"W mowie obrazów Sobczyk od początku pokładał wiele zaufania. Figuratywizm, wielkie tematy, rozbudowane narracje, wielowątkowe treści, skomplikowane znaczenia symboliczne, tytuły budowane na zasadzie paradoksu - wszystko to stanowiło łakomy kąsek dla interpretatorów. Dziś cała ta literatura, typowa dla obrazów Sobczyka z lat osiemdziesiątych, wydaje się być tylko powierzchnią rzeczy czymś w rodzaju dymnej zasłony. Z perspektywy obrazów, które powstały ostatnio widać, że Sobczyk - próbując różnych możliwości - w gruncie rzeczy pracował wciąż nad jednym i tym samym zagadnieniem: jak, nie tracąc wiary w mowę obrazów, oddać czystą ideę? Prace z ostatnich lat wydają się być bliższe odpowiedzi na to pytanie. Sobczyk porzucił wielosłowie, uprościł kompozycję, zrezygnował z fajerwerków - i własną metodą próbuje osiągnąć harmonię między "okiem wewnętrznym" i "okiem zewnętrznym". Za ten wysiłek i za wytrwałość idealisty należy mu się dobre słowo..."
Marta Tarabuła, fragment wstępu z katalogu wystawy Uproszczenie sztuki w Królikarni, 1996
olej, płótno
180 x 202 cm
sygn. na odwrocie na woskowanym płótnie: MAREK SOBCZYK 1992 | O WYRAZIE UCZUĆ | U CZŁOWIEKA I ZWIERZĄT | 180 x 202 olej
Obraz wystawiany i opisany:
- Marek Sobczyk. Uproszczenie sztuki, prace z lat 1990-1995, wystawa w Muzeum im. Xawerego Dunikowskiego w Królikarni, Warszawa 9 - 28 IV 1996, kat. poz. 14, il. barwna s. nlb.
"W mowie obrazów Sobczyk od początku pokładał wiele zaufania. Figuratywizm, wielkie tematy, rozbudowane narracje, wielowątkowe treści, skomplikowane znaczenia symboliczne, tytuły budowane na zasadzie paradoksu - wszystko to stanowiło łakomy kąsek dla interpretatorów. Dziś cała ta literatura, typowa dla obrazów Sobczyka z lat osiemdziesiątych, wydaje się być tylko powierzchnią rzeczy czymś w rodzaju dymnej zasłony. Z perspektywy obrazów, które powstały ostatnio widać, że Sobczyk - próbując różnych możliwości - w gruncie rzeczy pracował wciąż nad jednym i tym samym zagadnieniem: jak, nie tracąc wiary w mowę obrazów, oddać czystą ideę? Prace z ostatnich lat wydają się być bliższe odpowiedzi na to pytanie. Sobczyk porzucił wielosłowie, uprościł kompozycję, zrezygnował z fajerwerków - i własną metodą próbuje osiągnąć harmonię między "okiem wewnętrznym" i "okiem zewnętrznym". Za ten wysiłek i za wytrwałość idealisty należy mu się dobre słowo..."
Marta Tarabuła, fragment wstępu z katalogu wystawy Uproszczenie sztuki w Królikarni, 1996