Już w dzieciństwie tworzył rysunki abstrakcyjne. Jego pierwsze zetknięcie się ze sztuką awangardową nastąpiło po 1918 r., kiedy to Taranczewski poznał prace ekspresjonistów grupy "Bunt", kubizujące obrazy Z. Pronaszki i rzeźby G. Zamoyskiego. Po zdaniu matury w 1921 r. wstąpił do Szkoły Sztuk Zdobniczych w Poznaniu, gdzie kształcił się pod kierunkiem J. Bocheńskiego i J. Wronieckiego. W 1922 r. wyjechał do Krakowa by rozpocząć studia w Akademii Sztuk Pięknych. Trudności finansowe, niemożność utrzymania się, zmusiły go do powrotu do Poznania i kontynuowania nauki w Szkole Sztuk Zdobniczych. Lecz już zimą roku 1923 powrócił do Krakowa, gdzie ukończył pierwszy rok studiów. Wkroczył zarazem w atmosferę futuryzmu, utrzymywał kontakty z L. Chwistkiem i J. Jaremą. W 1925 r. Taranczewski trafił do pracowni F. Pautscha, a w 1927 r. do pracowni F. S. Kowarskiego. Gdy w 1929 r. Kowarski przeniósł się do Warszawy, podążyła za nim grupa krakowskich studentów, wśród nich również Taranczewski. W tym czasie, podobnie jak jego mistrz Kowarski, artysta malował obrazy o bogatej fakturze utrzymane w ciemnych, brunatnych tonacjach. Tej manierze patronowali również mistrzowie dawni - Tycjan i Courbet. Na przełomie roku 1929/30 z Paryża przyjechał do Warszawy T. Czyżewski. Jego prace pobudziły warszawskie środowisko do uprawiania malarstwa kolorystycznego. Również paleta Taranczewskiego rozjaśniła się. Po raz pierwszy wystawił on swe obrazy w 1932 r. na II Salonie Instytutu Propagandy Sztuki w Warszawie. Został członkiem grupy Pryzmat, w której wystawach uczestniczył począwszy od 1933 r. W 1935 r. odbył podróż do Paryża, a w 1937 r. wraz z P. Potworowskim wyjechał do Grecji i Włoch. Po wojnie zaangażował się w organizowanie życia artystycznego w Poznaniu, a od 1950 r. na stałe związał się z Krakowem. Przeprowadzka do Krakowa wyznaczyła zarazem wewnętrzną cezurę w sztuce Taranczewskiego. Poczucie wyobcowania wobec wszechobowiązującej doktryny socrealizmu znalazło przejaw w powstałych w l. 1951-53 martwych naturach i pejzażach ewokujących atmosferę wewnętrznej pustki i nostalgii za czymś bezpowrotnie minionym. Na stan psychiczny artysty oddziaływała też trudna sytuacja osobista wynikająca z długotrwałej choroby żony. Mieszkając na Prądniku Taranczewski malował wówczas "Pejzaż z Prądnika - domki", "Pejzaż z Prądnika - widok na Kraków", "Sad na Prądniku" (prace prezentowane na wystawie monograficznej Taranczewskiego w Muzeum Narodowym w Poznaniu w 1958 r. zorganizowanej przez Z. Kępińskiego). Do tej serii widoków należy również prezentowany obraz obejmujący swym kadrem szeroki wycinek skromnego podmiejskiego krajobrazu uchwycony z podwyższonego punktu widzenia - okna pracowni. Zamaszysty dukt pędzla sumarycznie określa tu zarysy budowli, nad którymi roztacza się teatr pochmurnego nieba. Rozciągnięte horyzontalnie linie pól i dachów równoważy pion samotnego słupa telefonicznego, kopuły i wieże majaczących w błękitnej dali kościołów. Ze znieruchomiałym, jakby pozbawionym ludzkiej obecności pejzażem kontrastuje dynamicznie potraktowana partia nieba.

