Niejako na marginesie swojej właściwej twórczości, jaką były obrazy olejne oraz pastelowe portrety, Stanisław Ignacy Witkiewicz, począwszy od 1920 r., tworzył niewielkie, głównie ołówkowe, rysunki. Były one swoistym notatnikiem artysty, zapisem pomysłów literackich i plastycznych oraz przemyśleń natury ogólnej - na pograniczu wszystkich uprawianych przezeń dyscyplin - malarstwa, literatury, dramatu, a nawet filozofii. Oglądane razem sprawiają wrażenie dziwacznego komiksu, zwłaszcza, że większość z nich zawiera autorskie komentarze będące przykładami specyficznego, często absurdalnego, poczucia humoru artysty.
Podobnie jak w malarstwie olejnym czy w dramatach, także w rysunkach Witkacego fantastyka miesza się z realnością, postacie ludzkie towarzyszą niezwykłym stworom, tworząc niekiedy zabawne, a czasem wręcz przerażające hybrydy budzące podziw dla wyobraźni artysty.
Większość rysunków to z pewnością ilustracje do fantastycznych opowieści, które Witkacy wymyślał ad hoc, w czasie spotkań towarzyskich, ku uciesze przyjaciół oraz ich dzieci.
W latach 1934-1937 powstał cykl rysunkowy, którego główna postać, Profesor Pulverstone - wielka kocica z ludzką, w dodatku męską, głową - wydaje na świat kocięta, co jest reakcją na widok flirtujących ze sobą dziwnych stworzeń będących wytworem fantazji profesora. Scenie towarzyszy postać kobieca - żona Pulverstone’a oraz kolejny fantastyczny stwór - oswojona foka Rózia.
Obecnie znamy zaledwie trzy prace z tej serii - wykonane w lutym 1934 r., 2 listopada 1936 oraz 21 marca 1937 r. Z pewnością było ich więcej, jako że rysunek z roku 1936 zawiera adnotację, że jest to "kopia N 7".
Pierwsza wersja, która pozostaje obecnie w zbiorach prywatnych, należała pierwotnie do rodziny Jana Józefa Głogowskiego - zakopiańskiego przyjaciela Witkacego, fotografa, który miał dwie córki, Zofię i Krystynę i to zapewne dla nich artysta wymyślił bajkę o dziwacznym profesorze, który okocił się w towarzystwie swej żony, dwóch fantastycznych potworów i oswojonej foki Rózi (zob. Stanisław Ignacy Witkiewicz 1885-1939. Katalog dzieł malarskich, oprac. I. Jakimowicz przy współpracy A. Żakiewicz, Warszawa 1990, poz. I 1825).
Kolejna znana rysunkowa wersja tej opowieści (wymieniona wyżej "kopia N 7") powstała dla Eugenii i Julitty, córeczek zakopiańskiego meteorologa, Józefa Federowicza, aktywnego uczestnika tamtejszych przedsięwzięć teatralnych, których spiritus movens był Witkacy (Towarzystwo Teatralne, Teatr Formistyczny). Od r. 2006 rysunek ten jest własnością Muzeum Tatrzańskiego (zob. Anna Żakiewicz, Witkacy. Kolekcja prac Stanisława Ignacego Witkiewicza w Muzeum Tatrzańskim w Zakopanem, Zakopane 2017, kat. 83).
Absurdalna historia profesora, który okocił się wskutek urzeczywistnienia fikcyjnych potworów i najwyraźniej szokującego dlań stwierdzenia, że one - w dodatku - ze sobą flirtują, rozrastała się z czasem o liczbę powitych przezeń kociąt. Początkowo, w 1934 r., małych kotków było zaledwie trzy, dwa lata później - pięć, a w kolejnej, omawianej tu wersji - siedem. Za to uproszczeniu i odsunięciu na drugi plan uległy postacie potworów, choć ich historyjka została wzbogacona o konsumpcję astralnych cukierków. W tej ostatniej wersji postać Pulverstone’a zajmuje już całe centrum kompozycji. Z kolei żona profesora nabiera coraz większego dystansu do całej sprawy, a oswojona foka Rózia wyraźnie zaprzyjaźnia się z kociętami.
Cała historia wiąże się z dwoma aspektami osobowości Witkacego. Wiadomo bowiem, że artysta bardzo lubił koty i miał ukochaną syjamską kotkę Schyzię, choć w Przedmowie do opublikowanego w 1932 r. zbioru esejów pt. Narkotyki żartobliwie wypierał się ojcostwa zrodzonych przez nią kociąt. Jednak wielokrotnie umieszczał koty tak w swych kompozycjach malarskich i rysunkowych, jak i w utworach literackich. Popularną zaś kołysankę Aa, a, kotki dwa, szare, bure obydwa... twórczo rozwinął na początku trzeciego aktu dramatu Tumor Mózgowicz napisanego w 1920 r. Jej dalszy ciąg wg Witkacego brzmi: Aa, a, kotki trzy, | Zjadły mózgi szare wszy. | Aa, a, kotki cztery, | Poszedł papa do hetery. | Aa, a, kotków pięć, | Mama czuje dziwną chęć. | Aa, a, kotków sześć, | Nieskończoność w szklance mieść. | Aa, a, kotów siedm, | Papa rzekł: I love you madam. | Aa, a, panter osiem | Mama rzekła... [tu tekst piosenki się urywa].
