Lata I wojny światowej Witkacy spędził w Rosji. Jesienią 1914 roku przybył do Petersburga, gdzie ukończył szkołę oficerską i dzięki protekcji mieszkających tam krewnych dostał się do elitarnego carskiego Pawłowskiego pułku lejbgwardii. W lipcu 1916 wziął udział w działaniach wojennych - został ranny w krwawej bitwie nad rzeką Stochod na Ukrainie. Odesłany do Petersburga więcej nie powrócił na front. Za wykazane męstwo mianowano go porucznikiem i odznaczono orderem św. Anny IV klasy. W carskiej armii artysta pozostał do jesieni 1917, przeżył dwie rewolucje (lutową i październikową), przez kolegów z pułku został nawet wybrany na komisarza politycznego, bo - jak wspominał - "nie lał w mordę i nie przeklinał po matiuszkie". Za to uczestniczył w "papojkach a la maniere russe", w trakcie których powstało wiele portretów rysowanych węglem i barwnymi pastelami, częściowo dla rozrywki, częściowo dla pieniędzy. Do Polski powrócił w połowie 1918 roku.
Portret męski wykonany 3 IX 1917 jest efektowny i zarazem dość niezwykły - lekko zdeformowana, ekspresyjnie potraktowana twarz niczym senna zjawa wyłania się z tła wypełnionego plątaniną różnobarwnych linii. Całość rysowana jest kilkoma odcieniami różu i oranżem stonowanych bielą, czernią i granatem. Portret znakomicie prezentuje zamiłowanie artysty do jaskrawych barw i jednocześnie dowodzi wysokich umiejętności ich stosowania. Dzieł Witkacego z tego czasu zachowało się stosunkowo niewiele, każde z nich należy więc traktować jako wyjątkowo cenny unikat.
Portret w przeszłości należał do Tadeusza Boya Żeleńskiego, który kolekcjonował prace Witkacego oraz był wielkim orędownikiem jego twórczości dramaturgicznej - zarówno jako krytyk teatralny jak i przyjaciel reżyserów - Teofila Trzcińskiego i Arnolda Szyfmana, których skutecznie nakłaniał do wystawiania sztuk niekonwencjonalnego twórcy, jakim był Witkacy. Następnie właścicielem portretu został jego syn, Stanisław Żeleński, który był aktorem.
Opracowała dr Anna Żakiewicz, historyk sztuki, witkacolog
(info: www.witkacy.hg.pl)
węgiel i pastel na papierze zielonkawym
61,5 x 47 cm (w świetle aktualnej oprawy)
sygn. l.d.: Ignacy Witkiewicz 1917 | 3/IX
Na odwrocie dwie nalepki wystawowe z danymi dot. obrazu:
- 1. Muzeum Narodowego w Krakowie z 1966 r.;
- 2. Muzeum Narodowego w Poznaniu z 1967 r.
Obraz wymieniony, opisany i reprodukowany:
- Stanisław Ignacy Witkiewicz. Twórczość plastyczna. Katalog wystawy [wstęp: H. Blum], Muzeum Narodowe, Kraków 1966, nr kat. 10;
- I. Jakimowicz, Witkacy w Rosji, [w:] "Rocznik Muzeum Narodowego w Warszawie", Warszawa 1984, il. 11 na s. 186;
- Formiści [oprac. I. Jakimowicz], Muzeum Narodowe, Warszawa 1985, s. 73, nr kat. 1046;
- Stanisław Ignacy Witkiewicz 1885-1939. Katalog dzieł malarskich [oprac I. Jakimowicz przy współpracy A. Żakiewicz], Muzeum Narodowe, Warszawa 1990, s. 77, nr kat. 286, il. 151.
Lata I wojny światowej Witkacy spędził w Rosji. Jesienią 1914 roku przybył do Petersburga, gdzie ukończył szkołę oficerską i dzięki protekcji mieszkających tam krewnych dostał się do elitarnego carskiego Pawłowskiego pułku lejbgwardii. W lipcu 1916 wziął udział w działaniach wojennych - został ranny w krwawej bitwie nad rzeką Stochod na Ukrainie. Odesłany do Petersburga więcej nie powrócił na front. Za wykazane męstwo mianowano go porucznikiem i odznaczono orderem św. Anny IV klasy. W carskiej armii artysta pozostał do jesieni 1917, przeżył dwie rewolucje (lutową i październikową), przez kolegów z pułku został nawet wybrany na komisarza politycznego, bo - jak wspominał - "nie lał w mordę i nie przeklinał po matiuszkie". Za to uczestniczył w "papojkach a la maniere russe", w trakcie których powstało wiele portretów rysowanych węglem i barwnymi pastelami, częściowo dla rozrywki, częściowo dla pieniędzy. Do Polski powrócił w połowie 1918 roku.
Portret męski wykonany 3 IX 1917 jest efektowny i zarazem dość niezwykły - lekko zdeformowana, ekspresyjnie potraktowana twarz niczym senna zjawa wyłania się z tła wypełnionego plątaniną różnobarwnych linii. Całość rysowana jest kilkoma odcieniami różu i oranżem stonowanych bielą, czernią i granatem. Portret znakomicie prezentuje zamiłowanie artysty do jaskrawych barw i jednocześnie dowodzi wysokich umiejętności ich stosowania. Dzieł Witkacego z tego czasu zachowało się stosunkowo niewiele, każde z nich należy więc traktować jako wyjątkowo cenny unikat.
Portret w przeszłości należał do Tadeusza Boya Żeleńskiego, który kolekcjonował prace Witkacego oraz był wielkim orędownikiem jego twórczości dramaturgicznej - zarówno jako krytyk teatralny jak i przyjaciel reżyserów - Teofila Trzcińskiego i Arnolda Szyfmana, których skutecznie nakłaniał do wystawiania sztuk niekonwencjonalnego twórcy, jakim był Witkacy. Następnie właścicielem portretu został jego syn, Stanisław Żeleński, który był aktorem.
Opracowała dr Anna Żakiewicz, historyk sztuki, witkacolog
(info: www.witkacy.hg.pl)