32
Wacław TARANCZEWSKI (1903 - 1987)

Pejzaż

olej, płótno, 34 x 55,2
sygn. l. d.: T; na rewersie napis: "W. Taranczewski"

Kup abonament Wykup abonament, aby zobaczyć więcej informacji

Już w dzieciństwie tworzył rysunki abstrakcyjne. Jego pierwsze zetknięcie się ze sztuką awangardową nastąpiło po 1918 r., kiedy to Taranczewski poznał prace ekspresjonistów grupy "Bunt", kubizujące obrazy Z. Pronaszki i rzeźby G. Zamoyskiego. Po zdaniu matury w 1921 r. wstąpił do Szkoły Sztuk Zdobniczych w Poznaniu, gdzie kształcił się pod kierunkiem J. Bocheńskiego i J. Wronieckiego. W 1922 r. wyjechał do Krakowa by rozpocząć studia w Akademii Sztuk Pięknych. Trudności finansowe, niemożność utrzymania się, zmusiły go do powrotu do Poznania i kontynuowania nauki w Szkole Sztuk Zdobniczych. Lecz już zimą roku 1923 powrócił do Krakowa, gdzie ukończył pierwszy rok studiów. Wkroczył zarazem w atmosferę futuryzmu, utrzymywał kontakty z L. Chwistkiem i J. Jaremą. W 1925 r. Taranczewski trafił do pracowni F. Pautscha, a w 1927 r. do pracowni F. S. Kowarskiego. Gdy w 1929 r. Kowarski przeniósł się do Warszawy, podążyła za nim grupa krakowskich studentów, wśród nich również Taranczewski. W tym czasie, podobnie jak jego mistrz Kowarski, artysta malował obrazy o bogatej fakturze utrzymane w ciemnych, brunatnych tonacjach. Tej manierze patronowali również mistrzowie dawni - Tycjan i Courbet. Na przełomie roku 1929/30 z Paryża przyjechał do Warszawy T. Czyżewski. Jego prace pobudziły warszawskie środowisko do uprawiania malarstwa kolorystycznego. Również paleta Taranczewskiego rozjaśniła się. Po raz pierwszy wystawił on swe obrazy w 1932 r. na II Salonie Instytutu Propagandy Sztuki w Warszawie. Został członkiem grupy Pryzmat, w której wystawach uczestniczył począwszy od 1933 r. W 1935 r. odbył podróż do Paryża, a w 1937 r. wraz z P. Potworowskim wyjechał do Grecji i Włoch. Po wojnie zaangażował się w organizowanie życia artystycznego w Poznaniu, a od 1950 r. na stałe związał się z Krakowem. Przeprowadzka do Krakowa wyznaczyła zarazem wewnętrzną cezurę w sztuce Taranczewskiego. Poczucie wyobcowania wobec wszechobowiązującej doktryny socrealizmu znalazło przejaw w powstałych w l. 1951-53 martwych naturach i pejzażach ewokujących atmosferę wewnętrznej pustki i nostalgii za czymś bezpowrotnie minionym. Na stan psychiczny artysty oddziaływała też trudna sytuacja osobista wynikająca z długotrwałej choroby żony. Mieszkając na Prądniku Taranczewski malował wówczas "Pejzaż z Prądnika - domki", "Pejzaż z Prądnika - widok na Kraków", "Sad na Prądniku" (prace prezentowane na wystawie monograficznej Taranczewskiego w Muzeum Narodowym w Poznaniu w 1958 r. zorganizowanej przez Z. Kępińskiego). Do tej serii widoków należy również prezentowany obraz obejmujący swym kadrem szeroki wycinek skromnego podmiejskiego krajobrazu uchwycony z podwyższonego punktu widzenia - okna pracowni. Zamaszysty dukt pędzla sumarycznie określa tu zarysy budowli, nad którymi roztacza się teatr pochmurnego nieba. Rozciągnięte horyzontalnie linie pól i dachów równoważy pion samotnego słupa telefonicznego, kopuły i wieże majaczących w błękitnej dali kościołów. Ze znieruchomiałym, jakby pozbawionym ludzkiej obecności pejzażem kontrastuje dynamicznie potraktowana partia nieba.