Obraz wystawiany i opisany:
– Władysław Jackiewicz. Malarstwo, BWA Gorzów VI 1997, BWA Zielona Góra VII 1997, BWA Jelenia Góra VIII 1997, poz. kat. 12.
Nigdy nie są to akty malowane w całości; najczęściej tylko torsy, skadrowane jakby obiektywem fotograficznym, wycinającym z postaci przypadkowy fragment od kolan po ramiona. Zobiektywizowanie w tych obrazach osiągane jest dzięki bezimienności owych ciał. Nigdy nie pojawia się tu twarz czy nawet włosy. Usytuowane na umownych tłach, które nie są ani ścianą wnętrza, ani głębią przestrzeni, wyłonione z barwy i zatopione w barwie, egzystują własnym życiem z niczego nie powtórzonym, a zwłaszcza z rzeczywistości. Stają się osobnym światem. Dla siebie i dla oglądającego. Mimo ich harmonijności i uciszenia, obrazy Jackiewicza łączą właściwości, które traktować wypada jako opozycyjne. Jest w nich przede wszystkim rozmiłowanie w barwie i materii, wywiedzione z hedonistycznej postawy kolorystów. Wyrafinowanie i czułość zestawień barwnych posunięte są tu nawet jeszcze dalej niż w postimpresjonizmie. Tła wprawdzie bywają czasem zdecydowanymi, intensywnymi w kolorze i jednolitymi plamami czerwieni lub niebieskości. Ciała wszakże zawsze malowane są z tak wielką subtelnością przenikających się wzajem, niezwykle delikatnych odcieni różów, żółcieni, niebieskości i fioletów zagubionych w bieli, że odczytuje się je jako pełne znawstwa smakowanie urody i powabów. Wydają się przesycone światłem i na poły transparentne. Ich powierzchnia jest doskonale gładka i wydaje się emanować ciepło. Ta wrażliwość wiąże się ze zmysłowością, ale też ze skupieniem kontemplacyjnym.
Bożena Kowalska, Jeden z powrotów, „Projekt“ nr 2 /1987, s. 4
olej, płótno
118 x 91 cm
sygn. p.d.: Jackiewicz
Na odwr. sygn. flamastrem na g. listwie krosna: W. JACKIEWICZ „OBRAZ V/94“, na dolnym krośnie nalepka druk: 5.
Obraz wystawiany i opisany:
– Władysław Jackiewicz. Malarstwo, BWA Gorzów VI 1997, BWA Zielona Góra VII 1997, BWA Jelenia Góra VIII 1997, poz. kat. 12.
Nigdy nie są to akty malowane w całości; najczęściej tylko torsy, skadrowane jakby obiektywem fotograficznym, wycinającym z postaci przypadkowy fragment od kolan po ramiona. Zobiektywizowanie w tych obrazach osiągane jest dzięki bezimienności owych ciał. Nigdy nie pojawia się tu twarz czy nawet włosy. Usytuowane na umownych tłach, które nie są ani ścianą wnętrza, ani głębią przestrzeni, wyłonione z barwy i zatopione w barwie, egzystują własnym życiem z niczego nie powtórzonym, a zwłaszcza z rzeczywistości. Stają się osobnym światem. Dla siebie i dla oglądającego. Mimo ich harmonijności i uciszenia, obrazy Jackiewicza łączą właściwości, które traktować wypada jako opozycyjne. Jest w nich przede wszystkim rozmiłowanie w barwie i materii, wywiedzione z hedonistycznej postawy kolorystów. Wyrafinowanie i czułość zestawień barwnych posunięte są tu nawet jeszcze dalej niż w postimpresjonizmie. Tła wprawdzie bywają czasem zdecydowanymi, intensywnymi w kolorze i jednolitymi plamami czerwieni lub niebieskości. Ciała wszakże zawsze malowane są z tak wielką subtelnością przenikających się wzajem, niezwykle delikatnych odcieni różów, żółcieni, niebieskości i fioletów zagubionych w bieli, że odczytuje się je jako pełne znawstwa smakowanie urody i powabów. Wydają się przesycone światłem i na poły transparentne. Ich powierzchnia jest doskonale gładka i wydaje się emanować ciepło. Ta wrażliwość wiąże się ze zmysłowością, ale też ze skupieniem kontemplacyjnym.
Bożena Kowalska, Jeden z powrotów, „Projekt“ nr 2 /1987, s. 4