W połowie lat 20. Witkacy, rozczarowany brakiem zrozumienia publiczności, porzucił nie przynoszące mu ani zysków, ani uznania malarstwo olejne i powołał do życia jednoosobową Firmę Portretową „S.I. Witkiewicz“. Sformułował wówczas Regulamin, określający zasady funkcjonowania Firmy i wyszczególniający pięć podstawowych typów wizerunków – oznaczonych kolejnymi literami alfabetu od A do E – określających konwencję, w jakiej portret miał być wykonywany.

Najbardziej popularny był typ B – realistyczny, w miarę obiektywny, prezentujący modela w popiersiu, na neutralnym tle, ujmujący głowę w nieregularne obramowanie na kształt aureoli. Taki właśnie, w założeniu, miał być także prezentowany portret kobiety, malowany w grudniu 1934 r. Ma on jednak dodatkowe oznaczenie w postaci litery A, co według Regulaminu Firmy określało portret „wylizany“, tzn. wyidealizowany z bardzo starannie opracowaną twarzą – odpowiedni raczej dla twarzy kobiecych niż męskich. Wykonanie „gładkie“, z pewnym zatraceniem charakteru na korzyść upiększenia, względnie zaakcentowania „ładności“. Najwyraźniej w trakcie seansu artysta docenił urodę modelki – jej klasyczne rysy, łagodny wyraz dużych ciemnych oczu oraz długą szyję. Suknia została potraktowana szkicowo, by nie stanowiła konkurencji dla delikatnej twarzy kobiety.

Zmiana kwalifikacji portretu nie pozostawała oczywiście bez wpływu na cenę. O ile portret typu B kosztował 250 zł (równowartość przyzwoitej miesięcznej pensji), to koszt wizerunku wykonanego w typie A wynosił 350 zł.

Pozostałe adnotacje przy sygnaturze oznaczają, że Witkacy w dniu portretowania nie pił alkoholu (NΠ) ani nie palił papierosów (NP), za to wzmocnił się filiżanką herbaty (herb). Sposób rysowania, wykorzystanie barwnych walorów podłoża oraz sygnatura i towarzyszące jej adnotacje świadczą niezbicie o autorstwie Witkacego.
Z ekspertyzy dr Anny Żakiewicz

36
Stanisław Ignacy Witkiewicz WITKACY (1885 Warszawa -1939 Jeziory na Polesiu)

PORTRET KOBIETY, XII 1934

pastel, papier brązowy naklejony na tekturę
64,5 x 49,5 cm
sygn. u góry po prawej: Ignacy I Witkiewicz I 1934 I T.B + A) I NΠ NP I + herb

Do obrazu dołączona jest ekspertyza dr Anny Żakiewicz z lipca 2018 r.

Kup abonament Wykup abonament, aby zobaczyć więcej informacji

W połowie lat 20. Witkacy, rozczarowany brakiem zrozumienia publiczności, porzucił nie przynoszące mu ani zysków, ani uznania malarstwo olejne i powołał do życia jednoosobową Firmę Portretową „S.I. Witkiewicz“. Sformułował wówczas Regulamin, określający zasady funkcjonowania Firmy i wyszczególniający pięć podstawowych typów wizerunków – oznaczonych kolejnymi literami alfabetu od A do E – określających konwencję, w jakiej portret miał być wykonywany.

Najbardziej popularny był typ B – realistyczny, w miarę obiektywny, prezentujący modela w popiersiu, na neutralnym tle, ujmujący głowę w nieregularne obramowanie na kształt aureoli. Taki właśnie, w założeniu, miał być także prezentowany portret kobiety, malowany w grudniu 1934 r. Ma on jednak dodatkowe oznaczenie w postaci litery A, co według Regulaminu Firmy określało portret „wylizany“, tzn. wyidealizowany z bardzo starannie opracowaną twarzą – odpowiedni raczej dla twarzy kobiecych niż męskich. Wykonanie „gładkie“, z pewnym zatraceniem charakteru na korzyść upiększenia, względnie zaakcentowania „ładności“. Najwyraźniej w trakcie seansu artysta docenił urodę modelki – jej klasyczne rysy, łagodny wyraz dużych ciemnych oczu oraz długą szyję. Suknia została potraktowana szkicowo, by nie stanowiła konkurencji dla delikatnej twarzy kobiety.

Zmiana kwalifikacji portretu nie pozostawała oczywiście bez wpływu na cenę. O ile portret typu B kosztował 250 zł (równowartość przyzwoitej miesięcznej pensji), to koszt wizerunku wykonanego w typie A wynosił 350 zł.

Pozostałe adnotacje przy sygnaturze oznaczają, że Witkacy w dniu portretowania nie pił alkoholu (NΠ) ani nie palił papierosów (NP), za to wzmocnił się filiżanką herbaty (herb). Sposób rysowania, wykorzystanie barwnych walorów podłoża oraz sygnatura i towarzyszące jej adnotacje świadczą niezbicie o autorstwie Witkacego.
Z ekspertyzy dr Anny Żakiewicz