Henryk Piątkowski, malarz i kolega Czachórskiego ze studiów w Warszawie i Monachium, a także autor jego monografii, zwracając uwagę, że - z pracowni jego co roku wychodziło kilka obrazów zaledwie, gdyż chęć doprowadzenia każdego z utworów do możliwej doskonałości znacznie opóźniała pracę - zestawił też wykaz obrazów artysty powstających w kolejnych latach. Posłużył się przy tym rękopiśmiennym Spisem obrazów moich... sporządzonym w roku 1906 przez samego malarza.
Według tego wykazu w roku 1890, Czachórski miał namalować cztery obrazy, w tym Oglądanie klejnotów, obraz, który - jak można domniemywać - tożsamy jest z prezentowanym tu płótnem. Przemawia za tym zarówno temat, jak i data 1890 umieszczona przy sygnaturze artysty. Obraz ten zakupiony został w Londynie przez niejakiego Saley`a, marszanda lub kolekcjonera. Jakie były jego późniejsze losy i jakimi drogami trafił do Polski pozostaje zagadką.
Piękne, zamyślone czy rozmarzone damy są w obrazach Czachórskiego najczęściej samotne, czasem tylko płótno wypełnia większa liczba postaci. W naszym obrazie dwie urocze młode panie zajęte są przeglądaniem czy może wyborem biżuterii. Biały strój i welon stojącej kobiety sugeruje, że chodzić tu może o ozdobę sukni ślubnej. Artysta z wielką subtelnością odtworzył urodę swoich modelek, ich wdzięk i elegancję, delikatność rysów, gest drobnych dłoni. Mistrzowsko oddał także fakturę tkanin, zwiewność koronek i lśnienie refleksów światła przesączającego się przez szybki okienne.
W rok później Czachórski powrócił jeszcze raz do tego motywu w obrazie Pierwsze róże, gdzie powtórzył postać i pozę tej samej modelki, w tej samej różowej, atłasowej sukni i w podobnym wnętrzu (1891; patrz aukcja Agra-Art, 2000). Tylko, że tym razem dama ujęta została w szerszym kadrze i sięgała po kwiaty, a nie klejnoty.
Artysta bowiem - jak to zauważył Piątkowski - powtarzał często temat, odtwarzał kilkakrotnie też same stroje lub inne szczegóły, twórczo je przetwarzając i doprowadzając do ostatecznych granic wykończenia.
Cytat za: H. Piąkowski, Władysław Czachórski. Monografie artystyczne, T. XI, Warszawa 1927, s. 17, 23.
"Praca była prawdziwą miłością jego życia, której pozostał wierny do końca. Z nieskończoną starannością zagłębiał się w przedmiocie swoich obrazów, ciągle nie dość zadowolony ze swej pracy. Jeśli już nie duchowa postawa, to respekt wobec natury, radość świata i przedmiotów, a także niezmordowana sumienność zbliżały go do mistrzów niderlandzkich, których dzieła były mu niedoścignionym pierwowzorem. Nie było żadnej kokieterii w jego płynnych, swobodnych pociągnięciach pędzla, które przy całej pewności zachowały subtelną świeżość. Dążył do doskonałej jedności formy i koloru, a wychodząc zawsze od najdokładniejszego, szczegółowego opanowania formy, gardził w swym niezależnym mistrzostwie wszystkimi tanimi, wizualnymi efektami. Charakteryzowała go radość świadomego smakowania przy wyborze motywu, który zawsze odpowiadał poważnej wytworności jego własnej osobowości. Miał klasę i elegancję nierozdzielną ze swą osobowością nie tylko artystyczną.
Te damy [...] z niedbałą miękką gracją wtulone w bujające fotele, połysk atłasów, prawdziwe koronki i tkane złotem brokaty ich sukien, biżuteria i kwiaty swobodnie trzymane w dłoni - to wszystko malować i znów na nowo malować, w niewiele różniących się, ale pełnych wdzięku wariantach, było dla tego artysty zadaniem i przyjemnością jego życia".
