W 1949 ukończył studia na krakowskiej ASP pod kierunkiem prof. Eugeniusza Eibischa. W 1950, podążając za Eibischem, przeniósł się na warszawską uczelnię, gdzie został asystentem profesora. Artysta przeszedł etap malarstwa informel, eksperymentował z technikami, tworząc m.in. enkaustyczne "Pejzaże włoskie". Były to kompozycje w pełni abstrakcyjne, jedynie poprzez tytuły odsyłające do świata zewnętrznego. W 1959 pierwszy raz wyjechał do Bagdadu, gdzie nauczał technik graficznych. Zetknięcie się z bliskowschodnim krajobrazem zaowocowało nową formułą ujęcia pejzażu. Malarz zaczął zmieniać konwencję na zbliżoną do abstrakcji geometrycznej. Artymowski podkreślał jednak: "Nie chcę, aby geometria stała się rodzajem gorsetu, krępującego zbytnio wyobraźnię, i chociaż w latach ostatnich wiele moich prac opierałem na elementach koła i kwadratu, to jednak kolor, przestrzeń i nastrój posiadają dla mnie znaczenie pierwszorzędne". Z obserwacji bliskowschodniego pejzażu artysta wysnuł spostrzeżenia, które wyjaśniają ikonografię jego prac: "U nas słońce jest radością - tam najgroźniejszym wrogiem. Wszystko się przed słońcem kryje [...] Irak jest na ogół płaski, na pustyni wszystko się dzieje na linii horyzontu, pustynia zwiększa skalę każdego przedmiotu - przez brak kontrastu". Malarz ograniczył się do przedstawiania słońca i horyzontu. Widać to wyraźnie w pracach z pejzażem w tytule - prostokątnych obrazach, w których pas na dole kompozycji wyznacza horyzont, zaś okrąg/ kula (niekiedy figura obwiedziona jest linią, innym razem cieniowanie nadaje wypukłość), budzi jednoznaczne skojarzenie z tarczą słońca.
Prezentowana kompozycja przedstawia okrąg wpisany w kwadrat. Wysublimowana wizja traci związek z rzeczywistością fizyczną, słabną asocjacje z krajobrazem, znika linia horyzontu. Zarówno kompozycja jak i barwa zyskują wymiar symboliczny: "Prace moje są zazwyczaj pejzażami, a właściwie wspomnieniami miejsc i nastrojów, które staram się ująć w sposób jak najbardziej prosty. Graniczą one zresztą ze znakiem, względnie mają znaczenie symbolu".
akwarela, collage/papier na tekturze, 40 x 40 cm
sygnowany, datowany i opisany na odwrocie: Południe X, 1970 | akw. coll. | 40 x 40 | w kółku nr 157
W 1949 ukończył studia na krakowskiej ASP pod kierunkiem prof. Eugeniusza Eibischa. W 1950, podążając za Eibischem, przeniósł się na warszawską uczelnię, gdzie został asystentem profesora. Artysta przeszedł etap malarstwa informel, eksperymentował z technikami, tworząc m.in. enkaustyczne "Pejzaże włoskie". Były to kompozycje w pełni abstrakcyjne, jedynie poprzez tytuły odsyłające do świata zewnętrznego. W 1959 pierwszy raz wyjechał do Bagdadu, gdzie nauczał technik graficznych. Zetknięcie się z bliskowschodnim krajobrazem zaowocowało nową formułą ujęcia pejzażu. Malarz zaczął zmieniać konwencję na zbliżoną do abstrakcji geometrycznej. Artymowski podkreślał jednak: "Nie chcę, aby geometria stała się rodzajem gorsetu, krępującego zbytnio wyobraźnię, i chociaż w latach ostatnich wiele moich prac opierałem na elementach koła i kwadratu, to jednak kolor, przestrzeń i nastrój posiadają dla mnie znaczenie pierwszorzędne". Z obserwacji bliskowschodniego pejzażu artysta wysnuł spostrzeżenia, które wyjaśniają ikonografię jego prac: "U nas słońce jest radością - tam najgroźniejszym wrogiem. Wszystko się przed słońcem kryje [...] Irak jest na ogół płaski, na pustyni wszystko się dzieje na linii horyzontu, pustynia zwiększa skalę każdego przedmiotu - przez brak kontrastu". Malarz ograniczył się do przedstawiania słońca i horyzontu. Widać to wyraźnie w pracach z pejzażem w tytule - prostokątnych obrazach, w których pas na dole kompozycji wyznacza horyzont, zaś okrąg/ kula (niekiedy figura obwiedziona jest linią, innym razem cieniowanie nadaje wypukłość), budzi jednoznaczne skojarzenie z tarczą słońca.
Prezentowana kompozycja przedstawia okrąg wpisany w kwadrat. Wysublimowana wizja traci związek z rzeczywistością fizyczną, słabną asocjacje z krajobrazem, znika linia horyzontu. Zarówno kompozycja jak i barwa zyskują wymiar symboliczny: "Prace moje są zazwyczaj pejzażami, a właściwie wspomnieniami miejsc i nastrojów, które staram się ująć w sposób jak najbardziej prosty. Graniczą one zresztą ze znakiem, względnie mają znaczenie symbolu".