Bibl.: Wiesław Banach, Zdzisław Beksiński w Muzeum Historycznym w Sanoku, Sanok 2005, s. 40.
Sam artysta tak wypowiedział się o rzadkim przypadku psychologicznego ujęcia w swojej fotografii: "W gruncie rzeczy, szukam [w portrecie] raczej bryły, oświetlenia, może plastycznego wyrazu. Natomiast na pewno nie psychologii. Inaczej było chyba tylko w przypadku mojego dziadka, którego fotografowałem w formacie poziomym. On miewał od czasu do czasu takie typowe dla naszej rodziny zagapienie się, jakby nieco schizofreniczne. Coś mi w nim przypominało Teodora Gericaulta, przedstawiającego szaleńca. Tam jest takie właśnie spojrzenie. I moja matka, i nawet mój syn też potrafili się w ten sposób zagapić. Ja prawdopodobnie również. No więc jak się zabrałem do tego portretu, to on mi za diabła tak nie chciał się zagapić. Chyba ze sześć rolek filmu poświęciłem, żeby wreszcie uchwycić tę mimikę...Ale to był wyjątkowy wypadek, żeby chodziło mi o konkretny wyraz twarzy..."

209
Zdzisław BEKSIŃSKI (1929 Sanok - 2005 Warszawa)

Portret dziadka artysty, ok. 1955

fotografia czarno-biała, papier matowy,
17,50 x 15,50 cm (format papieru);
16,50 x 14,50 cm (w świetle passe-partout);
na odwrocie stemple: autorski, Polskiego Towarzystwa Fotograficznego, Towarzystwa Fotograficznego w Gdańsku

Kup abonament Wykup abonament, aby zobaczyć więcej informacji

Bibl.: Wiesław Banach, Zdzisław Beksiński w Muzeum Historycznym w Sanoku, Sanok 2005, s. 40.
Sam artysta tak wypowiedział się o rzadkim przypadku psychologicznego ujęcia w swojej fotografii: "W gruncie rzeczy, szukam [w portrecie] raczej bryły, oświetlenia, może plastycznego wyrazu. Natomiast na pewno nie psychologii. Inaczej było chyba tylko w przypadku mojego dziadka, którego fotografowałem w formacie poziomym. On miewał od czasu do czasu takie typowe dla naszej rodziny zagapienie się, jakby nieco schizofreniczne. Coś mi w nim przypominało Teodora Gericaulta, przedstawiającego szaleńca. Tam jest takie właśnie spojrzenie. I moja matka, i nawet mój syn też potrafili się w ten sposób zagapić. Ja prawdopodobnie również. No więc jak się zabrałem do tego portretu, to on mi za diabła tak nie chciał się zagapić. Chyba ze sześć rolek filmu poświęciłem, żeby wreszcie uchwycić tę mimikę...Ale to był wyjątkowy wypadek, żeby chodziło mi o konkretny wyraz twarzy..."