„Gierowski o tworzonych przez siebie „Obrazach” mówi jednoznacznie: »nie są to abstrakcje, ponieważ nie ma w nich odniesienia do jakichś oderwanych koncepcji myślowych«. W malarstwie poszukuje cech autonomicznych, absolutyzacji procesu twórczego. Podanie w wątpliwość przydatności terminu - »abstrakcja to słowo, które nic nie znaczy w stosunku do malarstwa«, jest jeszcze bardziej wymowne niż wcześniejsza decyzja odejścia od figuratywności: »Wyzwolenie od przedmiotowości (mimetyzmu) nie oznacza wyzwolenia od rzeczywistości! Jakąś częścią rzeczywistości są też nasze odczucia i doznania - po prostu istnieją. Sam fakt namalowania sprawia, że nie jest to abstrakcja, tylko wielki konkret… Jak namalować wolność, śmierć, pojęcie szczęścia? Najtrudniejsze jest sprecyzowanie tego, o czym się marzy«. Przechodzenie od obrazowania wynikającego z obserwacji natury do przekazywania stanu wewnętrznych zależności między jej składnikami jest procesem otwartym, prowadzącym od przedmiotowości w kierunku syntetycznych pojęć.” 1 W pierwszych etapach swojej drogi artystycznej Gierowski tworzył w nurcie figuratywnym, gdzie widoczne były liczne uproszczenia form. Droga do abstrakcji rozpoczęła się u artysty w latach 50. Dopiero w 1957 r. powstał pierwszy w pełni niefiguratywny obraz zatytułowany po prostu „I”. Od tego czasu artysta na stałe porzucił nazywanie swoich obrazów, oparzając je kolejnym rzymskim numerem porządkowym. Porzucenie figuratywności i narracyjności w malarstwie przeniosły nacisk artysty na poszukiwanie nowej formy obrazu malarskiego, gdzie treścią i działaniem jest jedynie kolor. W jego obrazach czynnik intelektualny zdominowany jest przez emocje i ich wydźwięk w postaci barw. I te, oraz światło samo w sobie, stają się tematem prac artysty. W obrazach z lat 80-tych, do których zalicza się opisywany obraz, na pierwsze miejsce wysunęły się emocjonalne oddziaływania barw. Artysta wypowiada się w pracy w sposób subiektywny, niemal duchowy. Obraz „DL” z 1985 roku jest kwintesencją metafizyki w malarstwie Gierowskiego. Płótno przedstawia dziesiątki białych, grubo i gwałtownie kładzionych białych linii, które zbiegają się ku środkowi obrazu. Przez środek biegnie czarny pas mięsistej farby, która pochłania - wsysa w siebie, niczym czarna dziura, białe linie. Najlepiej będzie oddać głos samemu artyście, który sam mówił o swoich pracach z tego czasu, a który jest kwintesencją opisywanej pracy: „W latach 80. ciekawiło mnie dziwne działanie białej linii na ciemnej przestrzeni. A gdy położyć kolor na bieli, to daje jakiś refleks, inny przy czerwieni, inny przy czerni. I te różnice między poszczególnymi bielami szczególnie mnie zaciekawiły. Chciałem też zobaczyć, jak daleko wszystko się kończy w nieokreślonej przestrzeni. Wiadomo przecież, że wtedy całość nabiera jeszcze innych znaczeń. Nagle rodzi się jakaś energia, która zaczyna działać. Trochę w tym materii psychicznej, trochę metafizycznej - trudno to dokładnie nazwać.” 1 J. Zagrodzki, Stefan Gierowski, Warszawa 2005, s. 72.

04
Stefan GIEROWSKI (1925 Częstochowa - 2022)

Obraz DL, 1985 r.

olej, płótno, 130 x 200 cm, 132,2 x 202 cm (w oprawie);
sygn. i opisane na odwrocie: s. gierowski / Ob DL / warszawa 1985

Kup abonament Wykup abonament, aby zobaczyć więcej informacji

„Gierowski o tworzonych przez siebie „Obrazach” mówi jednoznacznie: »nie są to abstrakcje, ponieważ nie ma w nich odniesienia do jakichś oderwanych koncepcji myślowych«. W malarstwie poszukuje cech autonomicznych, absolutyzacji procesu twórczego. Podanie w wątpliwość przydatności terminu - »abstrakcja to słowo, które nic nie znaczy w stosunku do malarstwa«, jest jeszcze bardziej wymowne niż wcześniejsza decyzja odejścia od figuratywności: »Wyzwolenie od przedmiotowości (mimetyzmu) nie oznacza wyzwolenia od rzeczywistości! Jakąś częścią rzeczywistości są też nasze odczucia i doznania - po prostu istnieją. Sam fakt namalowania sprawia, że nie jest to abstrakcja, tylko wielki konkret… Jak namalować wolność, śmierć, pojęcie szczęścia? Najtrudniejsze jest sprecyzowanie tego, o czym się marzy«. Przechodzenie od obrazowania wynikającego z obserwacji natury do przekazywania stanu wewnętrznych zależności między jej składnikami jest procesem otwartym, prowadzącym od przedmiotowości w kierunku syntetycznych pojęć.” 1 W pierwszych etapach swojej drogi artystycznej Gierowski tworzył w nurcie figuratywnym, gdzie widoczne były liczne uproszczenia form. Droga do abstrakcji rozpoczęła się u artysty w latach 50. Dopiero w 1957 r. powstał pierwszy w pełni niefiguratywny obraz zatytułowany po prostu „I”. Od tego czasu artysta na stałe porzucił nazywanie swoich obrazów, oparzając je kolejnym rzymskim numerem porządkowym. Porzucenie figuratywności i narracyjności w malarstwie przeniosły nacisk artysty na poszukiwanie nowej formy obrazu malarskiego, gdzie treścią i działaniem jest jedynie kolor. W jego obrazach czynnik intelektualny zdominowany jest przez emocje i ich wydźwięk w postaci barw. I te, oraz światło samo w sobie, stają się tematem prac artysty. W obrazach z lat 80-tych, do których zalicza się opisywany obraz, na pierwsze miejsce wysunęły się emocjonalne oddziaływania barw. Artysta wypowiada się w pracy w sposób subiektywny, niemal duchowy. Obraz „DL” z 1985 roku jest kwintesencją metafizyki w malarstwie Gierowskiego. Płótno przedstawia dziesiątki białych, grubo i gwałtownie kładzionych białych linii, które zbiegają się ku środkowi obrazu. Przez środek biegnie czarny pas mięsistej farby, która pochłania - wsysa w siebie, niczym czarna dziura, białe linie. Najlepiej będzie oddać głos samemu artyście, który sam mówił o swoich pracach z tego czasu, a który jest kwintesencją opisywanej pracy: „W latach 80. ciekawiło mnie dziwne działanie białej linii na ciemnej przestrzeni. A gdy położyć kolor na bieli, to daje jakiś refleks, inny przy czerwieni, inny przy czerni. I te różnice między poszczególnymi bielami szczególnie mnie zaciekawiły. Chciałem też zobaczyć, jak daleko wszystko się kończy w nieokreślonej przestrzeni. Wiadomo przecież, że wtedy całość nabiera jeszcze innych znaczeń. Nagle rodzi się jakaś energia, która zaczyna działać. Trochę w tym materii psychicznej, trochę metafizycznej - trudno to dokładnie nazwać.” 1 J. Zagrodzki, Stefan Gierowski, Warszawa 2005, s. 72.