Do obrazu dołączona ekspertyza witkacologa – dr Anny Żakiewicz (kuratorka i autorka wielu wystaw i publikacji o Witkacym, kurator zbiorów Witkacego w Muzeum Narodowym w Warszawie) z 2024 roku.
„Portret Anny M. został zakwalifikowany do typu B zakładającego w Regulaminie „rodzaj charakterystyczny, jednak bez cienia karykatury (…) stosunek do modela obiektywny”. Niekiedy Witkacy dodawał do oznaczenia typu B małą literkę „s”, co nie było ujęte w Regulaminie, ale zapewne miało wskazywać, że portret wykracza poza zwykłą typologię, jest „specjalny”. I rzeczywiście – na tle innych portretów wykonanych w typie B wizerunek Anny M. jest niezwykły, gdyż przedstawia dosyć wiernie odtworzoną twarz modelki, jest jednak ona niejako wpisana, wręcz zagłębiona w zbocze spiczastej góry, która dodatkowo – niczym szal – otula ją po bokach, a nawet zawija się wokół szyi. […] Jako mieszkaniec Zakopanego od piątego roku życia Witkacy dość często wykonywał portrety z górami w tle, jednak sytuacja, kiedy szczyt górski wchłania postać ludzką znamy tylko z jeszcze jednego przykładu – autoportretu artysty z Bronisławą Włodarską i Jerzym Langierem z 1938 roku (obecnie w Muzeum Tatrzańskim w Zakopanem). Wizerunek Anny M. wykonany siedem lat wcześniej jest więc unikatowy.”
„Ponadto sposób ujęcia twarzy koresponduje z portretami kobiecymi w specjalnym, nieujętym w Regulaminie Firmy Portretowej stworzonym przez Witkacego typie Alcoforado przedstawiającym modelki z uniesionymi twarzami i przymkniętymi w ekstazie miłosnej oczami. Nazwa pochodziła od nazwiska portugalskiej zakonnicy Mariany Alcoforado (1640–1723) z klasztoru klarysek w Beja, uwiedzionej przez francuskiego żołnierza Noëla Bouton de Chamilly’ego. W 1669 roku we Francji opublikowano jej pięć listów do uwodziciela, który rozbudził jej namiętność. Polskie wydanie utworu ukazało się w 1911 roku we Lwowie w tłumaczeniu Stanisława Przybyszewskiego i Witkacy go z pewnością znał. Portret Anny M. wykonany we wrześniu 1931 roku z pewnością nie wyraża ekstazy, lecz raczej obietnicę ukrytej we wnętrzu góry kobiety, która kusi uwodzicielskim spojrzeniem, co czyni ją także przedstawicielką odwiecznego mitu kobiecości wodzącej mężczyzn na pokuszenie jak bibilijna Ewa czy legendarne syreny wabiące śpiewem i doprowadzające do zguby. Motyw ten popularny w literaturze i sztuce przełomu XIX i XX wieku fascynował Witkacego przez całe życie i często wykorzystywał je w swoich dziełach czyniąc to w swój własny, specyficzny sposób. Jak widać, mistrzostwo artysty nie sprowadzało się tylko do sprawnego posługiwania się kredkami i umiejętności wiernego sportretowania modelki. Potrafił też zawrzeć w swoim dziele całe bogactwo wątków, często – o wartości ponadczasowej. […] Reasumując – portret Anny M. wykonany we wrześniu 1931 roku jest absolutnie dziełem unikatowym – zarówno ze względu na jego efektowną, nietypową formę, jak i zawarte w nim treści dające wgląd w sporą część całości twórczości artysty.” (fragmenty ekspertyzy dr Anny Żakiewicz)
pastel, papier szary, 64,4 × 50 cm
sygn. u dołu po prawej: „(T.Bs) Witkacy 1931 IX/Nπ NP/+ pyfko”
Do obrazu dołączona ekspertyza witkacologa – dr Anny Żakiewicz (kuratorka i autorka wielu wystaw i publikacji o Witkacym, kurator zbiorów Witkacego w Muzeum Narodowym w Warszawie) z 2024 roku.
„Portret Anny M. został zakwalifikowany do typu B zakładającego w Regulaminie „rodzaj charakterystyczny, jednak bez cienia karykatury (…) stosunek do modela obiektywny”. Niekiedy Witkacy dodawał do oznaczenia typu B małą literkę „s”, co nie było ujęte w Regulaminie, ale zapewne miało wskazywać, że portret wykracza poza zwykłą typologię, jest „specjalny”. I rzeczywiście – na tle innych portretów wykonanych w typie B wizerunek Anny M. jest niezwykły, gdyż przedstawia dosyć wiernie odtworzoną twarz modelki, jest jednak ona niejako wpisana, wręcz zagłębiona w zbocze spiczastej góry, która dodatkowo – niczym szal – otula ją po bokach, a nawet zawija się wokół szyi. […] Jako mieszkaniec Zakopanego od piątego roku życia Witkacy dość często wykonywał portrety z górami w tle, jednak sytuacja, kiedy szczyt górski wchłania postać ludzką znamy tylko z jeszcze jednego przykładu – autoportretu artysty z Bronisławą Włodarską i Jerzym Langierem z 1938 roku (obecnie w Muzeum Tatrzańskim w Zakopanem). Wizerunek Anny M. wykonany siedem lat wcześniej jest więc unikatowy.”
„Ponadto sposób ujęcia twarzy koresponduje z portretami kobiecymi w specjalnym, nieujętym w Regulaminie Firmy Portretowej stworzonym przez Witkacego typie Alcoforado przedstawiającym modelki z uniesionymi twarzami i przymkniętymi w ekstazie miłosnej oczami. Nazwa pochodziła od nazwiska portugalskiej zakonnicy Mariany Alcoforado (1640–1723) z klasztoru klarysek w Beja, uwiedzionej przez francuskiego żołnierza Noëla Bouton de Chamilly’ego. W 1669 roku we Francji opublikowano jej pięć listów do uwodziciela, który rozbudził jej namiętność. Polskie wydanie utworu ukazało się w 1911 roku we Lwowie w tłumaczeniu Stanisława Przybyszewskiego i Witkacy go z pewnością znał. Portret Anny M. wykonany we wrześniu 1931 roku z pewnością nie wyraża ekstazy, lecz raczej obietnicę ukrytej we wnętrzu góry kobiety, która kusi uwodzicielskim spojrzeniem, co czyni ją także przedstawicielką odwiecznego mitu kobiecości wodzącej mężczyzn na pokuszenie jak bibilijna Ewa czy legendarne syreny wabiące śpiewem i doprowadzające do zguby. Motyw ten popularny w literaturze i sztuce przełomu XIX i XX wieku fascynował Witkacego przez całe życie i często wykorzystywał je w swoich dziełach czyniąc to w swój własny, specyficzny sposób. Jak widać, mistrzostwo artysty nie sprowadzało się tylko do sprawnego posługiwania się kredkami i umiejętności wiernego sportretowania modelki. Potrafił też zawrzeć w swoim dziele całe bogactwo wątków, często – o wartości ponadczasowej. […] Reasumując – portret Anny M. wykonany we wrześniu 1931 roku jest absolutnie dziełem unikatowym – zarówno ze względu na jego efektowną, nietypową formę, jak i zawarte w nim treści dające wgląd w sporą część całości twórczości artysty.” (fragmenty ekspertyzy dr Anny Żakiewicz)