Prezentowany obraz został namalowany przez Ajdukiewicza zapewne w Wiedniu, gdzie przeniósł się w 1882 roku po dużym sukcesie namalowanych obrazów „Portret Heleny Modrzejewskiej” z 1880 r. (w zbiorach Muzeum Narodowego w Krakowie) i „Sztab arcyksięcia Alberta” (1880 r.). W 1884 przejął pracownię po zmarłym Hansie Makarcie. Tam właśnie powstały portrety, w tym konne, cesarza Franciszka Józefa i arcyksięcia Rudolfa. W 1904 r. został malarzem dworu rumuńskiego. Ajdukiewicz był portrecistą rozchwytywanym przez arystokrację Sofii, Londynu, Konstantynopola, Bukaresztu czy Petersburga.
Jak pisał współczesny Ajdukiewiczowi Jan Bołoz: „(…) A ta żywość tych portretów, tryskających prawdą, ta trafność podchwyconych ruchów i gestów jest tu wprost zdumiewająca! (…) Ani Brandt ani Kowalski nie byliby temu problemowi sprostali. Gdziekolwiek oni na portret natknąć się musieli, potknęli się; znany portret „ministra Lutza na polowaniu” pędzla Kowalskiego jest sztywny i drewniany, a portrety króla Jana i królowej Marysieńki na brandtowskim „Kuligu Wilanowskim” mrożą, bardziej jeszcze, niż twardy śnieg skrzący, po którym złote sanie ruszając z miejsca aż jękły! Ajdukiewicz posiadł był tę rzadką, nader rzadką zdolność łączenia w danej postaci jej walorów duchowych z życiowo-zmysłowymi.” Jan Bołoz Antoniewicz, Tadeusz Ajdukiewicz, Lwów 1916, s. 17–18.
olej, deska, 60,5 x 50 cm
sygn. p. d.: Tadeusz Ajdukiewicz
Prezentowany obraz został namalowany przez Ajdukiewicza zapewne w Wiedniu, gdzie przeniósł się w 1882 roku po dużym sukcesie namalowanych obrazów „Portret Heleny Modrzejewskiej” z 1880 r. (w zbiorach Muzeum Narodowego w Krakowie) i „Sztab arcyksięcia Alberta” (1880 r.). W 1884 przejął pracownię po zmarłym Hansie Makarcie. Tam właśnie powstały portrety, w tym konne, cesarza Franciszka Józefa i arcyksięcia Rudolfa. W 1904 r. został malarzem dworu rumuńskiego. Ajdukiewicz był portrecistą rozchwytywanym przez arystokrację Sofii, Londynu, Konstantynopola, Bukaresztu czy Petersburga.
Jak pisał współczesny Ajdukiewiczowi Jan Bołoz: „(…) A ta żywość tych portretów, tryskających prawdą, ta trafność podchwyconych ruchów i gestów jest tu wprost zdumiewająca! (…) Ani Brandt ani Kowalski nie byliby temu problemowi sprostali. Gdziekolwiek oni na portret natknąć się musieli, potknęli się; znany portret „ministra Lutza na polowaniu” pędzla Kowalskiego jest sztywny i drewniany, a portrety króla Jana i królowej Marysieńki na brandtowskim „Kuligu Wilanowskim” mrożą, bardziej jeszcze, niż twardy śnieg skrzący, po którym złote sanie ruszając z miejsca aż jękły! Ajdukiewicz posiadł był tę rzadką, nader rzadką zdolność łączenia w danej postaci jej walorów duchowych z życiowo-zmysłowymi.” Jan Bołoz Antoniewicz, Tadeusz Ajdukiewicz, Lwów 1916, s. 17–18.