Portret kolegi artysty, Zygmunta Zubalewicza, urzędnika i oficera łączności (ur. 1878). Sichulski poznał go, gdy bywał w salonie artystycznym Elizy Pareńskiej (Wielopole 4), której Zubalewicz był sąsiadem (Wielopole 5). Panowie byli rówieśnikami, Sichulski studiował w Akademii, Zubalewicz zaczynał karierę jako urzędnik telegrafu. O pani Pareńskiej mawiano w Krakowie, iż ogarnięta jest "furią towarzyskości", przyjmuje bez liku gości zawsze, w każdych okolicznościach. Jej salon, prócz towarzyskiej, pełnił funkcję kulturową. Boy pisał: Gdyby ktoś w skrócie i z lekceważeniem chronologii sportretował salon pani Lizy, byłby to piękny dokument. Stolik winta, do którego siadają: Jacek Malczewski, Asnyk, Wyczółkowski, Stanisławski, Feliks Jasieński. Kibicuje Władysław Żeleński, zatykając sobie uszy, bo właśnie Przybyszewski genialnie znęca się nad wspaniałym bechsteinem. Opodal dysputuje Sewer z Arturem Górskim i z Reymontem; Rydel i Starzewski przekomarzają się z panienkami, a Wyspiański przysłuchuje się roztargniony na pozór, ale utrwalając każde słowo, a zwłaszcza każdy ton. Trzciński robi minki primadonny, Karol Frycz komponuje z różnobarwnych szmatek kostiumy na jakąś improwizowaną maskaradę, »Sichul« spotwarza ludzkość swymi karykaturami".

31
Kazimierz SICHULSKI (1879 - 1942)

Portret konny Zygmunta Zubalewicza, 1905

Olej, płótno; wym.: 87 x 109 cm; sygn. p.d.: Kochanemu Zygmuntowi Sichul 05. Na odwrocie opis autorski: "Zubalewicz". Obraz po konserwacji.

Kup abonament Wykup abonament, aby zobaczyć więcej informacji

Portret kolegi artysty, Zygmunta Zubalewicza, urzędnika i oficera łączności (ur. 1878). Sichulski poznał go, gdy bywał w salonie artystycznym Elizy Pareńskiej (Wielopole 4), której Zubalewicz był sąsiadem (Wielopole 5). Panowie byli rówieśnikami, Sichulski studiował w Akademii, Zubalewicz zaczynał karierę jako urzędnik telegrafu. O pani Pareńskiej mawiano w Krakowie, iż ogarnięta jest "furią towarzyskości", przyjmuje bez liku gości zawsze, w każdych okolicznościach. Jej salon, prócz towarzyskiej, pełnił funkcję kulturową. Boy pisał: Gdyby ktoś w skrócie i z lekceważeniem chronologii sportretował salon pani Lizy, byłby to piękny dokument. Stolik winta, do którego siadają: Jacek Malczewski, Asnyk, Wyczółkowski, Stanisławski, Feliks Jasieński. Kibicuje Władysław Żeleński, zatykając sobie uszy, bo właśnie Przybyszewski genialnie znęca się nad wspaniałym bechsteinem. Opodal dysputuje Sewer z Arturem Górskim i z Reymontem; Rydel i Starzewski przekomarzają się z panienkami, a Wyspiański przysłuchuje się roztargniony na pozór, ale utrwalając każde słowo, a zwłaszcza każdy ton. Trzciński robi minki primadonny, Karol Frycz komponuje z różnobarwnych szmatek kostiumy na jakąś improwizowaną maskaradę, »Sichul« spotwarza ludzkość swymi karykaturami".