Jak widać, artystę fascynowała możliwość stopniowego zwiększania liczby kotków do siedmiu, a kilkanaście lat po opisaniu tego "procesu" w dramacie uczynił go też motywem opisywanej tu serii rysunkowej. Być może, nieznane dotąd rysunki tego cyklu, którego głównym bohaterem jest profesor Pulverstone, przedstawiają inne liczby powitych przezeń kotków...
Pokazuje to ciekawy związek między różnymi gatunkami twórczości Witkacego - wielokrotnie zdarzało się bowiem, że raz wymyślony motyw (czy postać) artysta wykorzystywał później, w dowolnym czasie w różnych swoich utworach za każdym razem nadając mu nieco inną formę i znaczenie.
Rysunek z 1937 r. jest więc nie tylko niezwykle interesującym przykładem wyobraźni oraz humoru Witkacego, ale ujawnia też mechanizmy jego twórczości, zarówno plastycznej, jak i literackiej.
Rysunek został po raz pierwszy opublikowany przez Annę Żakiewicz w artykule Demon Zakopanego i zakopiański chochlik - groteska i dramat w twórczości Stanisława Ignacego Witkiewicza i Rafała Malczewskiego [w:] Zakopane w czasach Rafała Malczewskiego, pod red. D. Folgi-Januszewskiej i T. Jabłońskiej, Olszanica 2006, s. 41, il. 4/8 na s. 42-43.
dr Anna Żakiewicz
historyk sztuki, witkacolog
bioinfo: www.witkacy.hg.pl
ołówek, papier
25,3 x 36,5 cm
sygn. u góry po lewej: Witkacy 1937 21|III | (Kopja) | NP | NΠ
poniżej: Profesor | Pulverstone | okocił się ze zdziwienia, | ujrzawszy że dwa jego | potwory, które uważał | za wytwory swej | chorowitej wyo- | braźni, zaczęły | ordynarnie | flirtować i czę- | stować się | astralnemi | cukierkami.
u g. pośrodku, obok potwora po prawej: Potwory
u g. po prawej: Żona Profesora | pogodziła się | ze stanem | rzeczy, bo | "cóż", jak mówiła | niefrasobliwie
u d. po prawej: Oswojona foka | Rózia
na odwrociu: szkic portretowy - profil kobiecy
Pochodzenie:
Profesor Pulverstone... był pierwotnie własnością Zofii Mikuckiej (1901-1995), drugiej żony Rafała Malczewskiego. Witkacy przyjaźnił się z obojgiem - cenił malarstwo Rafała i pozostawał pod urokiem urody oraz osobowości Zofii, którą kilkakrotnie portretował.
Rysunek, który powstał - być może - dla jej córki z pierwszego małżeństwa, Barbary, przez lata pozostawał w kolekcji rodzinnej w Kanadzie.
*do wylicytowanej ceny doliczona zostanie opłata organizacyjna (Premium) w wys. 26 % (VAT, droit de suite i podatek graniczny - 8%).
Niejako na marginesie swojej właściwej twórczości, jaką były obrazy olejne oraz pastelowe portrety, Stanisław Ignacy Witkiewicz, począwszy od 1920 r., tworzył niewielkie, głównie ołówkowe, rysunki. Były one swoistym notatnikiem artysty, zapisem pomysłów literackich i plastycznych oraz przemyśleń natury ogólnej - na pograniczu wszystkich uprawianych przezeń dyscyplin - malarstwa, literatury, dramatu, a nawet filozofii. Oglądane razem sprawiają wrażenie dziwacznego komiksu, zwłaszcza, że większość z nich zawiera autorskie komentarze będące przykładami specyficznego, często absurdalnego, poczucia humoru artysty.
Podobnie jak w malarstwie olejnym czy w dramatach, także w rysunkach Witkacego fantastyka miesza się z realnością, postacie ludzkie towarzyszą niezwykłym stworom, tworząc niekiedy zabawne, a czasem wręcz przerażające hybrydy budzące podziw dla wyobraźni artysty.
Większość rysunków to z pewnością ilustracje do fantastycznych opowieści, które Witkacy wymyślał ad hoc, w czasie spotkań towarzyskich, ku uciesze przyjaciół oraz ich dzieci.
W latach 1934-1937 powstał cykl rysunkowy, którego główna postać, Profesor Pulverstone - wielka kocica z ludzką, w dodatku męską, głową - wydaje na świat kocięta, co jest reakcją na widok flirtujących ze sobą dziwnych stworzeń będących wytworem fantazji profesora. Scenie towarzyszy postać kobieca - żona Pulverstone’a oraz kolejny fantastyczny stwór - oswojona foka Rózia.
