Malarz, grafik, rzeźbiarz, twórca tkanin artystycznych i ceramik. Profesor ASP w Warszawie oraz dwukrotny dziekan Wydziału Malarstwa tej uczelni.
Artysta wypracował własny, niepowtarzalny język formalny, łączący abstrakcyjne motywy inspirowane naturą z tradycjami polskiego koloryzmu. Taki stan osiągnął, gdy rezygnował z malarstwa przedstawieniowego i zaczął podążać w kierunku abstrakcji. Obrazy zbliżone były do malarstwa informel, lecz tak wypracowany styl ekspresyjny, zmienił się w latach 70. Odtąd większe, bardziej wyraziste formy przypominały barwne grochy o większym nasyceniu kolorystycznym. Z takich form budował pejzaże, będące odbiciem autorskiej wizji świata i przyrody, a nie wiernym jej odtworzeniem.
Artysta uważany był za ostatniego wielkiego, lirycznego kolorystę i za... śpiocha. A dlaczego? Kto wie, temu tynfa!
olej, płótno, 90 x 90 cm
sygn. p.d.: "Dominik"
na odwrocie: potwierdzenie autentyczności przez Tomasza Dominika; na krośnie nalepka Agra Art;
załączony certyfikat autentyczności zawierający zdjęcie autora z obrazem, podpisany przez Tomasza Dominika
Praca nabyta bezpośrednio od artysty w trakcie prywatnej sesji degustacji wina i cygar w jego pracowni mieszczącej się w pawilonie obok domu w podwarszawskich Łomiankach.
* droit de suite
Malarz, grafik, rzeźbiarz, twórca tkanin artystycznych i ceramik. Profesor ASP w Warszawie oraz dwukrotny dziekan Wydziału Malarstwa tej uczelni.
Artysta wypracował własny, niepowtarzalny język formalny, łączący abstrakcyjne motywy inspirowane naturą z tradycjami polskiego koloryzmu. Taki stan osiągnął, gdy rezygnował z malarstwa przedstawieniowego i zaczął podążać w kierunku abstrakcji. Obrazy zbliżone były do malarstwa informel, lecz tak wypracowany styl ekspresyjny, zmienił się w latach 70. Odtąd większe, bardziej wyraziste formy przypominały barwne grochy o większym nasyceniu kolorystycznym. Z takich form budował pejzaże, będące odbiciem autorskiej wizji świata i przyrody, a nie wiernym jej odtworzeniem.
Artysta uważany był za ostatniego wielkiego, lirycznego kolorystę i za... śpiocha. A dlaczego? Kto wie, temu tynfa!