Do obrazu dołączona jest opinia Adama Konopackiego z września 2003 roku potwierdzająca autentyczność dzieła.
W 1989 r. w Muzeum Narodowym w Krakowie miała miejsce wystawa monograficzna Witolda Wojtkiewicza, na której pod pozycją 303 prezentowany był dwustronny obraz zatytułowany Garden Party z 1907 roku. Na rewersie tego obrazu znajdowała się scena przedstawiająca Szkic dwu koni w galopie. W katalogu tym znajduje się również czarno-biała ilustracja potwierdzająca ten fakt. Garden Party w 1996 roku trafił na aukcję, a brak informacji o obrazie na rewersie wskazuje, że do rozdzielenia dzieł doszło między 1989 a 1996 rokiem.
Choć Witold Wojtkiewicz zmarł nie ukończywszy trzydziestu lat, jego malarstwo zdążyło odbić się szerokim echem na polskiej scenie artystycznej. Sławę przyniosła mu wystawa zorganizowana w Paryżu w 1907 r. André Gide – francuski prozaik i noblista, który odkrył twórczość Wojtkiewicza na berlińskiej wystawie w 1906 r. – będąc pod ogromnym wrażeniem obrazów młodego, polskiego malarza, dołożył wszelkich starań, aby jego płótna przedstawić paryskiej publiczności. W maju we wstępie do katalogu wystawy pisał: Z pewnością czuje się – a w miarę jak talent jego będzie tężał, będzie się czuło jeszcze bardziej – jak głęboko Wojtkiewicz tkwi w swoim kraju, w swojej niezmożonej rasie, której dusza, dumna zarazem i smętna, namiętna i rozdarta – ale nigdy niema – znajduje w nim nowy wyraz, zdobyty wprzód w muzyce i w poezji. Ale mimo całej odrębności – powiedziałbym: egzotyczności jego sztuki – niepokojącej i osobliwej mieszaniny naturalizmu, impresjonizmu i groteski – jest Wojtkiewicz spowinowacony z naszą młodą szkołą francuską, tak iż pośród takich artystów jak Daumier, Degas, Toulouse Lautrec, Bonnard, znajdzie się jak między swymi. (T. Boy-Żeleński, Ludzie żywi, Warszawa 1956, s. 376)
Adam Konopacki wskazuje, że dynamika pociągnięć pędzla widoczna w Pędzących koniach jest analogiczna do takich dzieł, jak Korowód dziecięcy, a szczególnie Orka z 1905 roku (oba w zbiorach Muzeum Narodowego w Warszawie). Uważa również obraz za jedno z najbardziej ekspresyjnych dzieł w polskim malarstwie. Ekspresję tę artysta zbudował ukośną kompozycją prowadzoną z góry na dół (co wzmaga w widzu poczucie pędu), dynamiką ruchu zwierząt i dopełnił płomienną kolorystyką, która niesie ze sobą duży ładunek emocjonalny. Całość, malowana energicznymi pociągnięciami pędzla, z dużą wprawą i swobodą, wskazuje na niezwykły talent i dojrzałość malarską artysty.
Dzieła tego przedwcześnie zmarłego malarza, na rynku antykwarycznym występują niezmiernie rzadko. Dlatego pojawienie się Pędzących koni na pewno wzbudzi zainteresowanie wśród kolekcjonerów.
olej, tektura naklejona na tekturę
43,3 x 54,7 cm
Do obrazu dołączona jest opinia Adama Konopackiego z września 2003 roku potwierdzająca autentyczność dzieła.
W 1989 r. w Muzeum Narodowym w Krakowie miała miejsce wystawa monograficzna Witolda Wojtkiewicza, na której pod pozycją 303 prezentowany był dwustronny obraz zatytułowany Garden Party z 1907 roku. Na rewersie tego obrazu znajdowała się scena przedstawiająca Szkic dwu koni w galopie. W katalogu tym znajduje się również czarno-biała ilustracja potwierdzająca ten fakt. Garden Party w 1996 roku trafił na aukcję, a brak informacji o obrazie na rewersie wskazuje, że do rozdzielenia dzieł doszło między 1989 a 1996 rokiem.
Choć Witold Wojtkiewicz zmarł nie ukończywszy trzydziestu lat, jego malarstwo zdążyło odbić się szerokim echem na polskiej scenie artystycznej. Sławę przyniosła mu wystawa zorganizowana w Paryżu w 1907 r. André Gide – francuski prozaik i noblista, który odkrył twórczość Wojtkiewicza na berlińskiej wystawie w 1906 r. – będąc pod ogromnym wrażeniem obrazów młodego, polskiego malarza, dołożył wszelkich starań, aby jego płótna przedstawić paryskiej publiczności. W maju we wstępie do katalogu wystawy pisał: Z pewnością czuje się – a w miarę jak talent jego będzie tężał, będzie się czuło jeszcze bardziej – jak głęboko Wojtkiewicz tkwi w swoim kraju, w swojej niezmożonej rasie, której dusza, dumna zarazem i smętna, namiętna i rozdarta – ale nigdy niema – znajduje w nim nowy wyraz, zdobyty wprzód w muzyce i w poezji. Ale mimo całej odrębności – powiedziałbym: egzotyczności jego sztuki – niepokojącej i osobliwej mieszaniny naturalizmu, impresjonizmu i groteski – jest Wojtkiewicz spowinowacony z naszą młodą szkołą francuską, tak iż pośród takich artystów jak Daumier, Degas, Toulouse Lautrec, Bonnard, znajdzie się jak między swymi. (T. Boy-Żeleński, Ludzie żywi, Warszawa 1956, s. 376)
Adam Konopacki wskazuje, że dynamika pociągnięć pędzla widoczna w Pędzących koniach jest analogiczna do takich dzieł, jak Korowód dziecięcy, a szczególnie Orka z 1905 roku (oba w zbiorach Muzeum Narodowego w Warszawie). Uważa również obraz za jedno z najbardziej ekspresyjnych dzieł w polskim malarstwie. Ekspresję tę artysta zbudował ukośną kompozycją prowadzoną z góry na dół (co wzmaga w widzu poczucie pędu), dynamiką ruchu zwierząt i dopełnił płomienną kolorystyką, która niesie ze sobą duży ładunek emocjonalny. Całość, malowana energicznymi pociągnięciami pędzla, z dużą wprawą i swobodą, wskazuje na niezwykły talent i dojrzałość malarską artysty.
Dzieła tego przedwcześnie zmarłego malarza, na rynku antykwarycznym występują niezmiernie rzadko. Dlatego pojawienie się Pędzących koni na pewno wzbudzi zainteresowanie wśród kolekcjonerów.