Obecnie znamy zaledwie trzy prace z tej serii - wykonane w lutym 1934 r., 2 listopada 1936 oraz 21 marca 1937 r. Z pewnością było ich więcej, jako że rysunek z roku 1936 zawiera adnotację, że jest to "kopia N 7".
Pierwsza wersja, która pozostaje obecnie w zbiorach prywatnych, należała pierwotnie do rodziny Jana Józefa Głogowskiego - zakopiańskiego przyjaciela Witkacego, fotografa, który miał dwie córki, Zofię i Krystynę i to zapewne dla nich artysta wymyślił bajkę o dziwacznym profesorze, który okocił się w towarzystwie swej żony, dwóch fantastycznych potworów i oswojonej foki Rózi (zob. Stanisław Ignacy Witkiewicz 1885-1939. Katalog dzieł malarskich, oprac. I. Jakimowicz przy współpracy A. Żakiewicz, Warszawa 1990, poz. I 1825).
Kolejna znana rysunkowa wersja tej opowieści (wymieniona wyżej "kopia N 7") powstała dla Eugenii i Julitty, córeczek zakopiańskiego meteorologa, Józefa Federowicza, aktywnego uczestnika tamtejszych przedsięwzięć teatralnych, których spiritus movens był Witkacy (Towarzystwo Teatralne, Teatr Formistyczny). Od r. 2006 rysunek ten jest własnością Muzeum Tatrzańskiego (zob. Anna Żakiewicz, Witkacy. Kolekcja prac Stanisława Ignacego Witkiewicza w Muzeum Tatrzańskim w Zakopanem, Zakopane 2017, kat. 83).
Absurdalna historia profesora, który okocił się wskutek urzeczywistnienia fikcyjnych potworów i najwyraźniej szokującego dlań stwierdzenia, że one - w dodatku - ze sobą flirtują, rozrastała się z czasem o liczbę powitych przezeń kociąt. Początkowo, w 1934 r., małych kotków było zaledwie trzy, dwa lata później - pięć, a w kolejnej, omawianej tu wersji - siedem. Za to uproszczeniu i odsunięciu na drugi plan uległy postacie potworów, choć ich historyjka została wzbogacona o konsumpcję astralnych cukierków. W tej ostatniej wersji postać Pulverstone’a zajmuje już całe centrum kompozycji. Z kolei żona profesora nabiera coraz większego dystansu do całej sprawy, a oswojona foka Rózia wyraźnie zaprzyjaźnia się z kociętami.
Cała historia wiąże się z dwoma aspektami osobowości Witkacego. Wiadomo bowiem, że artysta bardzo lubił koty i miał ukochaną syjamską kotkę Schyzię, choć w Przedmowie do opublikowanego w 1932 r. zbioru esejów pt. Narkotyki żartobliwie wypierał się ojcostwa zrodzonych przez nią kociąt. Jednak wielokrotnie umieszczał koty tak w swych kompozycjach malarskich i rysunkowych, jak i w utworach literackich. Popularną zaś kołysankę Aa, a, kotki dwa, szare, bure obydwa... twórczo rozwinął na początku trzeciego aktu dramatu Tumor Mózgowicz napisanego w 1920 r. Jej dalszy ciąg wg Witkacego brzmi: Aa, a, kotki trzy, | Zjadły mózgi szare wszy. | Aa, a, kotki cztery, | Poszedł papa do hetery. | Aa, a, kotków pięć, | Mama czuje dziwną chęć. | Aa, a, kotków sześć, | Nieskończoność w szklance mieść. | Aa, a, kotów siedm, | Papa rzekł: I love you madam. | Aa, a, panter osiem | Mama rzekła... [tu tekst piosenki się urywa].
Jak widać, artystę fascynowała możliwość stopniowego zwiększania liczby kotków do siedmiu, a kilkanaście lat po opisaniu tego "procesu" w dramacie uczynił go też motywem opisywanej tu serii rysunkowej. Być może, nieznane dotąd rysunki tego cyklu, którego głównym bohaterem jest profesor Pulverstone, przedstawiają inne liczby powitych przezeń kotków...
Pokazuje to ciekawy związek między różnymi gatunkami twórczości Witkacego - wielokrotnie zdarzało się bowiem, że raz wymyślony motyw (czy postać) artysta wykorzystywał później, w dowolnym czasie w różnych swoich utworach za każdym razem nadając mu nieco inną formę i znaczenie.
Rysunek z 1937 r. jest więc nie tylko niezwykle interesującym przykładem wyobraźni oraz humoru Witkacego, ale ujawnia też mechanizmy jego twórczości, zarówno plastycznej, jak i literackiej.
Rysunek został po raz pierwszy opublikowany przez Annę Żakiewicz w artykule Demon Zakopanego i zakopiański chochlik - groteska i dramat w twórczości Stanisława Ignacego Witkiewicza i Rafała Malczewskiego [w:] Zakopane w czasach Rafała Malczewskiego, pod red. D. Folgi-Januszewskiej i T. Jabłońskiej, Olszanica 2006, s. 41, il. 4/8 na s. 42-43.
dr Anna Żakiewicz
historyk sztuki, witkacolog
bioinfo: www.witkacy.hg.pl