Zdawana uroiłem sobie świat własny - na uboczu - zarówno w malarstwie, jak w zjawiskach z pozoru bagatelnych, lecz dla mnie - w sam raz interesujących. Apoloniusz Kedzierski o swjem malarstwie, w: Sztuki Piękne, rocznik VIII, 1932, s. 7 Kędzierskiego możnaby nazwać malarzem rodzajowym, gdyż najczęściej za temat służą mu sceny powszednie z bytu codziennego, zaczerpnięte z życia zwłaszcza ludu, który podpatruje wszakże nie tyle może ze stron charakterystyczno-obyczajowych, ale raczej malowniczych. I rodzajowość też jego nie opiera się na suchem przedstawieniu anegdoty, na nowelistycznem zestawianiu postaci i przedmiotów w pewnych określonych stosunkach wzajemnej łączności, przez które opowiada się takie, a nie inne zdarzenie, ale wypada z ujęcia tej łączności, jakie zjawisko przedstawia z konieczności w bezpośredniej wizyi wzrokowej. Człowiek, czy zwierzę występują tu nie jako aktorzy, grający główne role na tle pejzażu, traktowanego jako dekoracye, a akcesoria teatralne, potrzebne do dobrego urządzenia sceny. Lecz wszystko to jest równoznaczne i równoważne, jako całość ogólnego wrażenia barwnego. Człowiek jest tu tylko mniej lub bardziej kolorową plamą w zgodnym zespole tonów, składa się z mniej lub bardziej intensywnych wartości świetlnych, zalewających w danej chwili cała objętą wzrokiem przestrzeń. Ale plama ta czy kompleks plam najróżniejszych ma swoją treść wewnętrzną, swoje życie indywidualne, jest cząstką duszy wszechświata.
T. Jaroszyński, Apoloniusz Kędzierski, Sylwetka Artysty, w: Tygodnik Ilustrowany, 1907, nr 30, s. 605
olej, płótno dublowane, 62,5 × 98,5 cm
sygn. i dat. l. d.: A. Kędzierski/1890
Opisywany i reprodukowany:
Apoloniusz Kędzierski 1861-1939 [kat. wystawy monograficznej] red. Stanisław Duszak, Maryla Kowalska, Lublin 1981 r., il. 10.
Zdawana uroiłem sobie świat własny - na uboczu - zarówno w malarstwie, jak w zjawiskach z pozoru bagatelnych, lecz dla mnie - w sam raz interesujących. Apoloniusz Kedzierski o swjem malarstwie, w: Sztuki Piękne, rocznik VIII, 1932, s. 7 Kędzierskiego możnaby nazwać malarzem rodzajowym, gdyż najczęściej za temat służą mu sceny powszednie z bytu codziennego, zaczerpnięte z życia zwłaszcza ludu, który podpatruje wszakże nie tyle może ze stron charakterystyczno-obyczajowych, ale raczej malowniczych. I rodzajowość też jego nie opiera się na suchem przedstawieniu anegdoty, na nowelistycznem zestawianiu postaci i przedmiotów w pewnych określonych stosunkach wzajemnej łączności, przez które opowiada się takie, a nie inne zdarzenie, ale wypada z ujęcia tej łączności, jakie zjawisko przedstawia z konieczności w bezpośredniej wizyi wzrokowej. Człowiek, czy zwierzę występują tu nie jako aktorzy, grający główne role na tle pejzażu, traktowanego jako dekoracye, a akcesoria teatralne, potrzebne do dobrego urządzenia sceny. Lecz wszystko to jest równoznaczne i równoważne, jako całość ogólnego wrażenia barwnego. Człowiek jest tu tylko mniej lub bardziej kolorową plamą w zgodnym zespole tonów, składa się z mniej lub bardziej intensywnych wartości świetlnych, zalewających w danej chwili cała objętą wzrokiem przestrzeń. Ale plama ta czy kompleks plam najróżniejszych ma swoją treść wewnętrzną, swoje życie indywidualne, jest cząstką duszy wszechświata.
T. Jaroszyński, Apoloniusz Kędzierski, Sylwetka Artysty, w: Tygodnik Ilustrowany, 1907, nr 30, s. 605