny oprócz innych kosztów zostanie doliczona opłata wynikająca z prawa twórcy i jego spadkobierców do otrzymania wynagrodzenia zgodnie z Ustawą z dnia 4 lutego 1994 roku - o prawie autorskim i prawach pokrewnych (droit de suite).