Daniel de Tramecourt ukończył liceum plastyczne w Lublinie, następnie indywidualnie studiował malarstwo i filozofię pod kierunkiem prof. Janusza Jaremowicza. Zdobył uprawnienia zawodowe artysty plastyka przyznawane komisyjnie przez Ministerstwo Kultury i Sztuki. W latach 1997-1998 był stypendystą Ministerstwa Kultury i Sztuki. Podczas kilkuletniego pobytu w Paryżu zetknął się bliżej z twórczością Alberto Giacomettiego, która fascynuje go i inspiruje do dziś. Po powrocie z Francji osiedlił się w Kazimierzu Dolnym, gdzie obok malowania przez pewien czas prowadził galerię. Jego ulubione tematy to martwa natura, pejzaż nadwiślański i postać, zwłaszcza kobieca. Artysta wystawia od 1969, m.in. w Paryżu, Warszawie, Lublinie, Krakowie, Tuluzie, Monachium i Kazimierzu Dolnym. Jego prace znajdują się w zbiorach Biblioteki Głównej UMCS w Lublinie, Biblioteki Jagiellońskiej, Muzeum Nadwiślańskim w Kazimierzu oraz kolekcjach prywatnych, m.in. Wojciecha Borzobohatego. Waldemar Odorowski pisze o artyście: "(...) Uprawianie malarstwa nie koniecznie musi oznaczać dążenia do sztuki. Daniel namalował bardzo wiele obrazów, by tego doświadczyć, by określić swoje potrzeby i wyobrażenia wobec własnej twórczości, podjął wyzwanie, jakie postawiła przed nim sztuka. Porzucił łatwość przetwarzania rzeczywistości w obrazki, jakkolwiek zawarta w nich siła wyobra¼ni malarza cieszyła i jego samego, i tych wszystkich, dla których malował. Powściągnął fantazję, nie po to jednak, by ją zniszczyć, lecz by przekształcić, dać jej inną formę. Przypadek ująć w regułę, oto co sobie wyznaczył. Wielu połamało sobie na tym zęby. Daniel o tym wie, mówią tak jego Twarze, Postaci, na pozór samotne, lepiej byłoby powiedzieć - opustoszałe. Samotność jest kategoria egzystencjalną. Daniel ucieka od takich znaczeń, zmierza ku namalowaniu wszystkiego, co jest samotnością, co ja konstytuuje. Ale też wszystkiego, co samotności zaprzecza. Porusza się w miejscu nie dającym się do końca ustalić, gdzie dzieje się wszystko, co oznacza nasze ciągłe określanie się, bez pewności ku czemu, lecz z pewnością po co, by wcielić we własną tożsamość. (...)"("Akcent", 1999).

128
Daniel Jerzy de TRAMECOURT (1950 - 2015 Łódź)

POSTAĆ ZE SKRZYDŁEM

Tusz, akwarela, papier
58,8 x 41,6 cm w świetle passe-partout
Sygnowany l.d.: DTR70405

Kup abonament Wykup abonament, aby zobaczyć więcej informacji

Daniel de Tramecourt ukończył liceum plastyczne w Lublinie, następnie indywidualnie studiował malarstwo i filozofię pod kierunkiem prof. Janusza Jaremowicza. Zdobył uprawnienia zawodowe artysty plastyka przyznawane komisyjnie przez Ministerstwo Kultury i Sztuki. W latach 1997-1998 był stypendystą Ministerstwa Kultury i Sztuki. Podczas kilkuletniego pobytu w Paryżu zetknął się bliżej z twórczością Alberto Giacomettiego, która fascynuje go i inspiruje do dziś. Po powrocie z Francji osiedlił się w Kazimierzu Dolnym, gdzie obok malowania przez pewien czas prowadził galerię. Jego ulubione tematy to martwa natura, pejzaż nadwiślański i postać, zwłaszcza kobieca. Artysta wystawia od 1969, m.in. w Paryżu, Warszawie, Lublinie, Krakowie, Tuluzie, Monachium i Kazimierzu Dolnym. Jego prace znajdują się w zbiorach Biblioteki Głównej UMCS w Lublinie, Biblioteki Jagiellońskiej, Muzeum Nadwiślańskim w Kazimierzu oraz kolekcjach prywatnych, m.in. Wojciecha Borzobohatego. Waldemar Odorowski pisze o artyście: "(...) Uprawianie malarstwa nie koniecznie musi oznaczać dążenia do sztuki. Daniel namalował bardzo wiele obrazów, by tego doświadczyć, by określić swoje potrzeby i wyobrażenia wobec własnej twórczości, podjął wyzwanie, jakie postawiła przed nim sztuka. Porzucił łatwość przetwarzania rzeczywistości w obrazki, jakkolwiek zawarta w nich siła wyobra¼ni malarza cieszyła i jego samego, i tych wszystkich, dla których malował. Powściągnął fantazję, nie po to jednak, by ją zniszczyć, lecz by przekształcić, dać jej inną formę. Przypadek ująć w regułę, oto co sobie wyznaczył. Wielu połamało sobie na tym zęby. Daniel o tym wie, mówią tak jego Twarze, Postaci, na pozór samotne, lepiej byłoby powiedzieć - opustoszałe. Samotność jest kategoria egzystencjalną. Daniel ucieka od takich znaczeń, zmierza ku namalowaniu wszystkiego, co jest samotnością, co ja konstytuuje. Ale też wszystkiego, co samotności zaprzecza. Porusza się w miejscu nie dającym się do końca ustalić, gdzie dzieje się wszystko, co oznacza nasze ciągłe określanie się, bez pewności ku czemu, lecz z pewnością po co, by wcielić we własną tożsamość. (...)"("Akcent", 1999).