Autentyczność obrazu skonsultowana z Andrzejem Szczepaniakiem – historykiem sztuki, kuratorem wystaw, dyrektorem wykonawczym Galerii Starmach, redaktorem, m.in. wydanych przez Skirę albumów Henryk Stażewski (2018), Jerzy Nowosielski (2019).
Obraz opisany i reprodukowany:
– Chris Sztyber, Mój drugi świat. My second World. Kolekcja Malarstwa Polskiego. Polish Painting Collection, s. 143, il. barwna.
O „zielonych“ pejzażach Nowosielskiego pisała Krystyna Czerni, wspominając wakacje w Ustroniu w 1987 roku: Miałam szczęście podpatrywać jego codzienną pracę. Było upalne lato, nastrój wakacyjny, niedzielny. Mistrz miał niewiele farb – głównie różne odcienie zieleni – i stary kolorowy kalendarz z widokami prawosławnych klasztorów i cerkwi: Ławra Poczajowska, Ławra Peczerska, małe łemkowskie śwątynie, wielkie monastery. Na świecie było słonecznie i zielono, Nowosielski popatrywał trochę przez okno, trochę w kalendarz i – jak Nikifor – wiedziony intuicją, malował małe zielone widoczki.
Nie byłby rzecz jasna sobą, gdyby i tu nie znalazł teoretycznej podbudowy. Czytał właśnie świeżo wydane listy impresjonistów i w tradycyjne wieczorne butady teologiczne wplatał peany na cześć francuskich malarzy i ich kolorystycznej świadomości. (Krystyna Czerni, Historia jednej przyjaźni, w: Mieczysław Porębski, Nowosielski, Kraków 2003, s. 270-271)
olej, płótno
27 x 35 cm
sygn. na odwr. na płótnie g.: JERZY NOWOSIELSKI | 1988
Autentyczność obrazu skonsultowana z Andrzejem Szczepaniakiem – historykiem sztuki, kuratorem wystaw, dyrektorem wykonawczym Galerii Starmach, redaktorem, m.in. wydanych przez Skirę albumów Henryk Stażewski (2018), Jerzy Nowosielski (2019).
Obraz opisany i reprodukowany:
– Chris Sztyber, Mój drugi świat. My second World. Kolekcja Malarstwa Polskiego. Polish Painting Collection, s. 143, il. barwna.
O „zielonych“ pejzażach Nowosielskiego pisała Krystyna Czerni, wspominając wakacje w Ustroniu w 1987 roku: Miałam szczęście podpatrywać jego codzienną pracę. Było upalne lato, nastrój wakacyjny, niedzielny. Mistrz miał niewiele farb – głównie różne odcienie zieleni – i stary kolorowy kalendarz z widokami prawosławnych klasztorów i cerkwi: Ławra Poczajowska, Ławra Peczerska, małe łemkowskie śwątynie, wielkie monastery. Na świecie było słonecznie i zielono, Nowosielski popatrywał trochę przez okno, trochę w kalendarz i – jak Nikifor – wiedziony intuicją, malował małe zielone widoczki.
Nie byłby rzecz jasna sobą, gdyby i tu nie znalazł teoretycznej podbudowy. Czytał właśnie świeżo wydane listy impresjonistów i w tradycyjne wieczorne butady teologiczne wplatał peany na cześć francuskich malarzy i ich kolorystycznej świadomości. (Krystyna Czerni, Historia jednej przyjaźni, w: Mieczysław Porębski, Nowosielski, Kraków 2003, s. 270-271)