A. Braun, Władysław Czachórski [nekrolog] cyt. za: H. Stępień, M. Liczbińska Artyści polscy w środowisku monachijskim w latach 1828-1914. Materiały źródłowe Warszawa 1994, s. 92
olej, płótno
91,5 x 60 cm
sygn. p.g.: Czachórski 1890
Henryk Piątkowski, malarz i kolega Czachórskiego ze studiów w Warszawie i Monachium, a także autor jego monografii, zwracając uwagę, że - z pracowni jego co roku wychodziło kilka obrazów zaledwie, gdyż chęć doprowadzenia każdego z utworów do możliwej doskonałości znacznie opóźniała pracę - zestawił też wykaz obrazów artysty powstających w kolejnych latach. Posłużył się przy tym rękopiśmiennym Spisem obrazów moich... sporządzonym w roku 1906 przez samego malarza.
Według tego wykazu w roku 1890, Czachórski miał namalować cztery obrazy, w tym Oglądanie klejnotów, obraz, który - jak można domniemywać - tożsamy jest z prezentowanym tu płótnem. Przemawia za tym zarówno temat, jak i data 1890 umieszczona przy sygnaturze artysty. Obraz ten zakupiony został w Londynie przez niejakiego Saley`a, marszanda lub kolekcjonera. Jakie były jego późniejsze losy i jakimi drogami trafił do Polski pozostaje zagadką.
Piękne, zamyślone czy rozmarzone damy są w obrazach Czachórskiego najczęściej samotne, czasem tylko płótno wypełnia większa liczba postaci. W naszym obrazie dwie urocze młode panie zajęte są przeglądaniem czy może wyborem biżuterii. Biały strój i welon stojącej kobiety sugeruje, że chodzić tu może o ozdobę sukni ślubnej. Artysta z wielką subtelnością odtworzył urodę swoich modelek, ich wdzięk i elegancję, delikatność rysów, gest drobnych dłoni. Mistrzowsko oddał także fakturę tkanin, zwiewność koronek i lśnienie refleksów światła przesączającego się przez szybki okienne.
W rok później Czachórski powrócił jeszcze raz do tego motywu w obrazie Pierwsze róże, gdzie powtórzył postać i pozę tej samej modelki, w tej samej różowej, atłasowej sukni i w podobnym wnętrzu (1891; patrz aukcja Agra-Art, 2000). Tylko, że tym razem dama ujęta została w szerszym kadrze i sięgała po kwiaty, a nie klejnoty.
Artysta bowiem - jak to zauważył Piątkowski - powtarzał często temat, odtwarzał kilkakrotnie też same stroje lub inne szczegóły, twórczo je przetwarzając i doprowadzając do ostatecznych granic wykończenia.
Cytat za: H. Piąkowski, Władysław Czachórski. Monografie artystyczne, T. XI, Warszawa 1927, s. 17, 23.
"Praca była prawdziwą miłością jego życia, której pozostał wierny do końca. Z nieskończoną starannością zagłębiał się w przedmiocie swoich obrazów, ciągle nie dość zadowolony ze swej pracy. Jeśli już nie duchowa postawa, to respekt wobec natury, radość świata i przedmiotów, a także niezmordowana sumienność zbliżały go do mistrzów niderlandzkich, których dzieła były mu niedoścignionym pierwowzorem. Nie było żadnej kokieterii w jego płynnych, swobodnych pociągnięciach pędzla, które przy całej pewności zachowały subtelną świeżość. Dążył do doskonałej jedności formy i koloru, a wychodząc zawsze od najdokładniejszego, szczegółowego opanowania formy, gardził w swym niezależnym mistrzostwie wszystkimi tanimi, wizualnymi efektami. Charakteryzowała go radość świadomego smakowania przy wyborze motywu, który zawsze odpowiadał poważnej wytworności jego własnej osobowości. Miał klasę i elegancję nierozdzielną ze swą osobowością nie tylko artystyczną.
Te damy [...] z niedbałą miękką gracją wtulone w bujające fotele, połysk atłasów, prawdziwe koronki i tkane złotem brokaty ich sukien, biżuteria i kwiaty swobodnie trzymane w dłoni - to wszystko malować i znów na nowo malować, w niewiele różniących się, ale pełnych wdzięku wariantach, było dla tego artysty zadaniem i przyjemnością jego życia".
A. Braun, Władysław Czachórski [nekrolog] cyt. za: H. Stępień, M. Liczbińska Artyści polscy w środowisku monachijskim w latach 1828-1914. Materiały źródłowe Warszawa 1994, s. 92