Po klęsce powstania listopadowego artysta wyjechał do Paryża, gdzie przebywał w latach 1832-1835. Na ten właśnie okres przypada czas powstania prezentowanej akwareli. Wskazuje na to zarówno stylistyka dzieła, jak i uproszczona sygnatura.
Dopiero zapoznanie z ówczesną sztuką francuskiego romantyzmu – z dziełami Géricaulta i Delacroix – dały impuls do działania, który dotychczas zduszany był przez rozliczne obowiązki. Michałowski rozpoczął studia w pracowni Charleta (przyjaciela Géricaulta), która dawała wiele swobody twórczej. Mógł zatem bez skrępowania rozwinąć swój niewątpliwy talent.
Michałowski stał się mistrzem akwareli, artystą operującym farbami wodnymi z prawdziwą wirtuozerią. Jego dzieła cieszyły się w owym czasie ogromnym powodzeniem, a według współczesnych świadectw, cały Paryż lata za jego końmi: artyści, amatorowie, znawcy, nie-znawcy, wszyscy chcą mieć konie „Micalouskiego“, jak go nazywają. Jednym słowem jest to człowiek nadzwyczajny: ma stado w głowie i więcej jeszcze bo sprzedaje swoje konie na wagę złota, czego by z żywymi końmi nie dokazał (C. Michałowska, Piotr Michałowski. Rys życia, zawód artystyczny, działalność w życiu publicznym, Kraków 1911, s. 60).
Najtrafniej twórczość Michałowskiego scharakteryzowała jego córka – Celina pisząc, m.in.: Tła obrazów jego i akwarel pełne są świeżości, czuć w nich powietrze, światło i życie [...] Jego sposób malowania koni jest mu zupełnie właściwy. W akwareli jedno śmiałe pociągnięcie pędzla starczy dla doskonałego oddania szyi i wiążących się, ku dołowi spływających szczegółów muskulatury, a skład anatomiczny i jego ożywienie na tem nie cierpią, owszem nabierają niezwykłej siły. [...] Niesłychana trafność oka i śmiałość ręki jego w chwytaniu prawdy w liniach, ruchu i wyrazie nie były zdobyte pracą; żadna wprawa, żadne długoletnie studya dać ich w tym stopniu nie mogą – miał je od początku zawodu malarskiego – było to u niego intuicją z iskry wewnętrznej tryśniętą, co przy wielkiej oryginalności, znamię geniuszu na jego dziełach wyciska. Małe czy wielkie, wykończone czy nie, mniejsza o to – geniusz zaznaczył tu swoje piętno – i to daje najmniejszemu szkicowi cenę, jakiej czasem nie mają wielkie płótna wykończone przez malarzy (C. Michałowska, dz. cyt., s. 66).
Wiele akwarel zakupiono wówczas do Anglii i Ameryki, o tych, które zostały we Francji, pisano, że osoby, które je posiadają, nie pozbyłyby się ich za żadną cenę. O swoim powodzeniu artysta donosił wówczas ojcu: Pokazanie moich robót kilku amatorom, artystom sprawiło, niespodziewany skutek: zastałem już w Paryżu wiele żądań na rysunki moje i nie chcąc się z potrzebnych szkiców ogałacać, musiałem wiele odmówić. Wszyscy znajomi artyści mówią, że wkrótce do wielkiej wziętości dojdę. [...] Trzeba tylko Panu Bogu dziękować za ten niespodziany i pomyślny rezultat i z wytrwałością korzystać z otworzonego pola (J.K. Ostrowski, Piotr Michałowski, Warszawa 1985, s. 136).
Paryskie akwarele – wedle słów monografisty artysty, Jana K. Ostrowskiego – łączy przemyślana, choć swobodna kompozycja, ścisłe dostosowanie skali figur do kształtu i rozmiarów karty, delikatność plamy barwnej, uzyskanej za pomocą lekkich, krótkich pociągnięć pędzla, wreszcie staranne, żeby nie powiedzieć drobiazgowe, wykonanie szczegółów. Koloryt jest żywy, jasny, z użyciem przejrzystych błękitów i brązów, uzupełnionych niekiedy plamami czerwieni i żółcieni. Sceny umieszczone są w realnej, ale zazwyczaj szkicowo potraktowanej, przestrzeni, z bielą papieru przebijającą przez delikatny ton tła. Wszystkie akwarele opatrzone są starannie wykaligrafowanymi sygnaturami, nieodmiennie w wersji P. Michalowski, która oszczędzała obcemu odbiorcy trudności wynikających ze specyfiki polskiej ortografii (J.K. Ostrowski, dz. cyt., s. 55).
