Zbigniew Makowski przez lata budował w swoim malarstwie własną kosmogonię, w której dopatrywano się bogatej symboliki. W jego wczesnej twórczości kompozycje układów linii poziomych, pionowych i kolistych, zawierały już znaki, litery i słowa. Około 1970 obrazy Makowskiego miały szczególne zagęszczenie form dekoracyjnych, które następnie artysta zamieniał stopniowo na formy umiejscowione na neutralnym tle lub w wyobrażonym przez siebie pejzażu. Pojawiały się labirynty, uchylone furtki, fragmentaryczne konstrukcje. Na początku lat siedemdziesiątych, nastąpiło w obrazach Makowskiego pogłębienie trójwymiarowości form oraz realności pejzażu i przestrzeni. Naturalistyczne przedstawienia zaczęły sąsiadować z formami abstrakcyjnymi.
Analizując dzieła Zbigniewa Makowskiego, krytycy wiele pisali o warstwie symbolicznej jego obrazów, próbując je interpretować i znajdować klucze do tych kompozycji. Sam artysta, w jednej ze swoich wypowiedzi, wskazywał jednak na inne motywacje, istotne dla niego w czasie tworzenia obrazów: Po prostu chciałbym wprawić człowieka oglądającego mój obraz w stan ekstazy, poruszenia emocjonalnego odmiennego od emocji, które przeżywa na co dzień. Bo to jest nieodzownym elementem przeżycia estetycznego. W każdym więc razie to, co niesie mój obraz, nie jest jednoznacznie zakodowaną wypowiedzią. A przedmioty, które pokazuje, nie są symbolami. Chociaż z uporem tak są przyjmowane. (...) Ja traktuję moje malarstwo jako zaproszenie do własnego widzenia, przeżywania,rozumienia i śnienia świata. (...) Dopiero ten, co myśli, śni, zachwyca się i poddaje irracjonalnemu, będzie w sposób najbardziej pełny przeżywał dzieło sztuki (Gdzie czekają niespodzianki... Ze Zbigniewem Makowskim rozmawia Krystyna Nastulanka, w: „Polityka“ nr 51, 23 . XII 1978).
Wyjątkowość malarskiej kaligrafii Zbigniewa Makowskiego podkreślało wielu krytyków. Agnieszka Ławniczakowa pisała: Obrazy Makowskiego w każdym najdrobniejszym fragmencie utkane są z równą czystością i precyzją. Nie znajdziemy w nich miejsc niejasnych, niedookreślonych. I mimo obsesyjnej, zdawałoby się, niemal dokładności w zapełnianiu rysunkiem całej powierzchni, prace artysty nie mają nic z oschłej metodyczności, a przeciwnie – urzekają finezją i wdziękiem (Agnieszka Ławniczakowa, Wystawa obrazów Zbigniewa Makowskiego, w: „Nurt“ nr 5, V 1966).
olej, płótno
27 x 27 cm
sygn. w centralnej części kompozycji: Zbigniew Makowski | 1970-1977
sygn. na odwr. na płótnie: Zbigniew | Makowski | 1970 | „OMNEM CANTUM“
na p. listwie krosna oł.: 27 x 27
Zbigniew Makowski przez lata budował w swoim malarstwie własną kosmogonię, w której dopatrywano się bogatej symboliki. W jego wczesnej twórczości kompozycje układów linii poziomych, pionowych i kolistych, zawierały już znaki, litery i słowa. Około 1970 obrazy Makowskiego miały szczególne zagęszczenie form dekoracyjnych, które następnie artysta zamieniał stopniowo na formy umiejscowione na neutralnym tle lub w wyobrażonym przez siebie pejzażu. Pojawiały się labirynty, uchylone furtki, fragmentaryczne konstrukcje. Na początku lat siedemdziesiątych, nastąpiło w obrazach Makowskiego pogłębienie trójwymiarowości form oraz realności pejzażu i przestrzeni. Naturalistyczne przedstawienia zaczęły sąsiadować z formami abstrakcyjnymi.
Analizując dzieła Zbigniewa Makowskiego, krytycy wiele pisali o warstwie symbolicznej jego obrazów, próbując je interpretować i znajdować klucze do tych kompozycji. Sam artysta, w jednej ze swoich wypowiedzi, wskazywał jednak na inne motywacje, istotne dla niego w czasie tworzenia obrazów: Po prostu chciałbym wprawić człowieka oglądającego mój obraz w stan ekstazy, poruszenia emocjonalnego odmiennego od emocji, które przeżywa na co dzień. Bo to jest nieodzownym elementem przeżycia estetycznego. W każdym więc razie to, co niesie mój obraz, nie jest jednoznacznie zakodowaną wypowiedzią. A przedmioty, które pokazuje, nie są symbolami. Chociaż z uporem tak są przyjmowane. (...) Ja traktuję moje malarstwo jako zaproszenie do własnego widzenia, przeżywania,rozumienia i śnienia świata. (...) Dopiero ten, co myśli, śni, zachwyca się i poddaje irracjonalnemu, będzie w sposób najbardziej pełny przeżywał dzieło sztuki (Gdzie czekają niespodzianki... Ze Zbigniewem Makowskim rozmawia Krystyna Nastulanka, w: „Polityka“ nr 51, 23 . XII 1978).
Wyjątkowość malarskiej kaligrafii Zbigniewa Makowskiego podkreślało wielu krytyków. Agnieszka Ławniczakowa pisała: Obrazy Makowskiego w każdym najdrobniejszym fragmencie utkane są z równą czystością i precyzją. Nie znajdziemy w nich miejsc niejasnych, niedookreślonych. I mimo obsesyjnej, zdawałoby się, niemal dokładności w zapełnianiu rysunkiem całej powierzchni, prace artysty nie mają nic z oschłej metodyczności, a przeciwnie – urzekają finezją i wdziękiem (Agnieszka Ławniczakowa, Wystawa obrazów Zbigniewa Makowskiego, w: „Nurt“ nr 5, V 1966).