Kiedy się obcuje z obrazami Kazimierza Mikulskiego, mimo woli trzeba się poddać myśli o pograniczu. O strefie pogranicznej między pojęciem prawdy a fikcją, między przestrzenią a płaskością nie poddającą się wrażeniu perspektywy, między pozorowaną dziecinnością a przekazem metaforycznym i trudnym w recepcji, między surowością a folgowaniem ekscesom wyobraźni. Są to pary pojęć, które nie tolerują stanu przejściowego między jednym z nich a drugim. A jednak Kazimierz Mikulski czegoś takiego dokonał bez popełnienia kompromisów. Zasugerował zdyscyplinowane „wyuzdanie“ skojarzeń, senną marę przyobleczoną w zielnikową ścisłość, wreszcie także – wciągającą wzrok w głąb płaskość. Nie powie nikt, że jego obrazy są tylko czystą maską istniejących żywiołów, owszem, są tym, ale są także czymś przeciwstawny, zmąceniem proporcji, niepokojem człowieka stojącego przed lustrem, który ujrzał nie to, co przywykł w lustrze widzieć, lecz być może ulotny obraz swoich myśli, i w którym błysku autorefleksji obcuje z nimi z satysfakcją.
Urszula Czartoryska, Kazimierz Mikulski. Malarstwo [kat. wystawy], Salon Sztuki Współczesnej, Łódź, kwiecień 1975
Obraz wystawiany, opisany i reprodukowany:
– Kazimierz Mikulski. Malarstwo, katalog wystawy indywidualnej, Salon Sztuki Współczesnej, Łódź, 1975, il.;
– Kazimierz Mikulski. Malarstwo, rysunek, collage, katalog wystawy indywidualnej, BWA Łódź 1987, poz. kat. 135, il. czarno-biała;
– Kazimierz Mikulski, katalog wystawy indywidualnej, Galeria Piano Nobile, Kraków, 1998, il. barwna.
olej, płótno
90 x 60 cm
sygn. na odwr. na płótnie g.: Okno o zmierzchu, d.: KMikulski | Kraków 1972
na g. krośnie: Okno o zmierzchu | WŁ P [...], na blejtramie: „Zacheta“ | Centralne | Place | War | Pol
Kiedy się obcuje z obrazami Kazimierza Mikulskiego, mimo woli trzeba się poddać myśli o pograniczu. O strefie pogranicznej między pojęciem prawdy a fikcją, między przestrzenią a płaskością nie poddającą się wrażeniu perspektywy, między pozorowaną dziecinnością a przekazem metaforycznym i trudnym w recepcji, między surowością a folgowaniem ekscesom wyobraźni. Są to pary pojęć, które nie tolerują stanu przejściowego między jednym z nich a drugim. A jednak Kazimierz Mikulski czegoś takiego dokonał bez popełnienia kompromisów. Zasugerował zdyscyplinowane „wyuzdanie“ skojarzeń, senną marę przyobleczoną w zielnikową ścisłość, wreszcie także – wciągającą wzrok w głąb płaskość. Nie powie nikt, że jego obrazy są tylko czystą maską istniejących żywiołów, owszem, są tym, ale są także czymś przeciwstawny, zmąceniem proporcji, niepokojem człowieka stojącego przed lustrem, który ujrzał nie to, co przywykł w lustrze widzieć, lecz być może ulotny obraz swoich myśli, i w którym błysku autorefleksji obcuje z nimi z satysfakcją.
Urszula Czartoryska, Kazimierz Mikulski. Malarstwo [kat. wystawy], Salon Sztuki Współczesnej, Łódź, kwiecień 1975
Obraz wystawiany, opisany i reprodukowany:
– Kazimierz Mikulski. Malarstwo, katalog wystawy indywidualnej, Salon Sztuki Współczesnej, Łódź, 1975, il.;
– Kazimierz Mikulski. Malarstwo, rysunek, collage, katalog wystawy indywidualnej, BWA Łódź 1987, poz. kat. 135, il. czarno-biała;
– Kazimierz Mikulski, katalog wystawy indywidualnej, Galeria Piano Nobile, Kraków, 1998, il. barwna.