Zatem ponad wszelką wątpliwość prezentowane Perszerony powstały w czasie pierwszego pobytu artysty w Paryżu i są znakomitym przykładem wirtuozerii i mistrzostwa Piotra Michałowskiego.
akwarela, papier
23,2 x 30,2 cm
sygn. p.d.: P. Michalowski
Po klęsce powstania listopadowego artysta wyjechał do Paryża, gdzie przebywał w latach 1832-1835. Na ten właśnie okres przypada czas powstania prezentowanej akwareli. Wskazuje na to zarówno stylistyka dzieła, jak i uproszczona sygnatura.
Dopiero zapoznanie z ówczesną sztuką francuskiego romantyzmu – z dziełami Géricaulta i Delacroix – dały impuls do działania, który dotychczas zduszany był przez rozliczne obowiązki. Michałowski rozpoczął studia w pracowni Charleta (przyjaciela Géricaulta), która dawała wiele swobody twórczej. Mógł zatem bez skrępowania rozwinąć swój niewątpliwy talent.
Michałowski stał się mistrzem akwareli, artystą operującym farbami wodnymi z prawdziwą wirtuozerią. Jego dzieła cieszyły się w owym czasie ogromnym powodzeniem, a według współczesnych świadectw, cały Paryż lata za jego końmi: artyści, amatorowie, znawcy, nie-znawcy, wszyscy chcą mieć konie „Micalouskiego“, jak go nazywają. Jednym słowem jest to człowiek nadzwyczajny: ma stado w głowie i więcej jeszcze bo sprzedaje swoje konie na wagę złota, czego by z żywymi końmi nie dokazał (C. Michałowska, Piotr Michałowski. Rys życia, zawód artystyczny, działalność w życiu publicznym, Kraków 1911, s. 60).
Najtrafniej twórczość Michałowskiego scharakteryzowała jego córka – Celina pisząc, m.in.: Tła obrazów jego i akwarel pełne są świeżości, czuć w nich powietrze, światło i życie [...] Jego sposób malowania koni jest mu zupełnie właściwy. W akwareli jedno śmiałe pociągnięcie pędzla starczy dla doskonałego oddania szyi i wiążących się, ku dołowi spływających szczegółów muskulatury, a skład anatomiczny i jego ożywienie na tem nie cierpią, owszem nabierają niezwykłej siły. [...] Niesłychana trafność oka i śmiałość ręki jego w chwytaniu prawdy w liniach, ruchu i wyrazie nie były zdobyte pracą; żadna wprawa, żadne długoletnie studya dać ich w tym stopniu nie mogą – miał je od początku zawodu malarskiego – było to u niego intuicją z iskry wewnętrznej tryśniętą, co przy wielkiej oryginalności, znamię geniuszu na jego dziełach wyciska. Małe czy wielkie, wykończone czy nie, mniejsza o to – geniusz zaznaczył tu swoje piętno – i to daje najmniejszemu szkicowi cenę, jakiej czasem nie mają wielkie płótna wykończone przez malarzy (C. Michałowska, dz. cyt., s. 66).
Wiele akwarel zakupiono wówczas do Anglii i Ameryki, o tych, które zostały we Francji, pisano, że osoby, które je posiadają, nie pozbyłyby się ich za żadną cenę. O swoim powodzeniu artysta donosił wówczas ojcu: Pokazanie moich robót kilku amatorom, artystom sprawiło, niespodziewany skutek: zastałem już w Paryżu wiele żądań na rysunki moje i nie chcąc się z potrzebnych szkiców ogałacać, musiałem wiele odmówić. Wszyscy znajomi artyści mówią, że wkrótce do wielkiej wziętości dojdę. [...] Trzeba tylko Panu Bogu dziękować za ten niespodziany i pomyślny rezultat i z wytrwałością korzystać z otworzonego pola (J.K. Ostrowski, Piotr Michałowski, Warszawa 1985, s. 136).
Paryskie akwarele – wedle słów monografisty artysty, Jana K. Ostrowskiego – łączy przemyślana, choć swobodna kompozycja, ścisłe dostosowanie skali figur do kształtu i rozmiarów karty, delikatność plamy barwnej, uzyskanej za pomocą lekkich, krótkich pociągnięć pędzla, wreszcie staranne, żeby nie powiedzieć drobiazgowe, wykonanie szczegółów. Koloryt jest żywy, jasny, z użyciem przejrzystych błękitów i brązów, uzupełnionych niekiedy plamami czerwieni i żółcieni. Sceny umieszczone są w realnej, ale zazwyczaj szkicowo potraktowanej, przestrzeni, z bielą papieru przebijającą przez delikatny ton tła. Wszystkie akwarele opatrzone są starannie wykaligrafowanymi sygnaturami, nieodmiennie w wersji P. Michalowski, która oszczędzała obcemu odbiorcy trudności wynikających ze specyfiki polskiej ortografii (J.K. Ostrowski, dz. cyt., s. 55).
Zatem ponad wszelką wątpliwość prezentowane Perszerony powstały w czasie pierwszego pobytu artysty w Paryżu i są znakomitym przykładem wirtuozerii i mistrzostwa Piotra Michałowskiego.