Powrót z polowania należy do efektownych, bardzo dekoracyjnych dzieł Zygmunta Ajdukiewicza z wczesnego okresu twórczości. Zarówno sposób malowania, jak i tematyka obrazu wskazują na lata spędzone przez artystę w Monachium. W scenie tej pobrzmiewają echa twórczości Alfreda Wierusza-Kowalskiego, niezwykle popularnego w bawarskiej stolicy, rodaka. Jego – cieszące się ogromnym zainteresowaniem kolekcjonerów i marchandów – zimowe sanny, napady wilków ukazane w rozległym pejzażu, czy ciche zimowe nokturny, nie mogły pozostać bez wpływu na młodego Ajdukiewicza u progu jego kariery malarskiej. Prezentowana scena odwołuje się do popularnego w twórczości Wierusza motywu powrotu z polowania.
W prezentowanym obrazie widać rękę dojrzałego artysty, świadomego swojego talentu i umiejętności. Obraz namalowany jest pewnie, z zachowaniem dużej pieczołowitości w oddaniu najdrobniejszych szczegółów. Oprócz dbałości o realia uderzająca jest doskonała charakterystyka postaci woźnicy, rozpędzonych psów i konia, świetnie uchwyconych w ruchu. Spod kopyt rozpędzonego rumaka ulatują grudy śniegu, którego biała powłoka zaczyna szarzeć w zapadającym zmierzchu. Ukazanie konia w pełnym galopie, z rozwianą grzywą i oderwanymi od ziemi kopytami, oraz dotrzymujących mu kroku psów, nadaje całej scenie dynamiki. Kontrastem dla ich pośpiechu jest leniwie zachodzące słońce, częściowo zanurzone w chmurach, które rozlało na niebie paletę ciepłych różowych barw. Wszystko to daje niezwykle interesujący efekt zawieszenia akcji.
Ajdukiewicz wyeksponował i znakomicie uchwycił detale sceny rozgrywającej się na pierwszym planie. Na wyściełanych słomą saniach widzimy mężczyznę w futrzanej czapce i skórzanych rękawiczkach w towarzystwie dwóch, leżących obok, psów myśliwskich. Zarówno dekoracyjne zapięcie płaszcza, jak i bat powiewające od pędu powietrza są drobnymi elementami współtworzącymi dynamikę całej kompozycji. W uszach widza pobrzmiewa dźwięk dzwonków zawieszonych na końskiej szyki, którym akompaniuje tętent kopyt. Wszystko to zdradza mistrzowską rękę Zygmunta Ajdukiewicza.
olej, płótno
53,5 x 84 cm
sygn. l.d.: Zygmunt Ajdukiewicz
Powrót z polowania należy do efektownych, bardzo dekoracyjnych dzieł Zygmunta Ajdukiewicza z wczesnego okresu twórczości. Zarówno sposób malowania, jak i tematyka obrazu wskazują na lata spędzone przez artystę w Monachium. W scenie tej pobrzmiewają echa twórczości Alfreda Wierusza-Kowalskiego, niezwykle popularnego w bawarskiej stolicy, rodaka. Jego – cieszące się ogromnym zainteresowaniem kolekcjonerów i marchandów – zimowe sanny, napady wilków ukazane w rozległym pejzażu, czy ciche zimowe nokturny, nie mogły pozostać bez wpływu na młodego Ajdukiewicza u progu jego kariery malarskiej. Prezentowana scena odwołuje się do popularnego w twórczości Wierusza motywu powrotu z polowania.
W prezentowanym obrazie widać rękę dojrzałego artysty, świadomego swojego talentu i umiejętności. Obraz namalowany jest pewnie, z zachowaniem dużej pieczołowitości w oddaniu najdrobniejszych szczegółów. Oprócz dbałości o realia uderzająca jest doskonała charakterystyka postaci woźnicy, rozpędzonych psów i konia, świetnie uchwyconych w ruchu. Spod kopyt rozpędzonego rumaka ulatują grudy śniegu, którego biała powłoka zaczyna szarzeć w zapadającym zmierzchu. Ukazanie konia w pełnym galopie, z rozwianą grzywą i oderwanymi od ziemi kopytami, oraz dotrzymujących mu kroku psów, nadaje całej scenie dynamiki. Kontrastem dla ich pośpiechu jest leniwie zachodzące słońce, częściowo zanurzone w chmurach, które rozlało na niebie paletę ciepłych różowych barw. Wszystko to daje niezwykle interesujący efekt zawieszenia akcji.
Ajdukiewicz wyeksponował i znakomicie uchwycił detale sceny rozgrywającej się na pierwszym planie. Na wyściełanych słomą saniach widzimy mężczyznę w futrzanej czapce i skórzanych rękawiczkach w towarzystwie dwóch, leżących obok, psów myśliwskich. Zarówno dekoracyjne zapięcie płaszcza, jak i bat powiewające od pędu powietrza są drobnymi elementami współtworzącymi dynamikę całej kompozycji. W uszach widza pobrzmiewa dźwięk dzwonków zawieszonych na końskiej szyki, którym akompaniuje tętent kopyt. Wszystko to zdradza mistrzowską rękę Zygmunta Ajdukiewicza.