Urodził się w Krakowie. Matka przyszłego artysty była katoliczką, a ojciec grekokatolikiem, który w tajemnicy przed żoną zabierał syna na cerkiewne nabożeństwa, będące dla małego Jerzego niezwykłym przeżyciem, podobnie jak odwiedziny w Ukraińskim Muzeum we Lwowie. Po latach Nowosielski wspominał: "Moja świadomość została zaatakowana przez kolosalną ilość ikon, które były pierwszorzędnymi dziełami sztuki. Do dziś pamiętam ten wstrząs. Wydawało mi się, że mi płuca rozerwie z zachwytu. To trochę jak pierwsza miłość. To się pamięta i to ustawia człowieka na całe życie".
W 1942 roku w czasie studiów na Wydziale Malarstwa Dekoracyjnego krakowskiej Kunstgewerbeschule zdecydował się wstąpić do klasztoru. Osiem godzin modlitwy, osiem godzin pracy, osiem godzin wypoczynku - tak chciał żyć. Jednak podczas dekorowania cerkwi w Bolechowie nabawił się zapalenia stawów i został odesłany do domu. Do klasztoru już nie wrócił, a wojna odebrała mu wiarę. "W Boga jest prawie w ogóle niemożliwe wierzyć. W diabła musi się wierzyć, bo się go dotyka na co dzień" - mówił.
Nowosielski malował pejzaże, akty, abstrakcje, ale swoją sztukę postrzegał jako pisanie ikon. Dziś jego dzieła zdobią liczne świątynie w Lourdes, Warszawie, Tychach, Lublinie czy Krakowie, ale w latach 50. nigdzie się nie podobały.
olej, płótno, 40 x 60 cm
na odwrocie nieczytelna pieczątka Wydziału Ochrony Zabytków
Obraz należący do klasycznego nurtu twórczości artysty, ale rzadko spotykany na rynku.
* droit de suite
Urodził się w Krakowie. Matka przyszłego artysty była katoliczką, a ojciec grekokatolikiem, który w tajemnicy przed żoną zabierał syna na cerkiewne nabożeństwa, będące dla małego Jerzego niezwykłym przeżyciem, podobnie jak odwiedziny w Ukraińskim Muzeum we Lwowie. Po latach Nowosielski wspominał: "Moja świadomość została zaatakowana przez kolosalną ilość ikon, które były pierwszorzędnymi dziełami sztuki. Do dziś pamiętam ten wstrząs. Wydawało mi się, że mi płuca rozerwie z zachwytu. To trochę jak pierwsza miłość. To się pamięta i to ustawia człowieka na całe życie".
W 1942 roku w czasie studiów na Wydziale Malarstwa Dekoracyjnego krakowskiej Kunstgewerbeschule zdecydował się wstąpić do klasztoru. Osiem godzin modlitwy, osiem godzin pracy, osiem godzin wypoczynku - tak chciał żyć. Jednak podczas dekorowania cerkwi w Bolechowie nabawił się zapalenia stawów i został odesłany do domu. Do klasztoru już nie wrócił, a wojna odebrała mu wiarę. "W Boga jest prawie w ogóle niemożliwe wierzyć. W diabła musi się wierzyć, bo się go dotyka na co dzień" - mówił.
Nowosielski malował pejzaże, akty, abstrakcje, ale swoją sztukę postrzegał jako pisanie ikon. Dziś jego dzieła zdobią liczne świątynie w Lourdes, Warszawie, Tychach, Lublinie czy Krakowie, ale w latach 50. nigdzie się nie podobały.