literatura obrazu:
T. Grzybkowska, Świat obrazów Jacka Malczewskiego, Warszawa 1996, s. 275, il. 15 (barwna) - tu z tytułem Powrót duszy artysty.

Kompozycja należy do autobiograficznego cyklu Moje życie, w którym Malczewski we właściwy swojej sztuce, symboliczny i alegoryczny sposób przedstawił obrazy nawiązujące do dzieciństwa, życiowej wędrówki, powrotu do rodzinnego gniazda, kresu życia. Prezentowana tu jakże symboliczna, wzniosła scena przedstawiająca leżącą na marach postać - wyobrażenie alter ego naówczas sześćdziesięcioletniego artysty - rozegrana została przez Malczewskiego w prozaicznej scenerii. Tuż przed domem - lusławickim dworem? - zatrzymał się ów szczególny korowód: sędziwy satyr i kruczowłosy młodzieniec - tragarze "niecielesnego" ciała tego, co jest, a już go nie ma, którego materialność odznacza sybiracki szynel i płowiejące ciało. Obok niczym statua stoi postać kobiety - personifikacja Śmierci. Jej powaga i wzniosłość monumentalizuj ą scenę rozgrywającą się przecież ot między krzewami ogrodu, oknami dworu a stanowiącą oś symetrii - rynną, z czarną gardzielą rozwierającą się właśnie na osi leżącego na marach ciała artysty. "Śmierć Malczewskiego nie przerażała, lecz koiła" (T. Grzybkowska), wpisywała się w pradawną tradycję przedstawienia dans macabre, którego jak ognia wystrzegają się czasy współczesne. A przecież właśnie wyznaczenie tego paradygmatu egzystencji, nazwanie go, czy też jak to uczynił Malczewski zobrazowanie owego limes vitae, zmusza do zatrzymania się w pędzie życia i refleksji nad własnym losem. Prezentowany obraz stanowi inny wariant tematu, przedstawionego wcześniej, w 1911 roku, w kompozycji Powrót w rodzinne strony (olej, płótno, 99 x 137 cm, Muzeum Narodowe w Krakowie). W 1923 Malczewski jeszcze raz powróci do tematu śmierci, malując tryptyk Mój pogrzeb (Muzeum Okręgowe w Radomiu).

220
Jacek MALCZEWSKI (1854 Radom - 1929 Kraków)

Powrót duszy artysty, 1914

olej, płótno, 56 x 128 cm;
sygn. p. d.: J. Malczewski 1914
na odwrocie powtórzona sygnatura: J. Malczewski 1914 oraz nalepka Salonu Dzieł Sztuki Kazimierza Wojciechowskiego (Kraków, ul. Św. Jana 3) z nazwiskiem autora oraz tytułem: Przedwczesny zgon artysty.

Kup abonament Wykup abonament, aby zobaczyć więcej informacji

literatura obrazu:
T. Grzybkowska, Świat obrazów Jacka Malczewskiego, Warszawa 1996, s. 275, il. 15 (barwna) - tu z tytułem Powrót duszy artysty.

Kompozycja należy do autobiograficznego cyklu Moje życie, w którym Malczewski we właściwy swojej sztuce, symboliczny i alegoryczny sposób przedstawił obrazy nawiązujące do dzieciństwa, życiowej wędrówki, powrotu do rodzinnego gniazda, kresu życia. Prezentowana tu jakże symboliczna, wzniosła scena przedstawiająca leżącą na marach postać - wyobrażenie alter ego naówczas sześćdziesięcioletniego artysty - rozegrana została przez Malczewskiego w prozaicznej scenerii. Tuż przed domem - lusławickim dworem? - zatrzymał się ów szczególny korowód: sędziwy satyr i kruczowłosy młodzieniec - tragarze "niecielesnego" ciała tego, co jest, a już go nie ma, którego materialność odznacza sybiracki szynel i płowiejące ciało. Obok niczym statua stoi postać kobiety - personifikacja Śmierci. Jej powaga i wzniosłość monumentalizuj ą scenę rozgrywającą się przecież ot między krzewami ogrodu, oknami dworu a stanowiącą oś symetrii - rynną, z czarną gardzielą rozwierającą się właśnie na osi leżącego na marach ciała artysty. "Śmierć Malczewskiego nie przerażała, lecz koiła" (T. Grzybkowska), wpisywała się w pradawną tradycję przedstawienia dans macabre, którego jak ognia wystrzegają się czasy współczesne. A przecież właśnie wyznaczenie tego paradygmatu egzystencji, nazwanie go, czy też jak to uczynił Malczewski zobrazowanie owego limes vitae, zmusza do zatrzymania się w pędzie życia i refleksji nad własnym losem. Prezentowany obraz stanowi inny wariant tematu, przedstawionego wcześniej, w 1911 roku, w kompozycji Powrót w rodzinne strony (olej, płótno, 99 x 137 cm, Muzeum Narodowe w Krakowie). W 1923 Malczewski jeszcze raz powróci do tematu śmierci, malując tryptyk Mój pogrzeb (Muzeum Okręgowe w Radomiu).